Zofia Dzieniszewska - zapiski
O dziwo du¿y pokój by³ bardzo przytulny. Pod³oga zrobiona z dêbowej klepki, l¶ni³a niczym ¶wie¿o wypastowana. Na jej ¶rodku roz³o¿ono wielki dywan w tureckie wzory. ¦ciany zosta³y pomalowane na ciep³y, brzoskwiniowy kolor. Na suficie zawieszono du¿y ¿yrandol zrobiony z poro¿a jelenia. Kremowe zas³onki ¶wietnie uzupe³nia³y ca³y pokój. Jednak najbardziej zdziwi³o Narcissê, ¿e na d³ugim parapecie sta³y w równym rz±dku doniczki z kwiatkami. Jedyne co odró¿nia³o siê od tego stonowanego wnêtrza, by³y trzy obrazy, które zawieszone obok siebie stanowi³ jedn± ca³o¶æ. Dziewczyna podesz³a do nich i przyjrza³a siê dok³adnie.
- To twoje?- zapyta³a niepewnie.
Lucjusz wci±¿ sta³ prawie nagi. B³ysk w oku zdradza³, ¿e dobrze siê bawi z zak³opotania blondynki. Podszed³ dumnym krokiem i stan±³ po jej stronie. Zacz±³ oceniaæ obrazy.
- Owszem. Uwa¿am, ¿e to najlepsze zdjêcia jakie kiedykolwiek zrobi³em.- odpar³ zadowolony z siebie.
Pierwszy obraz by³ w kszta³cie prostok±ta poziomego. Na pierwszym planie zosta³o uchwycone nagie, lewe biodro dziewczyny, która stoi przy oknie. Drugi obraz by³ w±skim prostok±tem ustawionym w pionie. Widnia³a na nim ta sama osoba. Zdjêcie zosta³o uchwycone jednak w taki sposób, ¿e widaæ by³o jej d³ugie blond w³osy, które opadaj± na nagie ramiona i plecy. W tle widaæ by³o czarny fortepian. Na trzecim obrazie, tym razem szerokim prostok±cie zawieszonym w ten sam sposób co drugi, by³ sam fortepian.
- Czy to jestem ja?- zapyta³a Narcissa, dok³adnie ogl±daj±c cia³o modelki z obrazu.- Poznajê to zdjêcie! Kiedy by³e¶ u nas w wakacje robi³e¶ mi sesjê. My¶la³am, ¿e wywali³e¶ te odbitki...
- By³y zbyt doskona³e, aby wyl±dowa³y w koszu.
Milczeli przez chwilê wci±¿ wpatruj±c siê w tryptyk. My¶li kr±¿y³y po ju¿ i tak sko³owanej g³owie blondynki. Po cholerê w ogóle do niego przysz³a? Chcia³a uciec od problemów a tymczasem wpad³a w nie a¿ po uszy. Po tym weekendzie wszystko siê zagmatwa³o. A chcia³a wie¼æ takie spokojne ¿ycie...
- Musimy chyba porozmawiaæ.- Odezwa³a siê Ciss.
- Taa... Powinienem siê chyba przebraæ. Jeszcze mnie we¼miesz za jakiego¶ ekshibicjonistê.- za¶mia³ siê z w³asnego ¿artu, po czym wyszed³ z salonu.- Je¶li by³aby¶ taka dobra, to przygotuj dla nas kawê.- Da³o siê s³yszeæ krzyk z ³azienki.
"Kawê"- pomy¶la³a Ciss. Jak dla niej to jedynym dobrym rozwi±zaniem by³o by wypicie ca³ej butelki wódki. Czu³a, ¿e jest na psychicznym kacu. G³owa j± bola³a od ostatnich zdarzeñ, oczy nie chcia³y patrzeæ na obecn± sytuacjê. Jêzyk pragn±³ mówiæ, ale równocze¶nie brakowa³o mu ¶liny, aby zacz±æ.
Podrepta³a do kuchni i odnalaz³a s³oik z kaw± oraz dwa czarne kubki. Wstawi³a wodê na herbatê i usiad³a na pod³odze. Próbowa³a nie my¶leæ. Stara³a siê, bóg jej ¶wiadkiem, ¿e naprawdê siê stara³a!
W progu pojawi³ siê Lucjusz. Przekrzywi³ g³owê i spojrza³ na siedz±c± na pod³odze dziewczynê. G³owê ukryt± mia³a w d³oniach. W pierwszym momencie pomy¶la³, ¿e p³acze. Usiad³ niezdarnie obok niej, co sprawi³o, ¿e wyjrza³a zza swoich r±k i pos³a³a mu delikatny u¶miech. Wyci±gn±³ rêkê i przytuli³ j± do swojego barku. Nie opiera³a siê. Najwidoczniej potrzebowa³a trochê ciep³a. Drug± rêk± g³adzi³ delikatnie jej d³ugie i miêkkie blond w³osy. Ukradkiem wtuli³ w nie nos, chc±c zapamiêtaæ ich s³odki zapach.
- Musimy porozmawiaæ.- powiedzia³a ponownie dziewczyna.
Ch³opak westchn±³ g³o¶no udaj±c zniecierpliwienie.
- Wiem.
- Chcesz zacz±æ?- spyta³a z nadziej± w g³osie dziewczyna. By³a by to dobra opcja. Faceci zazwyczaj wiedz± czego chc±, wiêc Lucjusz od razu przedstawi³by to o czym my¶li. Gorzej by³o z Narciss±. Wci±¿ nie wiedzia³a co ma mu powiedzieæ.
- Wróæmy do siebie.- powiedzia³ szybko. Blondynka odsunê³a siê od jego ramienia i spojrza³a mu badawczo w oczy. Pragnê³a zobaczyæ rozbawienie, iskierkê ¶miechu. Zawiod³a siê. Jedyne co ujrza³a, to wpatrzone w ni± z trosk± niebieskie oczy. Dolna warga dr¿a³a mu z niepewno¶ci. Przez g³owê przelecia³y jej momenty, kiedy byli razem w szkole. Z³o¶æ, gniew, ci±g³e sprzeczki. Nie chcia³a tego powtarzaæ. By³a starsza i m±drzejsza. Wiedzia³a co mo¿e siê staæ. Mimo to, po wspomnieniach ze szko³y pojawi³ siê te nowe. Wczorajsze. Malfoy u¶miechaj±cy siê do niej, tañcz±cy, wpatrzony w ni±. Tak, to by³o piêkne. Pragnê³a tego z ca³ego serca. Zawsze skrycie marzy³a o takiej mi³o¶ci. Dozgonnej i prawdziwej. U¶miechnê³a siê lekko spuszczaj±c przy tym g³owê w dó³. Ponownie wtuli³a siê w bark ch³opaka.
- Wiem jak by³o kiedy¶ Ciss.- powiedzia³, przerywaj±c ciszê.- Ja te¿ tego nie chcê. To by³o chore.- Pog³aska³ j± delikatnie po policzku, a¿ siê zarumieni³a.- Jeste¶my m±drzejsi, nie chodzimy ju¿ do szko³y. Mamy w³asne ¿ycie. Chcê je dzieliæ z tob± i tylko z tob±. Marzê, ¿e jak wrócê z pracy to zobaczê ciebie czekaj±c± na mnie. Marzê, ¿e kiedy¶ nie bêdzie nikogo, kto móg³by nas rozdzieliæ.
Przerwa³ ten niespodziewany potok s³ów. Ciss wci±¿ milcza³a. Przymknê³a zmêczone oczy, aby daæ im odpocz±æ. "Przecie¿ tego chcia³a¶, prawda?"- spyta³a sam± siebie. "Chcia³a¶ faceta, który bêdzie ciê kocha³. Faceta takiego, jak Lucjusz Malfoy". Tak. Tego chcia³a. Tam, gdzie¶ g³êboko w sercu, to uczucie znów zaczê³o siê odzywaæ. "Wiêc co ciê powstrzymuje idiotko?"- pomy¶la³a stanowczo.- "Czemu nie przyznasz mu racji?"
- Bojê siê tego, co bêdzie w przysz³o¶ci.- powiedzia³a cicho.- Bojê siê swojego zachowania, twoich s³ów i, co najdziwniejsze, bojê siê reakcji Bellatrix.
- Bella nie bêdzie non stop za ciebie decydowaæ.- odpar³ szybko.- Ona te¿ w koñcu kogo¶ sobie znajdzie i nie bêdzie j± obchodziæ co powie twój facet.
Twój facet. Jej mê¿czyzna. Ch³opak. Narzeczony? M±¿?
Nie, nie wybiegajmy tak daleko. "Och, nie napalaj siê znowu, Ciss..."
Czajnik zacz±³ gwizdaæ. Oboje spojrzeli na siebie i roze¶mieli siê g³o¶no. ¯adnemu z nich nie chcia³o siê podnie¶æ, aby go wy³±czyæ.
- Kocham ciê, Narcisso Black. Wci±¿ ciê kocham.
Dziewczyna nachyli³a siê blisko twarzy ch³opaka, po czym z³o¿y³a na jego ustach poca³unek. Odsunê³a siê delikatnie z wci±¿ zamkniêtymi oczami. Pamiêta³a miêkkie, rozgrzane usta ch³opaka. Jego przyjemny zapach skóry.
- Ja te¿ ciê kocham.- wyszepta³a.
Malfoy wyci±gn±³ ró¿d¿kê, któr± mia³ wetkniêt± zza pasek spodni, po czym rzuci³ zaklêcie, które zakrêci³o kurek z gazem. Przytuli³ do siebie mocno dziewczynê i uca³owa³ w czo³o.
- Mo¿emy siê ju¿ przenie¶æ na kanapê?- zapyta³, a blondynka spojrza³a na niego z zaciekawieniem- Strasznie boli mnie ju¿ ty³ek. Nie mia³em pojêcia, ¿e ta posadzka jest taka twarda.
Roze¶mia³a siê z jego dowcipu. Ca³y Lucjusz. Potrafi³ byæ czu³y i delikatny, jednak jego humor zawsze w koñcu siê odzywa³. Wyswobodzi³a siê z jego silnych ramion, po czym zajê³a siê robieniem kawy.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljaciekrece.xlx.pl