Pocz±tek jest najwa¿niejszy. Gdy¿ ... 

Zofia Dzieniszewska - zapiski

Wielu czytelników gdy ju¿ zacznie czytaæ to koñczy tekst, nawet gdy im siê nie podoba. Spo¶ród tych, którzy potrafi± przerwaæ czytanie w trakcie, zdolno¶æ ta nie jest co do zasady nadu¿ywana tzn. Je¶li zaczêli to tak¿e zazwyczaj koñcz±.
Ma³o kto faktycznie zaczyna pocz±tek tekstu by zobaczyæ jak siê go czyta i dopiero wtedy zadecydowaæ czy warto (ja tak robiê). Niemniej wiêkszo¶æ czyta z polecenia, pod wp³ywem recenzji itd.
Skoro to co napisa³em powy¿ej to prawda to o czym w ogóle jest mowa?! Jakie znaczenie ma pocz±tek?
Powodów jednak jest parê.
1. Po pierwsze, swoj± notatkê kierujê do m³odych autorów, a co za tym idzie :
A.) Jeste¶my osobami wciskaj±cymi swoje teksty innym ludziom i to takim, u których jako pisarze nie mamy kredytu zaufania. Ci ludzie widz±c nasz tekst, omin± go siêgaj±c, po autora s³awnego/znanego sprawdzonego. Gdy ich wzrok zab³±ka siê na naszym tek¶cie to dzieje siê to na kilka chwili – je¶li ich kupimy pierwszymi linijkami to … „gdy ju¿ zacznie czytaæ to koñczy tekst” .
B.) Mo¿e ma³o osób „zaczyna pocz±tek tekstu by zobaczyæ jak siê go czyta i dopiero wtedy zadecydowaæ czy warto” ale podejrzewam, ¿e odsetek ten gwa³townie ro¶nie w¶ród osób czytaj±cych zawodowo np. redaktorów maj±cych wiele tekstów do przejrzenia i wybrania tego co pójdzie do druku.
2. „Nie ma drugiej szansy na zrobienie pierwszego wra¿enia.” W tym wypadku mowa o pocz±tku. Je¶li pocz±tek uwiedzie czytelnika, to potrafi on wiele wybaczyæ pó¼niej, je¶li pocz±tek nie zagra, ka¿de nasze potkniêcie bêdzie do nas czytelnika zra¿a³o. Zasadniczo beletrystykê czyta siê dla przyjemno¶ci. Czytelnik np. ja siada i zaczyna daj±c jaki¶ kredyt zaufania, je¶li jeste¶ nowy i nieznany, to jest to malutki kredycik. Szybko musisz go powiêkszyæ, je¶li nie, wpadniesz w debet. Taki debet to w±tpliwo¶ci s± t³umaczone na niekorzy¶æ tekstu. A to jest koniec. Ka¿dy tekst ma skróty fabularne, bazuj±ce na domy¶lno¶ci czytelnika, je¶li bêd± t³umaczone, na niekorzy¶æ fabularn± to wyjdzie z tego – nic fajnego.
3. Mo¿e i „gdy ju¿ zacznie czytaæ to koñczy tekst”, ale „Niemniej wiêkszo¶æ czyta z polecenia” i tu jest pytanie czy tekst zostanie polecony?

Zasada 2 maksymalnie 4 stron.

Najlepiej gdy zaczniemy dobrym zdaniem.
„Pó¼niej mówili, ¿e przyszed³ od zachodniej bramy”
„O pó³nocy zginê³a kolejna wied¼ma”
Powy¿sze zdania, cytaty z pamiêci, kupi³y mnie. Chcia³bym mieæ równie dobre pierwsze zdania. Je¶li macie, nie czekajcie z nimi na 10 stronê.
Z uwagi na pro¶bê Demogorgon o jak najwiêksz± liczbê uwag pozwolê sobie u¿yæ jego pierwszy rozdzia³ do pokazania na przyk³adzie o co mi chodzi.

„Nied³ugo po pó³nocy (cz³owiek w czerni) wkroczy³ do miasta” Niez³e, taki trochê wied¼min gdyby nie cz³owiek w czerni. W filmie i literaturze postaci w czerni by³o mnóstwo. Autor, mnie czytelnika, informuje - nie staæ mnie na pomys³, który choæby siê ociera³ o oryginalno¶æ.
Teraz pierwszy akapit :
„Nied³ugo po pó³nocy cz³owiek w czerni wkroczy³ do miasta. Bardziej w³a¶ciwe by³oby powiedzieæ, ¿e siê prze¶lizgn±³, ale sugerowa³oby, ¿e w³o¿y³ w to wysi³ek. A bior±c pod uwagê, ¿e przy ¿a³osnych umiejêtno¶ciach stra¿y przystani móg³by równie dobrze spacerowym krokiem zej¶æ z rampy, wykrzykuj±c swoje imiê i cel przybycia, uzna³by takie insynuacje za obelgê. Najczujniejszy stra¿nik zobaczy³ zaledwie cieñ na ¶cianie, zbyt szybki by wzi±æ go za co¶ wiêcej ni¿ przemykaj±cego zau³kami kota.”
Powiem krótko nie podoba mi siê. Gdy¿ :
mamy cz³owieka w czerni
„zobaczy³ zaledwie cieñ na ¶cianie, zbyt szybki...” – i okazuje siê, ¿e jest on super hiper.
Jest ¼le.
Ponadto nic nie wiemy o miejscu fabularnym poza tym, co mówi³o pierwsze zdanie – MIASTO, ale jakie? Wspó³czesne? fantasy? No, ale mo¿e za du¿o wymagam, wsza kto dopiero pierwszy akapit i wiemy, ¿e jest portowe – to ju¿ co¶.

Dochodz±c do oOo – dostajemy wielkiego protagonistê PROTEKTORA, + opis miejsca. Protektor niestety te¿ jedzie szablonem – z³a w³adza, z³a uosabiana przez PROTEKTORA , c/a bohater CZ£OWIEK w CZERNI.
Mnie wystarcza, odpadam.

Pytanie do autora – dlaczego czytelnik ma chcieæ czytaæ dalej? Je¿eli lubi takie znane i powielane klimaty, a jest pula takich czytelników to pytanie jest, czy tekst jest lepszy lub dorównuje innym z tej konwencji? Ba oryginalno¶ci siê nie spodziewamy.

Ja czytam dalej
„Sekretne miejsce Rashmi, ma³a wnêka na skraju lasu, z dwóch stron otoczona przez drzewa, doskonale nadawa³o siê do ogl±dania l±duj±cych okrêtów. Wpatruj±c siê w powoli obni¿aj±cego swój lot drewnianego kolosa Avinashi czu³ jakie¶ dziwne odprê¿enie ...”
Du¿o lepsze na pocz±tek. W pierwszym zdaniu dowiadujemy siê o lataj±cych okrêtach i ¿e najpewniej kto¶ je obserwuje. Latajace okrêty s± du¿o lepsze ni¿ cz³owiek w czerni. Niestety jest to kontynuacja, ja ju¿ wiem o cz³owieku w czerni a przeskok fabularny do innej postaci, póki co nie maj±cy zwi±zku fabularnego. Ryzykowne i chyba b³êdne.
Zacz±³em tekst, oceni³em go jako schematyczny i kalkowy, ale by³a szansa, ¿e wci±gnê siê w fabu³ê, ale nie autor zadecydowa³, ¿e zrobi ciêcie i zacznie od nowa. Jasne, pewnie te postacie siê spotkaj± itd. ale na tym etapie to by³o ciêcie i zaczynamy od nowa, a tekst ju¿ jest na debecie.

Kolejne oOo mamy parê nastolatków – rozs±dny i marzycielka (za to irytuj±ca, zw³aszcza z podej¶ciem do matki, nie kupuje sympatii). Nie jest to turbo oryginalne, ale sympatyczne i mnie nawet wci±gnê³o (pomy¶l o wywaleniu pocz±tku z Cz³owiekiem w Czerni).
Tyle ,¿e pomijaj±c, ¿e sympatyczne i nawet nie¼le pokazuje ¶wiat w formie dialogu to co proponuje poza znanym ju¿ schematem z³a w³adza i opozycja? Jest scena akcji na koniec, ale nie ca³kiem jasna.
I w³a¶nie przekroczy³em cztery strony. Jest szansa, ze bêdê czyta³ dalej, ale nie dlatego, ¿e tekst mnie oczarowa³, wci±gn±³ itd., nie bêdê czyta³ min. bo jestem ciekaw co autor ma za pomys³ i to przy za³o¿eniu, ¿e tekst nie jest zbyt d³ugi, ksi±¿ka – odpada – szkoda mi czasu.
Zw³aszcza, ¿e gdy ju¿ co¶ zaczyna siê dziaæ to co? Powrót do faceta w czerni ...
I teraz nawet jak go skoñczê, to pomijaj±c, ¿e nagle dokonasz cudu np. reszta jest napisana (a ju¿ wiem, ze nie) w na poziomie najlepszych tekstów Resnica lub Kinga nie ma ju¿ szans aby tekst mnie zachwyci³. Czy go komu¶ polecê – w±tpiê, a przecie¿ „Niemniej wiêkszo¶æ czyta z polecenia,”
a gdy mnie kto¶ zapyta to „pod wp³ywem recenzji”a recenzja bêdzie pewnie krótsza i mniej krytyczna, ale raczej nie zachêcaj±ca.
Jasne, mo¿na co¶ podobnego zrobiæ np. z moim tekstem. Wybra³em kolegi bo prosi³ o bardziej szczegó³owe obja¶nienia. By³em byæ mo¿e nadmiernie krytyczny, ale zak³adam, ¿e nale¿ymy do sekcji aby i¶æ w górê – rozwijaæ siê, a nie pocieszaæ, ¿e nie by³o tak ¼le.


Heh, postawi³e¶ mnie w trudnym po³o¿eniu, bior±c mój tekst pod lupê w artykule, w którym bronisz stwierdzenia, z którym siê absolutnie nie zgadzam. Teraz mam ma³y problem jak wystosowaæ polemikê i jednocze¶nie nie wyj¶æ na dupka, który siê wkurzy³, ¿e jedziesz po jego tek¶cie Chcia³bym wiêc na wstêpie zapewniæ, ¿e jedno nie ma zwi±zku z drugim i dla tego postaram siê do samej krytyki mojego tekstu nie odnosiæ (to mo¿e zrobiê w swoim temacie, je¶li pozwolisz), a przej¶æ do tej kwestii.

Ogólnie ja siê zgadzam, ¿e pocz±tek musi chwytaæ, wiem to i próbujê stosowaæ, z gorszym, b±d¼ lepszym skutkiem, od czasu jak przeczyta³em wywiad z Gr¿edowiczem, gdzie zachwala tê metodê, a potem jeszcze w radach dla pisz±cych rozwin±³ siê o tym Sulivan (nota bene - ta czê¶c o cz³owieku w czerni jest tylko dlatego, ¿e uzna³em tamt± drug± czê¶æ, oryginalny pocz±tek, za nie dosyæ ciekaw±, aby zachêciæ do dalszej lektury).

Ale

Czemu 4 strony? To numeracja wziêta z dupy. Cz³owiek, który porzuci³by po czterech stronach lekturê, do tej czwartej strony nie dojdzie, bo porzuci j± po pierwszej. I o to tak siê wkurzam, nie widzê podstaw, aby to by³ 4 strony, to albo za du¿o, albo za ma³o. Pierwsza strona, pierwszy akapit, pierwsze zdanie - to ma sens, do pierwszego przerywnika, albo do koñca pierwszego rozdzia³u - te¿. Ale 4 strony, zwyczajnie nie widzê powodu, aby ustawiaæ tak± granicê, zw³aszcza jak ucinasz tekst w ¶rodku. To naprawdê jedyne ale jakie mam do tego podej¶cia - uwa¿am, ¿e ta granica jest bezpodstawna. Ja bym osobi¶cie koñczy³ na pierwszej stronie albo pierwszym akapicie albo dochodzi³ do takiego czego¶ jak moje "oOo" - przerywnika.
Witam
na wstêpie przepraszam za u¿ycie Twego tekstu, wydawa³o mi siê, ¿e jeste¶ czym¶ takim zainteresowany, normalnie pewnie bym wybra³ swój ale sta³o siê

ad rem:

Obawiam siê, ¿e siê mijamy tzn. walczysz przeciw tezie jakiej ja nie stawiam.

TY "Pierwsza strona, pierwszy akapit, pierwsze zdanie - to ma sens,"
JA "
"Gdy ich wzrok zab³±ka siê na naszym tek¶cie to dzieje siê to na kilka chwili – je¶li ich kupimy pierwszymi linijkami to … "
ORAZ "Najlepiej gdy zaczniemy dobrym zdaniem."
ORAZ "Teraz pierwszy akapit"

2. Dobra, nieszczêsna 4 strona
Po pierwsze "Zasada 2 maksymalnie 4 stron." ta 4 to wg. mnie max. a nie ilo¶æ limitowa. Wymieni³em momenty gdy to siê mo¿e staæ wcze¶niej. Zdanie/akapit, strona, dwie, mini rozdzia³.
Czy 4 strony jest wziête, jak to uj±³e¶, z dupy? w sensie ogólnym tak, jest Tu masz racjê. W sensie indywidualnym ma uzasadnienie i podparcie w faktach tzn.
- zdarza mi siê zaczynaæ teksty i gdy s± to opowiadania, to je¶li nie odpadnê do 4 strony (mog³em wcze¶niej) to czytam do koñca. A gdy tekst na pierwszych czterech stronach mnie nie "kupi³" ta chyba raz okaza³o siê, ¿e uzna³em go za dobry.
Ba, na sekcjê, gdy wiem, ¿e nie mam czasu aby wszystko przeczytaæ to czytam ka¿dy tekst do ok 4 strony, a dalej tylko te które mnie czym¶ wci±gnê³y.
Pierwszy tekst Vira przeczyta³em ca³y. z Kwietnia do 4 strony to tak ¿eby nie by³o, ¿e tyko Twój u¿ywam jako przyk³ad

Witam
na wstêpie przepraszam za u¿ycie Twego tekstu, wydawa³o mi siê, ¿e jeste¶ czym¶ takim zainteresowany, normalnie pewnie bym wybra³ swój ale sta³o siê


Ale¿ jestem i jestem ci za tê krytykê bardzo wdziêczny, naprawdê, zw³aszcza, ¿e widzê o co ci chodzi. Ale trochê mnie postawi³o to w k³opotliwej sytuacji, gdy chcia³em polemizowaæ z twoim pogl±dem niezwi±zanym bezpo¶rednio z krytyk± mojego tekstu, bo nie chcê wyj¶æ na buca, który nie potrafi przyj±æ krytyki.Dlatego do twoich uwag o moim tek¶cie siê tu nie odnoszê, zrobiê to w swoim temacie, je¶li pozwolisz.

Do reszty siê potem ustosunkujê.


spox - "Dlatego do twoich uwag o moim tek¶cie siê tu nie odnoszê, zrobiê to w swoim temacie, je¶li pozwolisz." dla czysto¶ci formy dobry pomys³.
Zgadzam siê z Martinem - pocz±tek jest bardzo wa¿ny. Nie wiem, czy akurat cztery strony, czy mniej, ale jest wa¿ny. Zw³aszcza ¿e a) osób, które jak ju¿ zaczn±, to zawsze doczytaj± do koñca, jest imho niewiele, b) wychowane na internecie m³ode pokolenie ma coraz krótszy czas skupienia, wiêc nie bêdzie dawaæ szansy ksi±¿ce, która na pierwszy rzut oka wydaje siê nudna, c) s± osoby (np. ja), które ceni± sobie ³adny jêzyk i ten pocz±tek to czêsto taki w³a¶nie test, czy ³adny jêzyk jest, czy go nie ma. Je¶li nie ma - zdarza mi siê nie czytaæ ju¿ dalej.

Natomiast "dobry pocz±tek" to w pewnej mierze kwestia gustu. Mnie np. "cz³owiek w czerni" siê spodoba³, mam wra¿enie, ¿e m. in. dlatego, bo budzi³ pozytywne skojarzenia z "Mroczn± Wie¿±" Kinga.

Natomiast zdanie "O pó³nocy sp³onê³a kolejna wied¼ma" nie podoba mi siê w ogóle - jest zbyt efekciarskie, imho.

Poza tym Martin pisze, ¿e na pocz±tek dobrze daæ co¶ oryginalnego, a je¶li ju¿ dajemy kalkê, to trzeba udowodniæ, w czym ona jest lepsza od innych kalek. Nie jestem pewna, tzn. imho taki "typowy pocz±tek" nie musi koniecznie byæ "lepszy od innych" (choæ je¶li akurat jest, to super), wystarczy, ¿e bêdzie wystarczaj±co dobry, ¿eby czytelnik czyta³ dalej.

Je¶li idê do ksiêgarni, bo mam ochotê poczytaæ sobie np. krymina³ w stylu Chandlera, to nie biorê z pó³ki dziesiêciu ró¿nych krymina³ów w stylu Chandlera i nie sprawdzam, który z nich jest najlepszy, ¿eby go kupiæ. Zazwyczaj biorê pierwszy, który wydaje siê mniej wiêcej spe³niaæ warunki, sprawdzam, jak siê czyta i je¶li dobrze - kupujê.
"to trzeba udowodniæ, w czym ona jest lepsza od innych kalek" mo¿e przesadzi³em z tym lepszy ale dobrze by by³o gdyby by³ jaki¶, czym¶ siê wyró¿ni³, co pozwoli na to aby by³ "wystarczaj±co dobry, ¿eby czytelnik czyta³ dalej"
"Natomiast "dobry pocz±tek" to w pewnej mierze kwestia gustu." - bezspornie

"Mnie np. "cz³owiek w czerni" siê spodoba³," Mnie te¿, choæ pewnie mniej ni¿ Tobie, ale dopiero w 3 rozdzialiku gdy pojawia siê po raz drugi. Gdy¿ tam jest jaki¶.

"Natomiast zdanie "O pó³nocy sp³onê³a kolejna wied¼ma" nie podoba mi siê w ogóle - jest zbyt efekciarskie, imho." - kwestia gustu, ale dla mnie jest dobre gdy¿ jako pierwsze zdanie :
- jest krótkie (pierwsze zdanie lepiej jak nie jest wielokrotnie z³o¿one)
- ustawia klimat
- wskazuje gatunek
- wpada w pamiêæ - jest jakie¶, a nie jak setki neutralnych (albo s³abych) zdañ, których siê pó¼niej nie pamiêta. (ja ksi±¿ki z której jest nie przeczyta³em w ca³o¶ci) ale to zdanie pchnê³o mnie abym czyta³ j±.
Btw kilka, moim zdaniem, fajnych pocz±tków:

1. Powiadali, ¿e wyszed³ wprost z fal Pó³nocnego Morza i ¿e sp³odzi³ go ich lodowaty, w¶ciek³y bezmiar, a powi³a zap³odniona przez morze topielica.
Powiadali, ¿e wyszed³ z Pustkowi Trwogi, gdzie powsta³ jako p³ód czyich¶ nieczystych my¶li, inny ni¿ pozosta³e Cienie. Inny, bo we wszystkim podobny do cz³owieka.
Mówili, ¿e by³ synem Hinda, boga wojów, sp³odzonym ze ¶mierteln± kobiet±, podczas jednej z jego wêdrówek po ¶wiecie pod postaci± w³óczêgi.
Mówili, ¿e zrodzi³ go piorun, który zabi³ stoj±c± na wydmach Sikranê S³ony Wiatr, córkê wielkiego ¿eglarza Stiginga Krzycz±cego Topora. Sta³a samotnie w burzy na klifie, wypatruj±c na horyzoncie ¿agla statku swojego ukochanego. Martwa, powi³a p³omienie i wojownika.
Mówili, ¿e pojawi³ siê wprost z nocy. Jad±c na wielkim jak smok koniu, z jastrzêbiem siedz±cym na ramieniu i wilkiem biegn±cym obok.
Mówili ró¿ne bzdury.
By³o ca³kiem inaczej.
Prawda jest taka, ¿e wyplu³y go gwiazdy.

2. Podnosi siê znad grz±dki w zapuszczonym ogrodzie - postanowi³a go stopniowo uporz±dkowaæ - i spogl±da przed siebie, w przestrzeñ. Wyczuwa zbli¿aj±c± siê zmianê. Wiatr ma inny dotyk, niesie ze sob± jakie¶ inne odg³osy i mocny zapach cyprysów. Odwraca siê i rusza w stronê domu, przeskakuj±c niski murek ogrodowy; czuje na ods³oniêtych ramionach pierwsze krople deszczu. Przebiega przez kru¿ganek i wpada do wnêtrza do wnêtrza.
Nie zatrzymuj±c siê w kuchni, wchodzi po pogr±¿onych w ciemno¶ci schodach i szybkim krokiem przemierza d³ugi korytarz. U jego koñca ¶wiat³o pada na pod³ogê przez otwarte drzwi.
Wchodzi do pokoju, który te¿ jest ogrodem - tyle ¿e utworzonym z drzew i altan namalowanych na ¶cianach i suficie. Na ³ó¿ku le¿y mê¿czyzna: wystawia cia³o na ch³odne powiewy przeci±gu. Wolno odwraca g³owê ku wchodz±cej.

3. Nag³y b³ysk flesza rzuci³ na ¶cianê salonu cieñ trupa. Zw³oki wisia³y nieruchomo pod lamp± na ¶rodku pokoju. W miarê jak fotograf je okr±¿a³, co chwila zwalniaj±c migawkê aparatu, cieñ k³ad³ siê na obrazach, gablotach z porcelan±, rega³ach z ksi±¿kami i rozsuniêtych zas³onach ukazuj±cych wielkie okna, za którymi pada³ deszcz.

4. Arcycechmistrzyni Alice Meynell jecha³a z synem do Invercombe i by³a najzupe³niej pewna, ¿e wiezie go na miejsce ¶mierci. Nie, nie straci³a nadziei - nadziei wci±¿ siê zawziêcie trzyma³a - ale przez lata choroby Ralpha odkry³a w zwyk³ych s³owach odcienie znaczeñ, których istnienia wcze¶niej ledwo siê domy¶la³a.

5. ¦ni³o mi siê tej nocy, ¿e znowu by³am w Manderley. Wydawa³o mi siê, ¿e stojê przed bram± z kutego ¿elaza prowadz±c± do alei wjazdowej, nie mogê jednak wej¶æ, gdy¿ brama jest zamkniêta. Wisi na niej ³añcuch z k³ódk±. We ¶nie zawo³a³am dozorcê, ale nikt siê nie odezwa³, a gdy zajrza³am przez zardzewia³e sztachety, zobaczy³am, ¿e domek dozorcy jest niezamieszkany.

Jak Wam siê one podobaj±? Czy który¶ z nich zachêci³by Was do dalszego czytania?
Oczywi¶cie 1 wymiata (choæ powie¶æ ju¿ nie), 3 i 4 te¿ niez³a, czyta³bym

2 i 5 w innym klimacie mo¿e mnie nie porywaj±, ale na pewno nie zniechêcaj±.
To i ja dam kilka moich :

1. W³a¶nie ugryz³em rêkê, która mnie karmi³a, kiedy Bóg znowu zadzwoni³. Claire, potrz±saj±c lew± d³oni±, praw± podnios³a s³uchawkê telefonu. Zapyta³a, kto mówi, i przewracaj±c oczami, poda³a mi j±.
- To znowu Bóg - za¿artowa³a.

2. Ka¿dy ma swoj± pie¶ñ. Piêkna dziewczyna jest jak melodia, a dzielny kosmonauta kroczy przez ¿ycie w grzmocie puzonów. Mêdrcy zasiadaj±cy w Radzie Miêdzyplanetarnej przywodz± na my¶l doskonale zestrojony zespó³ instrumentów dêtych; s± geniusze, których ¿ycie przypomina zawi³y kontrapunkt, i inni, których szare ¿ycie ...

3. Znaków i cudów by³o pod dostatkiem, powiada Jednooki. Sami musimy mieæ do siebie pretensje, ¿e ¼le je zinterpretowali¶my. U³omno¶æ Jednookiego nie wp³ywa³a zupe³nie na jego cudown± zdolno¶æ przewidywania wszystkiego po fakcie.

4. Na siedemnaste urodziny Stana Plaga Boska znowu uderzy³a, jak mniej wiêcej co sze¶æ tygodni.

5. Jacques Diot chcia³ zabiæ Daniela Pantalekisa. By³o to uczucie czyste, proste i stosowne do okoliczno¶ci. Francuz wierzy³, ¿e w ten sposób przys³u¿y siê ca³emu spo³eczeñstwu.
Ja tam nie nale¿ê do osób, które oceniaj± po pocz±tku - dla mnie musi byæ napisany jedynie przystêpnie i nie mêcz±co - jak do tego jest ciekawie i dynamicznie, to lepiej, ale nawet jak jest s³aby, a chcê poznaæ ca³e dzie³o, to sobie z nim poradzê. Bo tak naprawdê najwa¿niejszy jest koniec. Nikt nie poleci ¿adnej ksi±¿ki, je¿eli ta ma nawet najlepszy pocz±tek, ale nic poza tym.
Parafrazuj±c klasyka: "Prawdziw± ksi±¿kê poznasz nie po tym, jak siê zaczyna, ale po tym, jak siê koñczy".


5. Jacques Diot chcia³ zabiæ Daniela Pantalekisa. By³o to uczucie czyste, proste i stosowne do okoliczno¶ci. Francuz wierzy³, ¿e w ten sposób przys³u¿y siê ca³emu spo³eczeñstwu.


Nr 5 to niska próba podlizania siê szefowej.

Ja tam nie nale¿ê do osób, które oceniaj± po pocz±tku - dla mnie musi byæ napisany jedynie przystêpnie i nie mêcz±co.
Nikt nie poleci ¿adnej ksi±¿ki, je¿eli ta ma nawet najlepszy pocz±tek, ale nic poza tym.
Parafrazuj±c : Nikt nie poleci ¿adnej ksi±¿ki, je¿eli jej nie przeczyta, a je¶li mu nie podejdzie pocz±tek i zrezygnuje, to najlepszy koniec, jej nie ocali, gdy¿ nie bêdzie znany.

Druga sprawa - jasne sam dobry pocz±tek nie ocali tekstu, ale daje mu szanse i powoduje, ¿e jest czytany i je¶li reszta jest niez³a to bêdzie przeczytany.
Ba, autor którego staæ na dobry pocz±tek, z regu³y te¿ umie pisaæ dobrze dalej. Je¶li nie umie zacz±æ - nie koniecznie mocnym jednym zdaniem, lub pierwszym akapitem - dlatego ja dajê opowiadaniom 4 strony - to co nagle od 4 strony zmieni mu siê styl i jako¶æ prowadzenia narracji?

P.S. Ja te¿ znam negatywne przypadki - super pocz±tek i pó¼niej ju¿ tylko gorzej. Dla mnie taki jest "Pan lodowego ogrodu" Pocz±tek rewelacja, a dalej niby fajnie ale rozwlekle i fabularnie niewiele. Przy okazji nie polubi³em bohatera, ale - co wa¿ne - z powodu pocz±tku dotar³em do po³owy ksi±¿ki nim przesta³em czytaæ. Gdyby pocz±tek by³ s³abszy przeczyta³bym max 40 stron (to mój limit dla powie¶ci jakie daje im aby mnie wci±gnê³y.

Nr 5 to niska próba podlizania siê szefowej.

Je¿eli nie dopuszczasz opcji, ¿e komu¶, w tym wypadku mnie, mo¿e siê podobaæ Twoje rozpoczêcie ksi±¿ki - to oczywi¶cie masz racje.

Przy okazji zapytujê, co s±dzisz o pozosta³ych pocz±tkach, co do 5 jestem ciekaw opinii innych. Twoje chyba znam
1. Nie podoba mi siê, zbyt efekciarskie, imho.

2. Niez³e, choæby dlatego, ¿e pisane wyró¿niaj±cym siê stylem - ale mam wra¿enie, ¿e ten styl na d³uzsz± metê móg³by mnie zmêczyæ

3. i 4. - Podobaj± mi siê, najlepsze z wymienionych.

Pozwolê sobie na pytanie jak du¿a czê¶æ tekstu mo¿e byæ dla Ciebie napisana "jedynie przystêpnie i nie mêcz±co" ???
Strona, cztery, dziesiêæ 90% tekstu?


Nawet ca³o¶æ, mimo ¿e zwracam uwagê na jako¶æ tekstu, to du¿o bardziej interesuje mnie zawsze to, co przekazuje, a nie to, w jaki sposób. Ale mo¿e to przez to, ¿e czasem po prostu lubiê odkrywaæ tekst i choæ to bez sensu, czasem co¶ o z³ym pocz±tku ciekawi mnie bardziej, ni¿ to z wybitnym.

czasem co¶ o z³ym pocz±tku ciekawi mnie bardziej, ni¿ to z wybitnym.

Mia³bym pro¶bê :
Jestem ciekaw z jednego lub dwóch tytu³ów, które ¼le siê zaczê³y, ale ca³o¶ciowo oceniasz jako super i z dwa które zaczê³y siê super, a w sumie okaza³y siê s³abe.

Ja sam kojarzê raptem jeden tekst, wcze¶niej ju¿ wymieniony, który pomimo super rozpoczêcia by³ dla mnie rozczarowaniem. I w sumie te¿ tylko jeden - "kiedy Tor spotyka kapitana Amerykê" gdy pocz±tek jako¶ mnie nie uj±³, ale ca³o¶ciowo uwa¿am, ¿e jest naprawdê dobre.
Generalnie, jak co¶ zacznê, to skoñczê, ale wci±¿:

Pocz±tki Anneke:
1. Mój ulubiony, ma taki ¶wietny ,gro¼ny styl i przekazuje zaraz wiele o ¶wiecie, w którym rozgrywa siê akcja.
2. Pewnie bym kontynuowa³, ale bardziej opornie, atmosfera wydaje mi siê odpychaj±ca.
3. Kontynuowa³bym, chocia¿ krymina³y to nie a¿ tak moje klimaty.
4. Tak, kontynuowa³bym, pocz±tek mnie od razu zaciekawi³.
5. Na pewno poza ten kawa³ek, ale zastanowi³bym siê po tym, jak u¿ wyjdzie to ze ¶wiata snów.

Pocz±tki Martina:
1. Wygl±da to tak, jakby¶ przedobrzy³. Pewnie bym kontynuowa³, ale nei zachêcony
2. Raczej tak, chocia¿ nie przepadam a¿ tak bardzo za takim filozoficznym typem rozpoczêæ.
3. Lubiê ten ton, jakim to jest opowiedziane, raczej bym kontynuowa³ dalej, aby wiedzieæ o co chodzi.
4. Proste i do rzeczy, mo¿e.
5. Te¿, to taki typ, który mnie zainteresuje od razu - che siê wiedzieæ o co facetowi chodzi, a to dobre na pocz±tek.

Mo¿e teraz parê ode mnie, bo mi siê ta gra podoba. Oczywi¶cie te¿ chcia³bym us³yszeæ opinie.

1.
- Sam nie wierzê, ¿e to mówiê. - Pawian poprawi³ kamizelkê, która przeszkadza³a mu podczas chodzenia. - Ale nasz temat na dzi¶ brzmi nastêpuj±co. - Wyci±gn±³ kartkê papieru i przesun±³ j± do twarzy, drug± ³ap± kontynuuj±c podpieranie siê . - "Twoja ciotka w³a¶nie zmar³a. Przychodzi do ciebie diabe³ i oferuje jej ¿ycie, w zamian za twoje ma³¿eñstwo." - Odczyta³ i podniós³ wzrok. Widz±c zszokowane miny na wszystkich twarzach, zdecydowa³, ¿e warto dodaæ parê krzepi±cych s³ów.
- Nie patrzcie tak, kurwa, na mnie, to nie mój pomys³! Macie piêtna¶cie minut na odpowied¼, kto nie zd±¿y, dostaje dodatkowy tydzieñ przy garach, czy wyra¿am siê jasno?!

2.
Zbli¿a³ siê czas letniego przesilenia, gdy Przywódczyni wezwa³a £ucznika Bladolicego przed swe oblicze. Ten, któremu odmówiono prawa do imienia i miejsca przy stole, by³ oczekiwany. Mia³ opu¶ciæ swój posterunek przy granicy z terenami Ró¿owoskórych i udaæ do Fortu, na spotkanie ze szlachetnymi wojownikami ze wszystkich klanów; wiêkszo¶æ z nich pamiêta³ jeszcze z czasów, gdy byli dzieæmi, kpi±cymi z jego ma³ych zêbów i zbyt jasnej skóry. Mia³ stan±æ przed obliczem starszyzny, która przeklinaæ bêdzie jego imiê i Czarnoksiê¿nika, który sprowadzi³ go na ten ¶wiat. Mia³ porzuciæ przyczó³ek, na którym oczekiwano, ¿e nie prze¿yje roku, a którego broni³ od piêciu lat, dla miejsca, gdzie pozycja w klanie liczy siê bardziej, od zas³ug. Zostawiæ za sob± towarzyszy broni, którzy stali mu siê braæmi, na rzecz spotkania z prawdziwym rodzeñstwem rodzeñstwem, czuj±cym do jego osoby, w najlepszym wypadku, ¼le skrywan± niechêæ. Mia³ odwróciæ siê od pobliskiej wioski, gdzie dziewczêta o skórze w kolorach turkusu, szafiru i miêty widzia³y w nim bohatera i egzotyczn± ciekawostkê, by zaryzykowaæ spotkanie z dumnymi córkami malachitowych wodzów, gotowymi ¶ci±æ mu g³owê, je¶li tylko krzywo siê na nie spojrzy.
Poszed³. Jaki mia³ wybór? Nie odmawia siê przecie¿ w³asnej matce.

3. Inni piloci czêsto pytali siê, jaki z nied¼wiedzia koñ.
Appaloosa i Brumby odwróci³y uwagê kr±¿ownika Mrocznych, daj±c jej szansê do ataku. Chluba "koñskiej" eskadry, jej "Nied¼wied¼" spad³ na wrogi wahad³owiec z góry i zasypa³ go bezg³o¶n± fal± pocisków z antymaterii. Sze¶æ trafi³o, przemieniaj±c siê w kule fioletowego ¶wiat³a, dezintegruj±ce wszystko na swej drodze. £±cznie z prototypem nowej bomby, któr± ich przeciwnik planowa³ zrzuciæ na cywiln± koloniê. Wyrówna³a lot i do³±czy³a do formacji. Po lewej mia³a Kucyka, po prawej Araba, za sob± eksploduj±cy w pró¿ni statek wroga.
W takich chwilach mo¿na by³o zrozumieæ, czemu zawsze odpowiada³a "Lepszy".

4. otworzy³a oko i wesz³a w nie, trafiaj±c do d³ugiego, ciemnego korytarza. Odg³os przemykaj±cych promieni ¶wiat³a brzmia³ jak z³owieszcze szepty Dzieci Cienia, gor±co pragn±cych skaleczyæ jej cia³o i duszê.


1. Wygl±da to tak, jakby¶ przedobrzy³. Pewnie bym kontynuowa³, ale nei zachêcony


Dziêkujê za komplement - ja niestety tak nie umiem

Twoje pocz±tki

1. Nie lubiê rozpoczêæ od dialogu
2. Niez³e tzn. mnie nie wci±gnê³o, ale dobrze zarysowuje to czego mo¿na siê bêdzie spodziewaæ
3 . Spox
4. najlepszy z zaproponowanych
Tak siê zastanawiam nad tym co piszecie i czujê siê trochê rozdarta. Z jednej strony, owszem, pocz±tek jest wa¿ny, nie bêdê siê k³óciæ. Pocz±tek jest jak przynêta. Ale to, ¿e rybka z³apie siê na haczyk jeszcze nie znaczy, ¿e uda siê j± faktycznie z³owiæ. Osobi¶cie (jako czytacz, i to czytacz skrzywiony poradami dla pocz±tkuj±cych pisarzy) zaczynam siê robiæ wyczulona na efekciarskie pocz±tki. Na zasadzie wrodzonej przekory chyba, ale nie wykluczy³abym takiej ewentualno¶ci, ¿e z kultu pocz±tków mo¿e rodziæ siê presja, ¿eby ten pocz±tek uczyniæ czym¶ nadzwyczajnym. Je¶li za tak± prób± pójdzie równie ambitna tre¶æ, to ok, ale je¶li nie, to jest to imho tani chwyt i u mnie potrafi pozostawiæ niesmak.

Co prawda nie wychowa³am siê na internecie (w dzieciñstwie i w wieku szkolnym czyta³am chyba z dziesiêæ razy tyle co teraz), ale jednak z biegiem czasu mózg musia³ mi siê odpowiednio przeformatowaæ, albo z jakich¶ innych powodów, równie¿ cierpiê od d³u¿szego czasu na problemy ze skupieniem uwagi. Zaczynam ksi±¿ki i nie docieram nawet do pierwszego rozdzia³u. Albo w trakcie czytania ³apiê siê na tym, ¿e nie wiem co przeczyta³am. Zdarza mi siê czytaæ opowiadanie, my¶l±c, ¿e owszem ³adnie napisane (i to nie tylko ³adnie, ale nawet przepiêknie), ale nic mnie w tym tek¶cie nie poci±ga, nie zmusza do czytania dalej, losy bohatera mnie ani ziêbi± ani parz±, w zasadzie ciekawa jestem czy co¶ z tego wynika i zaczynam przeskakiwaæ porcje tekstu, ¿eby na koñcu stwierdziæ, ¿e poza t± warstw± jêzykow±, nie pozostawia on po sobie ¿adnego ¶ladu. Nie mam granicy po której przestajê czytaæ. Czasem jest to kilka akapitów, czasem kilka stron. Zaczynam przeskakiwaæ akapity i strony, a¿ znajdê co¶ ciekawego, co zmusi mnie do cofniêcia siê i przeczytania porcji tekstu, który doprowadzi³ do tego punktu, ale czêsto po prostu porzucam tekst na starcie. Jaki z tego wniosek?

Mo¿e powinni¶my zastanowiæ siê, co sprawia, ¿e w ogóle po ksi±¿kê, albo opowiadanie siêgamy? Czytamy te rzeczy, które kto¶ nam poleci³, przeczytali¶my pozytywn± recenzjê. Co¶ znanego nam autora, co¶ podobno w klimacie, który lubimy. Je¶li mam mocne powody, ¿eby po tekst siêgn±æ, to dam mu szanse, nawet je¶li pocz±tek mnie nie zachwyci. Ale nie raz siê w ten sposób naciê³am. Z drugiej strony s± te¿ przecie¿ ró¿ne ksi±¿ki, s± takie, które mo¿na czytaæ w ka¿dych warunkach, a s± i takie, ¿e potrzeba chwili ciszy i odpowiedniego nastroju, prawda? Je¶li jestem zestresowana i przemêczona, nie wezmê niczego ciê¿szego do rêki. Je¶li w takim nastroju natrafiê na piêkny, ale ciê¿kostrawny pocz±tek, to nie oznacza od razu, ¿e pocz±tek jest z³y, skoro odk³adam ksi±¿kê.

A drugie pytanie to: co trzyma nas przy ksi±¿ce? Co podtrzymuje nasze zainteresowanie? Wbrew pozorom nie zawsze jest to wartka akcja i zestaw cliffhangerów. Dla mnie wa¿ny jest bohater, lub narrator je¶li kryje siê za nim jaka¶ fascynuj±ca osobowo¶æ. Je¶li nie z³apiê kontaktu z bohaterem, to akcja mo¿e byæ pokazem fajerwerków i majstersztyków, a ja bêdê mia³a wra¿enie "meeh". Co dzia³a na was? Czy np. losy wykreowanego pañstwa potrafi± u was podtrzymaæ ciekawo¶æ? Albo klimat? Czytacie co¶, tylko dlatego, ¿e ma fajny "klimat"? I co siê na niego sk³ada?
Meldujê pos³usznie, ¿e siê zgadzam. Mnie te¿ czasem ten "kult pierwszego zdania" irytuje. W ekstremalnych przypadkach owocuje to maksymalnie pokrêconymi, dziwacznymi, z czapy wziêtymi pierwszymi zdaniami, za którymi idzie zupe³nie zwyczajna tre¶æ. Dlatego mo¿e pocz±tki nazbyt efekciarskie budz± we mnie zamiast ciekawo¶ci podejrzliwo¶æ. I generalnie wolê, ¿eby powie¶æ/opowiadanie zaczê³a/o siê mniej efektownie, ale za wprowadzaj±c czytelnika w nastrój, który jest w ca³ym tek¶cie, a nie tylko w pierwszym zdaniu.

A co sprawia, ¿e chcê czytaæ dalej? Hm, czêsto s± to jakie¶ tajemnice do odkrycia w tek¶cie (np. klasyczne krymina³owate "kto zabi³", choæ nie tylko), bohaterowie, których lubiê i których losy mnie obchodz±, wreszcie nastrój - tu jest ciê¿ko wyja¶niæ, na czym polega, bo nastrój to z natury co¶ b. ulotnego.


Mia³bym pro¶bê :
Jestem ciekaw z jednego lub dwóch tytu³ów, które ¼le siê zaczê³y, ale ca³o¶ciowo oceniasz jako super i z dwa które zaczê³y siê super, a w sumie okaza³y siê s³abe.


Có¿, z super mega pocz±tków ze s³abym zakoñczeniem to na pewno Death Note i ze starych rzeczy Fundacja (pierwszy tom), a no i jeszcze Diuna (dobra z pocz±tku, ale doczyta³em tylko po to, by móc siê zaliczaæ do tych, co przeczytali).

Lecz mimo s³abego pierwszego tomu Fundacji, resztê oceniam bardzo pozytywnie.

A co do kultu pierwszego zdania to pewnie wynika to z popularnego "amerykañskiego" podej¶cia, ¿e najwa¿niejsze jest pierwsze wra¿enie. I mo¿e tak jest w przypadku niedo¶wiadczonego czytelnika, ale w miarê nabierania do¶wiadczenia wymagamy coraz wiêcej. I pocz±tki przestaj± byæ ju¿ tak wa¿ne (byle by by³y przystêpne), bo licz± siê inne rzeczy, które mamy nadziejê znale¼æ g³êbiej.
Choæ to oczywi¶cie indywidualne podej¶cie i rozumiem, ¿e ka¿dy ma swoje.
Hm, mnie z kolei podej¶cie namrasita wydaje siê przegiêciem w drug± stronê. Rzeczy, które mo¿na znale¼æ g³êbiej - fajnie, ale w jaki sposób odró¿niasz ksi±¿kê z przystêpnym pocz±tkiem, w której masz szansê co¶ "g³êbiej" co¶ znale¼æ od takiej, w której g³êbiej nic nie ma? A tych drugich na rynku jest przecie¿ nieporównanie wiêcej... Zak³adam, ¿e masz jak±¶ metodê, a je¶li nie, to czy to, znaczy, ¿e "na wszelki wypadek" jeste¶ w stanie przeczytaæ, no... jakie¶ 90% istniej±cych na rynku ksi±¿ek? Bo przecie¿ prawie ka¿da ksi±¿ka, która przesz³a selekcjê wydawnicz± i jak±¶ tam redakcjê ma "przystêpny" pocz±tek, szukanie w¶ród nich tych nielicznych pere³ek z "czym¶ g³êbiej" jest jak szukanie ig³y w stogu siana.

Przystêpny pocz±tek imho to za ma³o, je¶li w ksi±¿ce jest co¶ "g³êbiej" to dobrze jest, ¿eby to by³o w miarê szybko zasygnalizowane - ¿eby cz³owiek wiedzia³, ¿e warto czytaæ dalej, bo bêdzie co¶ ciekawego.

Mo¿e powinni¶my zastanowiæ siê, co sprawia, ¿e w ogóle po ksi±¿kê, albo opowiadanie siêgamy?
A drugie pytanie to: co trzyma nas przy ksi±¿ce? Co podtrzymuje nasze zainteresowanie?


Spróbujê odpowiedzieæ :
1. Siêgamy (ja siêgam) po tekst : polecony, znaleziony, autora którego znam, i ... tekst który wzbudzi moje zainteresowanie. Zainteresowanie za¶ tekst wzbudza pocz±tkiem. Oczywiscie w konwencji na jak±mam w danym czasie ochotê. I jasne - kult pierwszego zdania to b³±d. Dlatego ja jako pocz±tek traktujê 4 strony opowiadania 40 powie¶ci. W tym czasie dowiadujê siê czy :
- polubiê postacie
- czy zainteresuje mnie ¶wiat i jego sposób pokazania
- czy wci±gnie mnie fabu³a
- i co dla mnie jest wa¿ne bêdê siê spodziewa³ niespodziewanego.

2. Je¿eli warunki - cztery - z 1 s± spe³nione to generalnie czytam dalej.

Dobrym przyk³adem jest "Pan lodowego ogrodu" - rewelacyjny pocz±tek, nie mówiê tu o samym fragmencie zamieszczonym przez Aniê (choæ on te¿) po prostu przez pierwsze 20 stron by³em uchachany, ¿e da³em szansê tej ksi±¿ce. Pó¼niej niestety by³o gorzej. Do po³owy I tomu :
- w sumie mam zaproponowanego jednego bohatera - nie polubi³em go
- ¶wiat - nawet mnie zainteresowa³ ale nie porwa³
- fabu³a - po opuszczeniu bazy w sumie nie ma fabu³y. Mam powtórkê z mitu o Grendelu któr± znam i trochê opowie¶ci drogi i ciêcie. Nowa postaæ nowa rzeczywisto¶æ - fabularnie to dla mnie pomy³ka.
- czego siê mogê spodziewaæ? Rozwlek³ej tre¶ci ukazuj±cej mi odbicie mitów z ziemi - i tutaj niewa¿ne czy tak by³o w dalszej czê¶ci czy nie - ja tak za³o¿y³em. To czu³em, w oparciu o przeczytanie po³owy ksi±¿ki. Ogarnê³o mnie zniechêcenie i autor straci³ mnie jako czytelnika.
Przeczytawszy przyk³ady fajnych pocz±tków te¿ od razu pomy¶la³em o cytowanym przez was numerze 5

Ale, wracaj±c do genezy tematu, zdecydowanie zgadzam siê z tez± Rafa³a Dêbskiego z SFFiH - ,,Dzisiaj trzeba odbiorcê tekstu od pierwszych zdañ przyci±gaæ, sprawiæ, ¿eby nie od³o¿y³ ksi±¿ki, nie porzuci³ opowiadania. Dzi¶ ¶wiat pêdzi na z³amanie karku, przywykli¶my do tego po¶piechu, do skondensowanych wiadomo¶ci, pigu³ek informacyjnych. To cena postêpu, tego, ¿e Ziemia naprawdê staje siê globaln± wiosk±. Od jêzyka oczekujemy wiêkszej ni¿ niegdy¶ zawarto¶ci, skrótowo¶ci, czego najlepszym przyk³adem powszechnie stosowane emotikony. Czy to w sumie i na d³u¿sz± metê dobrze, czy ¼le, trudno mi jednoznacznie oceniæ, gdy¿ ka¿de zjawisko ma swoje wady i zalety. Ale czasem têskniê za t± dawn±, nie¶pieszn± literatur± z okresu, kiedy twórca mia³ czas tworzyæ, a czytelnik czytaæ, spodziewaj±c siê pe³nokrwistej historii, a nie zbioru nie zawsze do koñca realizowanych pomys³ów.''

Diuna (dobra z pocz±tku, ale doczyta³em tylko po to, by móc siê zaliczaæ do tych, co przeczytali).

A co do kultu pierwszego zdania...

Zgadzam siê z tym co jest zawarte w cytacie umieszczonym przez Vira. Ja nie twierdzê, ¿e to o b³yskotliwy - amerykañski - pocz±tek chodzi w literaturze (przynajmniej nie mnie), ale nie zamierzam siê k³óciæ z zjawiskiem które obserwujê. Poza tym nie widzê powodu, aby autor (pisz±cy jak pó¼niej oceniamy dobr± rzecz) nie móg³ siê postaraæ aby pocz±tek by³ przynajmniej ciekawy.
A mnie siê nie podoba pierwszy z pocz±tków cytowanych przez Aniê: nie lubiê opinii nieprawdziwych i bez podania ¼ród³a. I drugi tekst wymieniony przez Martina mi siê nie podoba - ten tekst jest nielogiczny - co jest przyrównywane do pie¶ni? - ¿ycie wymienionych przyk³adowo osób, czy raczej odczucia, kiedy siê z nimi kto¶ kontaktuje? Jak odczucia, to powinien byæ okre¶lony narrator.
A w tek¶cie
„Nied³ugo po pó³nocy cz³owiek w czerni wkroczy³ do miasta. Bardziej w³a¶ciwe by³oby powiedzieæ, ¿e siê prze¶lizgn±³, ale sugerowa³oby, ¿e w³o¿y³ w to wysi³ek. A bior±c pod uwagê, ¿e przy ¿a³osnych umiejêtno¶ciach stra¿y przystani móg³by równie dobrze spacerowym krokiem zej¶æ z rampy, wykrzykuj±c swoje imiê i cel przybycia, uzna³by takie insynuacje za obelgê. Najczujniejszy stra¿nik zobaczy³ zaledwie cieñ na ¶cianie, zbyt szybki by wzi±æ go za co¶ wiêcej ni¿ przemykaj±cego zau³kami kota.”
nie podoba mi siê to, ¿e jest pierwsze zdanie ..."wkroczy³"... - co znaczy "wszed³ ekspansywnie", w drugim zdaniu jest 100 % zaprzeczenie - "prze¶lizgn±³ siê" - czyli wszed³ staraj±c siê byæ niezauwa¿onym i zaprzeczenie tego starania siê, w trzecim, ¿e nie musia³ siê staraæ, bo stra¿e olewa³y swoje obowi±zki, nastêpnie, ¿e cz³owiek w czerni móg³by poczuæ siê obra¿ony jak±¶ insynuacj± (mo¿e t±, ¿e siê stara³ byæ niezauwa¿ony). Ostatnie zdanie cytatu opisuje stra¿nika, którego nie by³o, tak jakby by³. Cytowanemu tekstowi brak jasno¶ci i logiki. Mogê zaakceptowaæ niezauwa¿alne wkroczenie cz³owieka-cienia, ale wola³abym czytaæ to wyra¿one w prostych zdaniach i bez ci±g³ych zaprzeczeñ.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jaciekrece.xlx.pl