III. Niespodzianka 

Zofia Dzieniszewska - zapiski

Narcyza sta³a w progu swojego pokoju. Nie mog³a uwierzyæ w to, co w³a¶nie powiedzia³a do niej Bella. Rodzice zaraz przyjd± na górê. Mama. I tata. Wejd± i zobacz±, ¿e u niej, Cissy jest jej by³y ch³opak. Lucjusz. Nagle poczu³a nieopanowany gniew w stosunku do niego. Kolejny raz bêdzie musia³a siê przez niego wstydziæ. Odwróci³a siê w stronê pokoju. Przy oknie sta³ Malfoy, pal±c spokojnie papierosa. Niczym nie wzruszony, spokojny niczym antyczna rze¼ba jakiego¶ bóstwa, sta³ i patrzy³ przed siebie. Przez krótk± chwilê Narcissa pomy¶la³a, ¿e mo¿e przygotowuje siê do spotkania z jej rodzicami. Kiedy byli ze sob±, wiele razy odwiedza³ j± w ich posiad³o¶ci i dogadywa³ siê z nimi. Tak... Co tu du¿o mówiæ, rodzice dziewczyny go uwielbiali!
- Ciss, co on tu robi?- Zapyta³a Bellatrix siostrê. W przedpokoju sta³y jej walizki z rzeczami, które przywioz³a z domu.
- Sama nie wiem. W sumie przyszed³ tu wczoraj i...
- Spa³ u nas w mieszkaniu??!- Wykrzyknê³a brunetka robi±c wielkie oczy ze zdziwienia- Czy¶ ty oszala³a? Nie pamiêtasz co by³o w szkole? Chcesz wróciæ do tego wszystkiego?- Bella napad³a na Cissê. Blondynka wcale jej siê nie dziwi³a. Doskonale wszystko pamiêta³a. £zy wyp³akiwane w ramiê siostry, nerwy, ból. Zdrowy rozs±dek ju¿ wczorajszego dnia podpowiada³ jej, aby da³a sobie ze wszystkim spokoju. No w³a¶nie. Zdrowy rozs±dek. A gdzie jest czas i miejsce na mi³o¶æ? Na s³uchanie g³osu serca? Kiedy szko³a siê skoñczy³a milcza³o, ale od wczoraj serce wali³o jej jak dzwon w klatce piersiowej. Trudno jej by³o przyznaæ siê przed sam± sob±, a co dopiero przed Bell±, ¿e wci±¿ co¶ czu³a do tego drania.
- Nie wiem Bel. Na razie zastanawia mnie, co mam powiedzieæ rodzicom.
- Och, o to siê nie martw. Na pewno siê uciesz±.- odpar³a sucho siostra. Wychyli³a siê za ramienia siostry, która wci±¿ sta³a w progu pokoju, tak, jakby chcia³a broniæ tego, co siê tam znajduje.- Cze¶æ Malfoy.- rzuci³a oschle
- Hej.- odpowiedzia³ jej Lucjusz.
Kiedy Bellatrix zniknê³a w swoim pokoju razem z walizkami, Malfoy podszed³ do Narcissy. Obj±³ jej ramiona swoimi i delikatnie z³o¿y³ poca³unek na jej policzku.
- Nie martw siê rodzicami. Je¿eli siê boisz, to ju¿ sobie pójdê.
Po czym omin±³ blondynkê w drzwiach i skierowa³ siê do drzwi wyj¶ciowych. Kiedy po³o¿y³ rêkê na klamce, te niespodziewanie otworzy³y siê. W drzwiach pojawili siê rodzice dziewczyny.
- Oh, witaj Lucjuszu!- wykrzykn±³ ojciec.- Jak mi³o ciê tu widzieæ!
- Mi równie¿, panie Black.- spojrza³ na matkê Narcissy.- Witam, pani Black. Jak mi³o pani± widzieæ w tak dobrym humorze.
- Och, zawsze by³e¶ taki mi³y Lucjuszu.- Matka Ciss rozpromieni³a siê s³ysz±c komplement.- Narcisso, jak ty wygl±dasz! Powinna¶ siê przyzwoiciej ubieraæ! Co sobie Lucjusz pomy¶li!
No tak. Sta³y tekst mamy Narcissy brzmia³: Co sobie ludzie pomy¶l±. Dziewczyna nie rusza³a siê z miejsca. Sta³a oniemia³a i przygl±da³a siê tej weso³ej wymianie zdañ.
- Ja ju¿ pójdê.- Odezwa³ siê Lucjusz, próbuj±c wymin±æ siê z panem Black, który taszczy³ wielkie walizki.
- Proszê zostañ, zrobimy herbaty, mamy ciasteczka.- zagrucha³a s³odko pani Black.- Narcissie na pewno bêdzie mi³o.- U¶miechnê³a siê w stronê córki.- A i nam nie bêdziesz przeszkadzaæ.
Cissa przymknê³a gniewnie oczy. Zaczyna³o siê. Ca³a ta szopka z uprzejmo¶ciami rodziców i niewiedz± jak siê zachowaæ Cissy i Lucjusza doprowadza³a j± do sza³u. Z³apa³a Malfoya na nadgarstek, po czym rzucaj±c przez ramiê "zaraz wracam", wyprowadzi³a go z mieszkania.
Kiedy tylko zatrzasnê³y siê za nimi drzwi, stanê³a przed nim ¿a³uj±c, ¿e nie za³o¿y³a szpilek. Nigdy nie lubi³a czuæ siê przy nim taka niska.
- Co¶ siê sta³o?- zapyta³ Malfoy, próbuj±c siê nie roze¶miaæ.- Nie chcia³a¶, abym zosta³ na rodzinn± herbatkê?
- Zamknij siê- wyduka³a Ciss przez zaci¶niête z nerwów zêby.- Id¼ do siebie i zapomnij o tym, co siê tu wydarzy³o.
- Och, o wszystkim, czy tylko o ostatnich trzydziestu minutach?- zakpi³ z niej.
- Nie wa¿ne, muszê ju¿ i¶æ.- Odwróci³a siê na piêcie i uwa¿nie zamknê³a za nim drzwi.
Wiedzia³a co j± teraz czeka. Mêki, które bêdzie musia³a znosiæ ze strony rodziców, przygnêbia³y j±. Och, dlaczego nie kaza³a mu wyj¶æ wcze¶niej. Nie s±dzi³a, ¿e wszystko tak szybko siê wyda. Przejrza³a siê w lustrze i poprawiwszy zapl±tany na twarzy kosmyk w³osów, odetchnê³a g³êboko. "Uspokój siê Ciss"- pomy¶la³a sobie- "Wszystko masz pod kontrol±. Jak zawsze". Po czym u¶miechnê³a siê do swojego odbicia w lustrze i z takim u¶miechem wesz³a do kuchni.
- Jak mi³o, ¿e Lucjusz ciê odwiedzi³!- zaczê³a ciep³o matka.- To taki mi³y ch³opiec. Nie mam pojêcia czemu ze sob± zerwali¶cie.
- Mo¿e dlatego, bo wydzierali siê na siebie przy ka¿dej nadarzaj±cej siê sytuacji?- podsunê³a cicho Bellatrix, która siedzia³a na krze¶le z za³o¿onymi nogami.
Ciss pos³a³a siostrze z³owieszcze spojrzenie. Wiedzia³a, ¿e jak tylko rodzice wyjd±, wys³ucha dwugodzinnej rozprawki na temat "Lucjusz Malfoy- wady, bo zalet brak".
- S³ysza³em, ¿e mieszka w pobli¿u, to prawda?- zapyta³ ojciec, patrz±c powa¿nie na Narcissê.
- Taak, zaraz po s±siedzku.- jêknê³a blondynka.
- Cudownie, po prostu cudownie!- zachwyca³a siê wci±¿ matka. W takim razie mo¿e bêdziecie siê czê¶ciej widywaæ? To taki porz±dny i przystojny ch³opak!- odwróci³a siê w stronê naburmuszonej Bellatrix- Ty kochanie te¿ mog³aby¶ sobie takiego znale¼æ.
- Nie dziêkujê- burknê³a ponownie dziewczyna, bawi±c siê ³y¿eczk± od herbaty.- Nie macie czasem jakich¶ spraw do za³atwienia u Gringotta?
To pytanie spad³o jej jak z nieba. Dziêkowa³a w duchu siostrze modl±c siê, aby jednak wyszli. Rodzice spojrzeli na siebie. Narcissa wiedzia³a, ¿e w tym momencie rozmawiaj± ze sob± za pomoc± spojrzeñ. Byli tak dziwnym, a zarazem tak udanym ma³¿eñstwem, ¿e wystarczy³o, ¿e na siebie spojrzeli. Nie trzeba by³o zbêdnych s³ów. Tym bardziej, ¿e ojciec Narcissy nie nale¿a³ do zbytnio rozmownych.
- Tak, musimy siê spotkaæ z kierownikiem dzia³u ksiêgowo¶ci. Zasz³y pewne... nieporozumienia.
Matka podnios³a siê z krzes³a i machinalnie wstawi³a swoj± i mê¿a fili¿ankê do zlewu.
- Do zobaczenia dziewczynki!- uca³owa³a obie w policzek, po czym szybko wybieg³a wraz z mê¿em.
Narcissa wsta³a szybko z krzes³a chc±c uciec przed pretensjami siostry do swojego pokoju. Niestety, nie uda³o jej siê. Bella zatrzyma³a j± jednym spojrzeniem.
- Zaczekaj Ciss.
Blondynka znieruchomia³a. Nie chcia³a rozmawiaæ z siostr± na ten temat. Nie wiedzia³a co ma jej powiedzieæ. Ba, ona sama nie wiedzia³a co ma robiæ. Jedyne czego pragnê³a, to usi±¶æ na fotelu, przykryæ siê kocem i poczytaæ ksi±¿kê. Pragnê³a uciec od wszystkiego, czego nie zna³a. A na pewno by³a tym jej przysz³o¶æ.

Narcissa podnios³a leniwie oczy. Nie wiedzia³a nawet kiedy usnê³a. Zrzuci³a na pod³ogê lawendowy kocyk i rozprostowa³a nogi. Kilkakrotnie porusza³a w lewo i prawo szyj±, przymykaj±c oczy. Spojrza³a na zegarek stoj±cy na pó³ce. 20.30. Tak pó¼no. Przez chwilê zastanawia³a siê, czy po³o¿yæ siê do ³ó¿ka i na nowo nie usn±æ. Odrzuci³a jednak ten pomys³, tchniêta nowym. Mo¿e i nie by³ to zbyt m±dry plan, ale zawsze co¶. Podnios³a siê zdrêtwia³a z fotela. Spojrza³a w du¿e lustro zawieszone na szafie. Szybko oceni³a swój strój. Skrzywi³a siê do swojego odbicia i wyjê³a z szafy parê ciemnych jeansów oraz sportow± bluzê. W tym momencie to nie wygl±d by³ dla niej wa¿ny.
Po cichu otworzy³a drzwi od swojego pokoju. Na przeciwko pali³o siê ¶wiat³o. Bellatrix by³a u siebie. Wymknê³a siê ze swojego pokoju i za³o¿y³a szybko czarne balerinki, stoj±ce pod ¶cian± w przedpokoju. Kiedy ju¿ mia³a siêgaæ za klamkê, us³ysza³a otwieraj±ce siê za ni± drzwi.
- B³agam, nie próbuj mi powiedzieæ, ¿e do niego idziesz...
Cissa zaklê³a w duchu. Tak, w³a¶nie to mia³a zrobiæ. Wymkn±æ siê niczym uczennica do innego dormitorium. Schowaæ siê w ramionach tego potê¿nego ch³opaka i przeczekaæ najgorsz± burzê.
- Nie rób tego.- ci±gnê³a dalej brunetka.- Nie jest tego wart. Znów ciê skrzywdzi.
- Przepraszam Bell.

Na korytarzu by³o bardzo zimno. Sta³a trzês±c siê ze strachu i zimna przed dêbowymi drzwiami. Zapuka³a ostro¿nie. Ba³a siê. Sama nie wiedzia³a co robi. Jak zareaguje. Czy j± wpu¶ci. Bi³a siê z my¶lami, a¿ w koñcu klamka poruszy³a siê i drzwi stanê³y przed ni± otworem.
Lucjusz, z promiennym u¶miechem na twarzy, sta³ w samym tylko rêczniku za³o¿onym w okolicach pasa. Blondynka otworzy³a usta chc±c co¶ powiedzieæ. Nie. Bo tak naprawdê, to co ma MU powiedzieæ? "Sorry Malfoy, ¿e przeszkadzam, po¿ycz mi soli?" To bez sensu. Sta³a tak wiêc, wci±¿ z otwartymi ustami i patrzy³a mu prosto w oczy. W te du¿e, przenikaj±ce j± oczy. On te¿ nic nie mówi³. Nie by³o po co. Odsun±³ siê z przej¶cia aby j± przepu¶ciæ. Pos³usznie wesz³a, schylaj±c g³owê. Pierwszy raz ba³a siê. Ba³a siê nie jego, tylko tego, co maj± teraz robiæ. CO? Nie s± par±, nie s± skrajnie nienawidz±cymi siê osobami. Po prostu s±. Lucjusz Malfoy a obok Narcissa Black. Dwie odrêbne osoby. Obok. Prawie razem. Przyci±gaj± siê ku sobie niczym dwa magnesy. Ogieñ i lód.
Lucjusz zamkn±³ za ni± drzwi. Rozejrza³a siê po przedpokoju, w którym siê znajdowa³a. ¦ciany zakrywa³y ciemno br±zowe panele. Mimo, ¿e rozk³ad pomieszczeñ by³ identyczny, jak w jej mieszkaniu, to wystrój by³ ca³kiem inny. Ciemny. Prawie z³owieszczy.
Dok³adnie ta sama sytuacja jak z nimi. Ona biel, on czerñ. Spojrza³a ponownie na ch³opaka. Najwidoczniej dopiero co wyszed³ z pod prysznica, poniewa¿ kropelki wody wci±¿ skapywa³y z jego nagiego torsu. Zarzucony niedbale rêcznik by³ ju¿ prawie mokry. Odwróci³a speszona spojrzenie. No i co teraz Ciss? Czego tu chcesz?
- Cieszê siê, ¿e przysz³a¶. Czeka³em na ciebie.- Powiedzia³ Lucjusz.

C.D.N.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jaciekrece.xlx.pl