Zofia Dzieniszewska - zapiski
G³osy w mojej g³owie, s³yszê je coraz g³o¶niej - to ona, to jej ¶piew s³yszê to ona nakaza³a nam ruszyæ na Yhritiel - to ona pragnie przelewaæ krew, to jej rozkazu muszê us³uchaæ...g³osy nie cichn± nawet gdy stojê w tych ciemnych komnatach, ona pragnie ich krwi. Moich mrocznych braci ale dzi¶ musi wystarczyæ jej orcza zaraza panosz±ca siê na planecie pod nami.
- Dziêkujê ¿e odpowiedzia³e¶ na moje wezwanie lordzie Vect...nie oczekiwa³em jednak tego spotkania. U¶miech nie znika z mojej twarzy nawet je¶li jest równie sztuczny jak mroczna postaæ stoj±ca za tronem...
- Wspomo¿emy was piracie...Yhritiel nie mo¿e pa¶æ...o³tarze musz± byæ...nasze. Twarz Vect'a ozdabia³ nie mniej nieszczery u¶miech.
- Staniemy wraz z wami...lecz znasz nasz± cenê...Jak dobrze ¿e Wy kuzynie nie bierzecie jeñców.
Krótki uk³on i ju¿ nied³ugo bêdzie po wszystkim i ¶piew W³óczni Zmierzchu znów rozniesie siê po polach Armagedonu.
- Przygotuj wiêc swe si³y Mroczny, uderzymy o ¶wicie.
Zwrot i d¼wiêk kroków na ch³odnej posadzce ju¿ tylko chwila i bêdzie po wszystkim. Syk otwieranego portalu zak³óci³ ¶miech dwójki stoj±cej za Yrielem.
- To nie bêdzie nasze ostatnie spotkanie Vect...z chwil± l±dowania ka¿de z nas pójdzie w³asn± drog±...
Gdy portal zamyka³ siê za smuk³± sylwetk± ksiêcia korsarzy.
- Nawet nie wiesz jak szybko...
S³oñce rozpoczê³o swój spacer po niebie nad Armagedonem...banshee rozpoczê³y swój ¶piew...
Nie zwyciêscy ale i nie pokonani...zabezpieczyli¶my strefê zrzutu.
Orcza zaraza mia³a niespodziewan± pomoc...o³tarze przyci±gnê³y przedwieczne moce na tê przeklêt± planetê...
¦piew w³óczni nie ustaje...chcê wiêcej wydaje siê brzmieæ g³os w mojej g³owie.
- Panie, nasi kuzyni wyl±dowali nie opodal, nadszed³ nasz czas...
- Roze¶lij patrole, nie przyjmiemy bitwy bez przygotowania. Ruszajcie natychmiast.
G³êboki wdech...ty wiesz co napotkaj± zwiadowcy, w³ócznia chce krwi.
Jak bardzo przypominasz tych którymi tak bardzo gardzisz...¶wiszcz±cy wydech...to tylko kwestia czasu.
- Cierpliwo¶ci przyjacielu nied³ugo znów us³yszysz krzyk Khaina.
Zwiadowcy bezszelestnie opuscili obozowisko...w ¶lad za nimi ruszy³y Vypery. Drzewa zdawa³yby siê rozstêpowaæ przed nimi...ju¿ nied³ugo znów us³yszysz ¶piew w³óczni.
Ehhh...nie wiem co napisaæ bo mnie olewacie pany no ale here goes
Odg³osy puszy zamar³y gdy ostatni ze zwiadowców opuszcza³ miejsce starcia...piloci wymienili bezg³o¶ne komendy. Maszyny krocz±ce zakoñczy³y zabezpieczanie perymetru...
Nikn±ce w cieniu postaci przemknê³y na skraj lasu. Ich czujne oczy obserwowa³y strefê zrzutu ich mrocznych kuzynów. Bezg³o¶nie porozumienie miêdzy nimi i ruszyli jeszcze bli¿ej...nie¶wiadomi stra¿nicy znikali kolejno a¿ obozowisko stanê³o dla cieni otworem.
D¼wiêk komunikatora zak³óci³ ciszê...to oddzia³y maszyn krocz±cych wychodzi³y na pozycjê.
- Jeste¶my gotowi do szturmu...nasi kuzyni nie bêd± widzieli co ich uderzy³o
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljaciekrece.xlx.pl