Sophie Morgan. 

Zofia Dzieniszewska - zapiski

Sophie Morgan

Spojrza³ na ni± zaintrygowany. Wygl±da³a niewinnie, prawie jak anio³ – którym nie by³a. Pod pow³ok± niewinnej i bezbronnej istoty kry³a siê moc. Umia³a dobrze ukrywaæ swoje emocje, jej twarz by³± jak maska, lecz jej oczy zdradza³y wszystko. Pod rzêdem rzês kry³a siê jej prawdziwa to¿samo¶æ. I tego w³a¶nie siê ba³. Jej wzroku. Odwróci³ siê i rzek³:
-Nigdy siê nie zmienisz… Ta wieczna pogoñ, by udowodniæ ludziom, ¿e jeste¶ najlepsza, to jest twój cel?
Us³ysza³ cichy ¶miech dziewczyny. Kiedy siê odwróci³ ona sta³a przy oknie patrz±c na krajobraz w deszczu. Nawet nie s³ysza³ jej kroków. By³a cicha, zwinna i zmys³owa. Idea³, który mia³ z zasiêgu rêki, i którego nie umia³ zdobyæ.
- Nie chce nikomu udowodniæ, ¿e jestem najlepsza. – sk³ama³a. Wiedzia³a, ¿e nie mo¿e mu powiedzieæ prawdy, mimo to nadal oszukiwa³a sam± siebie. Tylko nie wiedzia³a po co. – Tak. Masz racjê nigdy siê nie zmieniê. – odwróci³a siê do niego z lekkim u¶miechem.
I to w niej kocha³. By³a tajemnicza, intryguj±ca i codziennie go zaskakiwa³a.
- Wreszcie siê w czym¶ zgadzamy. – doda³ z ironicznym u¶miechem na twarzy. Lubi³ siê z ni± droczyæ. Ale nigdy jej tym nie urazi³. Nie chcia³ zmarnowaæ tego co przez tyle lat budowa³, tej wiêzi, która teraz by³a mocna i potê¿na. Wystarczy³o, tak niewiele by to wszystko zniszczyæ.
Za¶mia³a siê. Lubi³a to w nim, jego charakter by³ skomplikowany a ona mia³a ¶wiadomo¶æ, ¿e na nowo go poznaje. Co raz to lepiej i lepiej.
- Jeste¶ dzisiaj bardzo mi³y. Jest jako¶ ku temu okazja? – zapyta³a z nutka irytacji w g³osie i zawadzkim spojrzeniem. Robi³a to celowo i z premedytacj±, bo doskonale wiedzia³a, ¿e to go zawstydza. U¿ywa³a swojej urody, by wzbudziæ zazdro¶æ, a teraz zapragnê³a jej u¿yæ, by obudziæ w nim zauroczenie, mimo to nie czu³a siê z tym ¼le. Przecie¿ mi³o¶æ nie zawsze jest oparta na prawdzie…
- Nie. – odpowiedzia³ obojêtnym tonem u¶miechaj±c siê przy tym z wy¿szo¶ci±. Za bardzo j± zna³, by móc nabraæ siê na te sztuczki. By³a piêkna, ale nie zawsze skromna. I ju¿ nie raz by³ ¶wiatkiem, gdy wykorzystywa³a to przeciwko innym. Jej intrygi, u¶miechy, czu³e s³ówka… Wszystko to zna³. I czasami siê zastanawia³, czy nie robi³a tego celowo, by wzbudziæ w nim zazdro¶æ. Mo¿e dla niej by³o to logiczne, dla niego bezsensowne…
- Wiesz, dosz³am do wniosku, ¿e to jednak ty siê nigdy nie zmienisz… Ale wiesz, w sumie to… - urwa³a, i podesz³a do niego zwinnie, zawieszaj±c mu rêce na ramionach.
Spogl±daj±c w oczy, nie dostrzeg³a przera¿enia czy zmieszania lecz ekscytacjê. „Uda³o mi siê” pomy¶la³am. I poca³owa³a go w policzek.
– To dobrze. – szepnê³a my do ucha.
Pu¶ci³a go i podesz³± z gracj± do drzwi, ogl±daj±c siê przez ramiê, pos³a³a mu u¶miech.
Potem wysz³a z pokoju, pozostawiaj±c go z zawodem na twarzy.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jaciekrece.xlx.pl