Zofia Dzieniszewska - zapiski
Ranek przyszed³ zbyt szybko. Zdecydowanie powinien jeszcze poczekaæ. Narcissa otworzy³a oczy. S³oñce, które nie chcia³o siê schowaæ za zas³on±, o¶lepia³o j±. Nie by³o innej rady, jak w koñcu siê obudziæ. Przeci±gnê³a siê w ³ó¿ku, kiedy poczu³a czyje¶ umiê¶nione ramiê obok siebie. Przypomnia³a sobie szybko wczorajszy wieczór i u¶miechnê³a siê do siebie. Obok niej le¿a³ jej ch³opak. JEJ. Lucjusz Malfoy ponownie zosta³ jej ch³opakiem. Och, jak matka siê ucieszy! Znów bêdzie robi³a aluzje co do ich jak najszybszego zam±¿pój¶cia. Ojciec zaraz jak siê dowie bêdzie siê umawia³ z tat± Lucjusza na polowania. Co za sielanka.
No w³a¶nie. Sielanka. Czy na pewno? Co j± czeka, kiedy przekroczy drzwi swojego nowego mieszkania? Czy zastanie zagniewan± Bellê? Na pewno. Gor±czkowo zaczê³a siê zastanawiaæ, co te¿ takiego jej odpowie. W koñcu Bella jest jej siostr±. Martwi siê o ni±.
Cissa podnios³a siê cicho na ³okciach, aby nie obudziæ ¶pi±cego obok ch³opaka. Przyjrza³a siê dok³adnie jego twarzy. Blond w³osy opada³y na czo³o, powieki delikatnie przymkniête, skrywa³y du¿e, b³êkitne oczy. Chwilê potrwa³o, zanim przesta³a marzyæ o kolejnych beztroskich godzinach spêdzonych w tym pokoju.
Postawi³a go³e stopy na pod³ogê i zabrawszy swoje ubrania, wysz³a do ³azienki.
Jak tylko potrafi³a najciszej, nacisnê³a klamkê drzwi wej¶ciowych. Nadaremnie. Bellatrix niczym zaczarowana czyha³a pod drzwiami jak dzika kotka. Jej oczy puszcza³y gromy w stronê siostry, usta zaci¶niête by³y w w±sk± kreskê. Cissa odetchnê³a g³êboko, przygotowuj±c siê do bitwy.
- Pewnie w tej sytuacji jest to g³upie pytanie, ale dam ci szanse wymy¶liæ jak±¶ oryginaln± wymówkê. Gdzie by³a¶?
A mo¿e by tak czmychn±æ szybko do pokoju, zaklêciem zamkn±æ drzwi i zabarykadowaæ siê na parê dni? Nie... G³upi pomys³. Ta rozmowa i tak j± czeka³a. Zreszt±, w ³azience zosta³y wszystkie jej kosmetyki, a bez nich Narcissa nie wyobra¿a³a sobie ¿ycia.
Nie¶mia³o wesz³a do o¶wietlonej s³oñcem kuchni. Stoj±c ty³em do siostry siêgnê³a do szafki po szklankê, po czym nala³a sobie ¶wie¿o wyci¶niêtego soku grejpfrutowego. Chwilê wpatrywa³a siê w kafelki na ¶cianie.
- U Lucjusza.- odpar³a, nie odwracaj±c siê.
- ¦wietnie - bardziej syknê³a ni¿ powiedzia³a. - Widzê, ¿e teraz ju¿ nawet nie próbujesz siê z tym kryæ.
Bella wsta³a gwa³townie z krzes³a podchodz±c do siostry i szarpi±c j± za ramiê, by spojrza³a jej w oczy.
- Rozumiem, ¿e jeste¶ z siebie zadowolona?
Ciss zastanowi³a siê chwilê. Czy ona jest dzieckiem, aby tak do niej mówiæ? Wiek przedszkolny ju¿ dawno zostawi³a za sob±, tak te¿ nie chcia³a s³uchaæ od nikogo, zw³aszcza od w³asnej siostry takich przemówieñ. Nie chcia³a jej siê t³umaczyæ. Jej ¿ycie, jej serce- jej sprawa. Kochali siê, ok. Rozstawali? Trudno, takie ¿ycie.
- A mam nie byæ?- zapyta³a ostro?- Tak, jestem zadowolona i tak, nie ukrywam tego, ¿e by³am u Lucjusza. Na dodatek chcê ci oznajmiæ, ¿e wrócili¶my do siebie. Mo¿esz mi pogratulowaæ.- Ciss u¶miechnê³a siê, przy czym jednym szarpniêciem wyrwa³a siê z u¶cisku siostry
Bella w odpowiedzi parsknê³a pogardliwie. Za³o¿y³a rêce na biodra i zaczê³a stukaæ o nie palcami - niebezpieczny znak dla tych, którzy wiedz± jak go odczytaæ. Jednak ani na chwilê nie spuszcza³a siostry z oczu. Jej spojrzenie sta³o siê jeszcze ciê¿sze. Po chwili zaczê³a chodziæ w te i wewte, by roz³adowaæ kumuluj±ce siê w niej napiêcie.
- Wiesz.. wydawa³o mi siê, ¿e od czasów szko³y co¶ zrozumia³a¶, jednak widzê, ¿e nic siê nie zmieni³o - stwierdzi³a, dalej przeszywaj±c j± wzrokiem i patrz±c spode ³ba. - Jeste¶ tak samo s³aba i naiwna jak wtedy.
Bella postanowi³a przej±æ t± taktykê, poniewa¿ uzna³a, ¿e bycie kochan± siostr± przesta³o mieæ sens.
- Ile jeszcze razy chcesz dostaæ po ty³ku, ¿eby okaza³o siê, ¿e mam racjê?
- S³aba i naiwna?- Ciss parsknê³a ze ¶miechu- Uwa¿asz, ¿e jestem naiwna, bo chcê w koñcu u³o¿yæ sobie ¿ycie? ¯e jestem s³aba, bo moje serce bije szybciej, kiedy go znów widzê? ¦miesz mi powiedzieæ, ¿e siê mylê i urz±dzaæ mi jak±¶ dzik± awanturê z tego powodu? Bell, moja droga siostrzyczko, mo¿e mama mia³a racjê i najzwyczajniej w ¶wiecie potrzeba ci faceta?- krzyk dziewczyny roznosi³ siê po ca³ym mieszkaniu.
W tym momencie Bella nie wytrzyma³a i gwa³townym krokiem podchodz±c do siostry wybi³a jej szklankê, któr± trzyma³a w d³oni. Z g³o¶nym stukiem wyl±dowa³a na pod³odze.
- Nie próbuj obracaæ tego wokó³ mnie! - warknê³a, nieustannie piorunuj±c j± wzrokiem. - I tak, jeste¶ naiwna, je¿eli wci±¿ siê ³udzisz, ¿e uda ci siê stworzyæ cokolwiek z tym typem! Tak, jeste¶ s³aba, bo dajesz siê ponie¶æ g³upim instynktom, nad którymi ju¿ dawno powinna¶ nauczyæ siê panowaæ! Ju¿ nie masz 5 lat Cyziu, najwy¿sza pora, ¿eby¶ przesta³a robiæ z siebie ofiarê. - wykrzycza³a jakby jednym tchem Bella gro¿±c przy tym siostrze palcem.
Blondynka zdziwiona tym wybuchem spojrza³a na rozbit± szklankê.
- Co on ci takiego zrobi³? Nie znasz go! Nie masz bladego pojêcia jaki naprawdê jest Lucjusz! Od kiedy tylko zaczê³am siê z nim spotykaæ w szkole by³a¶ temu przeciwna. Ju¿ wtedy, bez najmniejszego nawet powodu patrzy³a¶ na nas krzywo! Pytam wiêc po raz ostatni, zazdro¶cisz mi go?- odsunê³a siê od siostry i ruszy³a do swojego pokoju.- Od zawsze mi zazdro¶ci³a¶. Z kim bym siê nie spotka³a, zawsze by³o jakie¶ ale. Nie pasujecie do siebie, jest g³upi, jest brzydki, nie kochasz go, nie zas³uguje na ciebie...- wymienia³a na palcach- w czym wiêc zawini³ ci Lucjusz?!
Blondynka nie mog³a w to wszystko uwierzyæ. Jeszcze dzi¶ rano wszystko by³o takie piêkne. Ona obok ukochanego od dawna mê¿czyzny, znów do siebie wrócili, znów s± ze sob±, razem. Wczorajsza szczera rozmowa, nowa nadzieja. A teraz? Wydawa³o jej siê, ¿e by³a przygotowana na ka¿dy atak siostry. Ale nie na taki. Ta rozmowa zdecydowanie przybra³a z³y obrót. Bellatrix wrêcz atakowa³a siostrê, jakby ta chcia³a j± okra¶æ. Dzisiejszy ranek wyda³ jej siê dalek± przesz³o¶ci±.
Bella bez chwili zastanowienia ruszy³a za siostr±.
- To nie moja wina, ¿e zawsze mia³a¶ fatalny gust do facetów, ja po prostu próbowa³am ciê chroniæ. Mimo wszystko akceptowa³am twoje wyskoki, ale kiedy zaczê³a siê ta historia z Malfoy'em.. - wypowiadaj±c to nazwisko Bella po raz kolejny parsknê³a z pogard±. - W szkole ka¿dy dobrze wiedzia³ jak± ma opinie, TY te¿ to wiedzia³a¶, a mimo to jak g³upia da³a¶ siê wci±gn±æ w jego gre! Co ciekawe, nadal na to pozwalasz, a przy tym nie widzisz w tym nic z³ego i to ze mnie robisz wariatkê!
Bella wyprzedzi³a w koñcu siostrê i stanê³a przed ni± blokuj±c jej drogê, znów zak³adaj±c rêce na biodra.
- Nawet teraz uciekasz przede mn±, bo wiesz, ¿e mam racjê. - stwierdzi³a sucho, z krzywym u¶miechem na twarzy. - Czym zawini³ mi Lucjusz? Tym, ¿e jest zwyk³ym ¶mieciem, który nie liczy siê z niczym i z nikim, a je¶li wydaje ci siê, ¿e jest inaczej, to tylko potwierdza to, jak on doskonale siê tob± bawi.
Narcissa otworzy³a zdziwiona oczy. Pier¶cionek z bia³ego z³ota, która nosi³a na serdecznym palcu zamigota³ ró¿owym brylantem. Panika, która w niej nasta³a, pog³êbi³a siê. Co zrobiæ? Nat³ok my¶li, które k³êbi³y siê teraz w jej g³owie, rozwa¿a³y ró¿ne scenariusze. Odrzucaj±c wszystkie pomys³y, postanowi³a nagle wyj¶æ z kuchni. Mo¿e uda jej siê jeszcze zamkn±æ w pokoju?
Kiedy minê³a Bellatrix, ¶ci±gnê³a pier¶cionek z palca, który w tym momencie wrêcz pali³ jej skórê. Schowa³a go szybko do kieszeni i odwróci³a do siostry.
- Wiesz Bell, powiem ci co¶- powiedzia³a Ciss ca³kiem opanowana- kiedy w koñcu znajdziesz sobie jakiego¶ faceta, nie bêdê siê wtr±ca³a w twój zwi±zek. Kiedy wrócisz od niego rano, rozanielona i szczê¶liwa, poniewa¿ powiedzia³, ¿e ciê kocha i zawsze kocha³, nie zrobiê ci awantury, tylko przytulê. Rozumiesz to? Poniewa¿ JA potrafiê ciê wesprzeæ. Potrafiê siê cieszyæ z czyjego¶ szczê¶cia.- Jej wskazuj±cy palec szturcha³ j± w bark- Powiem ci jeszcze co¶, wiêc uwa¿nie s³uchaj co mam ci do powiedzenia siostrzyczko. Bêdê z nim. Koniec i kropka.
Bella tym razem spojrza³a na Cisê ze zdumieniem. Wrêcz bada³a swoj± siostrê wzrokiem, poniewa¿ jej nie poznawa³a. Przez chwilê wygl±da³a jakby znów chcia³a wybuchn±æ, jednak to co Cyzia w³a¶nie powiedzia³a wyra¼nie zbi³o j± z tropu.
- Wybacz mi Cyziu, ¿e ja nie potrafiê zaakceptowaæ faktu, ¿e moja siostra pcha siê w coraz wiêksze gówno, i ¿e nie potrafiê patrzeæ na to jak pope³nia jawne samobójstwo - powiedzia³a w koñcu, ju¿ nie krzycz±c, choæ w tonie jej g³osu s³ychaæ by³o jeszcze nutkê pobrzmiewaj±cej z³o¶ci. - Ty naprawdê wierzysz w mi³o¶æ, szczê¶cie i te wszystkie bzdury, prawda? - by³o to raczej pytanie retoryczne. - A wiêc u¶wiadom sobie, ¿e ten ¶wiat nie jest idealny i jest w nim pe³no takich szumowin jak Malfoy, a to, ¿e przez chwile wydaje ci siê, ¿e jeste¶ szczê¶liwa nic nie znaczy, w porównaniu do tego jak bêdziesz siê czuæ kiedy on znowu ciê zrani.
Bella odsunê³a siê nieznacznie od siostry patrz±c na ni± z mieszanin± z³o¶ci i ¿alu.
- Tylko, ¿e wtedy nie licz ju¿ na mnie, bo mam do¶æ tych waszych g³upich gierek.
- Nigdy nie mówi³am, ¿e czego¶ od ciebie chcê.- Narcissa wesz³a do swojego pokoju i usiad³a na brzegu ³ó¿ka. Spu¶ci³a g³owê i ukry³a twarz w d³oniach. Napiêcie schodzi³o z niej powoli.- Nie zamierzam ciê ok³amywaæ. Wiem jak by³o kiedy¶.- Spojrza³a siostrze g³êboko w oczy.- Tak, doskonale to pamiêtam. Tamten zwi±zek nie mia³ szans. Byli¶my m³odzi, szko³a ¼le wp³ywa³a na nasze kontakty. Zdrady i wyzwiska by³y na porz±dku dziennym. Nigdy nie zapomnê jak mnie wspiera³a¶.- wsta³a cicho z ³ó¿ka i podesz³a do okna. Ulice têtni³y ¿yciem.- Wyp³aka³am wiele ³ez. Nie proszê ciê wiêc, aby¶ zaakceptowa³a to co robiê. I tak tego nie zrobisz. Doskonale zdaje sobie z tego sprawê. B±d¼ jednak przygotowana na to, ¿e on bêdzie do mnie przychodzi³. Bêdzie w moim ¿yciu, ale ju¿ jako kto inny.- ³za delikatnie sp³ynê³a po policzku dziewczyny. Nie zwracaj±c na ni± uwagi, wci±¿ wpatrywa³a siê w têtni±c± ¿yciem ulicê.- Wierzê w mi³o¶æ Bell. Nie pozosta³o mi nic innego...
Bella przez chwile wygl±da³a jakby mia³a ochotê trochê odpu¶ciæ, jednak zahamowa³a w sobie ten odruch równie szybko, jak siê pojawi³.
- A wiêc jak mówi³am jeste¶ naiwna i s³aba - mruknê³a do¶æ oschle, patrz±c wyzywaj±co na siostrê.
Przez chwile wygl±da³a jakby te¿ mia³a zacz±æ p³akaæ, jednak nie wiadomo czy z ¿alu, ze z³o¶ci czy po prostu z bezsilno¶ci.
- Rób co chcesz, ale jego nie chce tu widzieæ. - skwitowa³a, po czym demonstracyjnie obracaj±c siê w stronê drzwi wysz³a z pokoju.
Ta rozmowa zabola³a j±. W g³owie jej siê zakrêci³o, wiêc usiad³a na pod³odze, krzy¿uj±c nogi. Wszystko by³o nie tak, jak powinno byæ. Zreszt±, Narcissa powinna siê ju¿ do tego przyzwyczaiæ. W jej ¿yciu zawsze co¶ musia³o pój¶æ nie tak. Siêgnê³a d³oni± do kieszeni i wyjê³a z niego pier¶cionek. Delikatnie obróci³a go w d³oniach, przygl±daj±c mu siê z ka¿dej strony. Na jego wewnêtrznej stronie zauwa¿y³a ma³y napis. "Przepraszam".
CDN.
Liczê na jaki¶ mi³y komentarz:)
No, w koñcu!
Powiem ci, ¿e w sumie d³uga¶ny ten dialog wyszed³ ;p No i my¶la³am, ¿e co¶ pozmieniasz, ale zachowa³a siê ca³o¶æ, wiêc bardzo siê z tego powodu cieszê
Ale mia³am cich± nadzieje, ¿e dodasz jeszcze sporo nowych rzeczy od siebie, a tu psikus, ty leniuchu! ^^ No i biedna Cyzia.. jak zaczê³o siê jej uk³adaæ z Lucjuszem to co¶ innego musia³o siê zwaliæ, eh.. W sumie teraz mi trochê szkoda, ¿e Bella j± tak atakowa³a, ale w sumie jak wcze¶niej próbowa³a jej ³agodnie przemówiæ do rozumu to nic to nie dawa³o, a ona nie nale¿y do cierpliwych osób, no i przecie¿ po prostu martwi siê o siostrê ;p Ale.. ten w±tek z pier¶cionkiem.. nie zabijaj mnie, ale kompletnie nie mogê sobie przypomnieæ sk±d ona go ma, co symbolizuje, itd. (a mo¿e jest to nowy w±tek? ;p) Mam nadziejê, ¿e mi to wyja¶nisz, a jak by³o wcze¶niej to mea culpa, ale mam skleroze ^^
Mam nadziejê, ¿e kolejna notka pojawi siê nied³ugo
Kochana, ju¿ dzi¶ wieczorem. W³a¶nie skoñczy³am j± pisaæ. A co do dialogu, to chyba wiesz jak ja nienawidzê ich poprawiaæ
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljaciekrece.xlx.pl