She's a woman [18+] 

Zofia Dzieniszewska - zapiski

W ostatniej chwili zdecydowa³a, ze pojawi siê na tym przyjêciu. M±¿ by³ w delegacji, to logiczne, ¿e nie mia³a ochoty spêdziæ kolejnej doby w samotno¶ci. Upiê³a gêste, rude loki w elegancki kok, za³o¿y³a modn± sukienkê. Spojrza³a na swoje odbicie w lustrze. Z dum± stwierdzi³a, ¿e nie wygl±da na swoje czterdzie¶ci dwa lata. By³a szczup³±, urodziw± i niezwykle ¿ywio³ow± kobiet±. No i by³o co¶ jeszcze – mia³a klasê, której brakowa³o tym wszystkim rozwrzeszczanym nastoletnim dziewuszyskom krêc±cym siê po ca³ej Ameryce. Zamówi³a limuzynê i poda³a adres.
On siedzia³ przy barze s±cz±c piwo, próbuj±c nie przejmowaæ siê zamieszaniem, sp³awiaj±c kolejne podobne do siebie dziewczyny. Nudzi³o go to, zacz±³ powoli odczuwaæ przesyt. Dzieñ w dzieñ, noc w noc, wszystko takie samo. Kiedy poprosi³ o nastêpnego drinka us³ysza³ obok siebie kobiecy g³os:
-Nie przesadzasz z tym alkoholem?
-Nie twoja… -zacz±³ odwracaj±c g³owê. Zmierzy³ wzrokiem rudow³os± damulkê opieraj±c± siê o ladê baru. Zdecydowanie by³a od niego starsza o co najmniej kilkana¶cie lat. Kultura wziê³a górê. – Przepraszam… - wybe³kota³. – Nie pani sprawa.
Na jej twarzy pojawi³ siê szelmowski u¶miech. Znalaz³a to, po co przysz³a.
-Judy. – wyci±gnê³a rêkê. – Judy Roberts.
-Ja jestem ten zabawny. Nie¶mia³y, niski i peda³ od basu sobie poszli, wiêc zespó³ tymczasowo nie w komplecie. – mrukn±³ patrz±c na jej wypielêgnowan± d³oñ mocno ju¿ napruty John Lennon.

***

Szczêk kluczy w drzwiach. Szybkie oddechy, niecierpliwe wodzenie palcami po swoich spragnionych namiêtno¶ci cia³ach, szelest zdzieranego naprêdce materia³u, ogniste poca³unki.
-Pani Roberts… - sykn±³ Lennon kiedy tylko przekroczyli próg jej rezydencji.
-Judy, mów mi Judy. – przerwa³a mu natychmiast zdzieraj±c z niego marynarkê, koszulê i krawat.
-Jak Ci diabli nadali… - wyjêcza³ mocuj±c siê z zamkiem jej sukienki. – A co bêdzie je¶li twój m±¿ tu wejdzie?
-Bêdzie Ci to przeszkadza³o? – odpar³a lekko wstawiona Judy.
-On Ciê bêdzie bra³ od ty³u, a ja po bo¿emu. – za¶mia³ siê pó³nagi Beatles.
-On jest beznadziejny w ³ó¿ku. – zapewni³a go.
-To siê nie bêdê stara³… - sapn±³ Lennon ¶ci±gaj±c spodnie i rzucaj±c je gdzie¶ w k±t.
-Zamknij siê. – warknê³a wbijaj±c siê w jego usta. – Nie traæ si³y. – doda³a, na chwilê odrywaj±c siê od jego warg. Zaprowadzi³a go do sypialni, s³abe ¶wiate³ko lampki nocnej pad³o na satynow± po¶ciel. Bez wiêkszych ceregieli pchnê³a Johna na ³ó¿ko, zdzieraj±c z niego czarne bokserki.
-Ooo, taaak… - ch³opiec zamrucza³, kiedy usta pani Roberts zajê³y siê uszczê¶liwianiem jego osoby. Lennon musia³ przyznaæ, ¿e by³o to jedno z najlepszych do¶wiadczeñ seksualnych w jego ¿yciu, w³±czaj±c w to masturbacjê przed trzy i pó³ metrowym zdjêciem nagiej Brigitte Bardot, które w swoim pokoju trzyma³ Paul. John poczu³ jêzyk Judy, który teraz zajmowa³ siê dok³adnym oblizywaniem jego ucha. Przyjemny dreszcz przebieg³ po ca³ym ciele beatlesa. Judy po³o¿y³a siê na ³ó¿ku czekaj±c, a¿ jej kochanek przejmie stery. D³ugo czekaæ nie musia³a. Lennon, napalony jak piec hutniczy, natychmiast znalaz³ siê na niej. Najpierw zajmowa³ siê jej biustem. Liza³, ssa³, pie¶ci³, s³owem full serwis. Natychmiast jednak przeszed³ ‘do rzeczy’ wchodz±c w ni± dosyæ brutalnie. Obydwoje byli tak podnieceni, ¿e nie potrzeba im by³o zbyt wiele czasu, ¿eby doprowadziæ swe mi³osne uniesienia do koñca. Szczególnie dotyczy³o to pani Roberts, która szczytowaæ zaczê³a, kiedy tylko poczu³a w sobie ciep³o swego kochanka. Przyci±gnê³a go do siebie czuj±c falê gor±ca przechodz±c± przez ca³e cia³o. P³omieñ wypalaj±cy j± doszczêtnie. Jêknê³a przeci±gle nie mog±c powstrzymaæ zachwytu nad t± nieziemska rozkosz±, jakiej w³a¶nie do¶wiadcza³a. Podniecenie potêgowa³ jeszcze fakt, ¿e przecie¿ kocha³a siê z gwiazd±. John poczu³ pod sob± jej rozdygotane cia³o, zobaczy³ jak prê¿y siê w mi³osnym uniesieniu. Tylko krótka chwila, a chcia³aby, ¿eby trwa³a wiecznie. Lennon przyspieszy³, przymkn±wszy oczy usi³owa³ skoncentrowaæ siê na wiadomej czynno¶ci. Pani Roberts czuj±c, ¿e zabawa niechybnie zbli¿a siê do koñca po³o¿y³a mu rêce na ramionach chc±c daæ ch³opcu do zrozumienia, ¿e jest w swoich dzia³aniach nadto porywczy. John spojrza³ na twarz kobiety, o¶wietlon± jedynie s³ab± po¶wiat± ¿arówki. Znów pojawi³ siê na niej ten wredny u¶mieszek.
-Zanim skoñczysz… - przesunê³a rêkê z ramienia na jego klatkê piersiow±. - …we¼ mnie od ty³u. – rozkaza³a.
-Wedle ¿yczenia. – mrukn±³ Lennon b³yskawicznie zmieniaj±c pozycjê. Judy by³a ¶wietna, trzeba jej by³o to przyznaæ. ‘Lata do¶wiadczenia.’ – pomy¶la³ i za¶mia³ siê do siebie. Mog³aby byæ jego matk±, a , o dziwo, by³a tysi±c razy lepsza od wiêkszo¶ci dziewczyn, z którymi spêdza³ czas na co dzieñ. Nie wstydzi³a siê niczego ani trochê, wrêcz przeciwnie. No i by³a jedn± z niewielu kobiet, których energia seksualna by³a porównywalna do chcicy Johna… A mo¿e nawet by³a wiêksza? Lennon wiedzia³, ¿e nie wytrzyma ju¿ ani chwili d³u¿ej. Przyspieszy³ czuj±c narastaj±ce napiêcie. W amoku podniecenia zacz±³ wodziæ palcami niespokojnie po jej ciele, drapaæ j±, ¶ciskaæ po¶ladki, dawaæ jej niekontrolowane klapsy. Judy na wszystkie te bod¼ce reagowa³a niezwykle pozytywnie. Ko³ysa³a biodrami w rytm jego jêków, prê¿y³a siê czuj±c ciep³o jego cia³a.
-Tak, tak! O Bo¿e! Taaak… - John wyjêcza³ te s³owa wbijaj±c palce w delikatne cia³o pani Roberts. Poczu³ bicie w³asnego serca, które wali³o jak szalone bliskie zawa³u od nadmiaru wra¿eñ. Klêkn±³ na ³ó¿ku z trudem ³api±c oddech.
-Wiesz, co móg³by¶ jeszcze zrobiæ? - szepnê³a mu do ucha pomiêdzy kolejnymi sapniêciami.
-Cholera, daj mi ju¿ spokój! – wrzasn±³ z ledwo¶ci± nie trac±c przytomno¶ci. Padli na ³ó¿ko wyczerpani. Ciemny pokój wype³ni³y ich ciê¿kie oddechy. Szybko zasnêli.

***

John otworzy³ oczy. Le¿±c na plecach wpatrywa³ siê w bia³y sufit, na który z okna pada³ blask promieni s³onecznych. Jego têczówki lustrowa³y dok³adnie g³adk± powierzchniê mlecznobia³ego oceanu, zm±con± jedynie antycznym z³otym ¿yrandolem ozdobionym kryszta³ami. Niepewnie odwróci³ g³owê w praw± stronê. Po¶ród bordowej, satynowej po¶cieli le¿a³a ¶pi±ca kobieta. Jej alabastrowa cera wygl±da³a niezwykle spokojnie, po¶ciel unosi³a siê i opada³a delikatnie przy ka¿dym oddechu. Usi³uj±c zrobiæ mo¿liwie jak najmniej ha³asu John wsta³ i po¶ród rozrzuconych na pod³odze ubrañ zacz±³ szukaæ czarnych bokserek, które nawiasem mówi±c po¿yczy³ poprzedniego dnia od Paula. Z tym zadaniem upora³ siê dosyæ szybko, równie¿ znalezienie spodni, paska, skarpetek, butów, marynarki i koszuli nie zajê³o mu wiele czasu. Judy obudzi³a siê w³a¶nie kiedy koñczy³ siê ubieraæ.
- Pani Roberts. - zwróci³ siê do niej.
-Judy. - upomnia³a go. Powtarza³a mu to ju¿ kilkana¶cie razy poprzedniego wieczora, ale jako¶ nie móg³ siê przekonaæ do mówienia jej po imieniu.
-Pani Judy. – powiedzia³ z u¶miechem. Poprosi³a go, ¿eby po³o¿y³ siê obok niej, a poniewa¿ jeszcze nie obudzi³ siê do koñca uzna³ propozycjê za bardzo kusz±c±. Zamkn±³ oczy czuj±c delikatne palce bawi±ce siê jego w³osami. Poca³owa³a go w policzek odciskaj±c na nim krwistoczerwony ¶lad szminki. W ogóle po zesz³ej nocy to chyba nie by³o miejsca na jego ciele gdzie by takich ¶ladów nie mia³. A najgorsze, ¿e to cholerstwo niezwykle trudno siê zmywa³o. Jednak w tamtym momencie o tym nie my¶la³. Wdycha³ po prostu powietrze przepe³nione zapachem jej perfum, by³ pewien, ¿e to Chanel no. 5, sam w zasadzie nie wiedzia³ czym ten zapach ró¿ni³ siê od innych, ale wszystkie kobiety z jej klas± pryska³y siê Chanel no. 5, wiêc to musia³o byæ to. Otworzy³ oczy i zobaczy³ nad sob± jej twarz. Nie wiedzia³ czym spi³a go poprzedniego wieczora, ale to musia³o byæ silniejsze ni¿ wódka z wódk± popita wódk±, bo z w³asnej woli nigdy by siê ni± nie zainteresowa³ (druga opcja by³a taka, ¿e wada jego wzroku postêpowa³a szybciej ni¿ s±dzi³). Czar prys³, mimo, ¿e poprzedniego wieczora wygl±da³a naprawdê nie¼le, to dzi¶ da³by jej co najmniej dwa razy wiêcej ni¿ ma ciotka Mimi.
-Chcesz kawy? - spyta³a wstaj±c z ³ó¿ka.
-Nie. Herbaty, je¶li ³aska.
-A mo¿e co¶ do jedzenia, skarbie? - u¶miechnê³a siê uprzejmie, po czym za³o¿y³a na siebie d³ug± bia³± podomkê. ‘Najpierw ciê traktuj± jak kochanka, a za chwilê jak w³asne dziecko. Mo¿na siê z takimi kobietami pogubiæ.’ –pomy¶la³ John. Poszed³ za ni± do kuchni i usiad³ przy niewielkim stoliku. Pani Roberts co chwilê mruga³a do niego u¶miechaj±c siê lubie¿nie. Dok³adnie wiedzia³ o co jej chodzi, ale g³upio mu by³o powiedzieæ wprost, ¿e nie bardzo mia³ na to ochotê, zw³aszcza, ¿e jej m±¿ móg³ wróciæ w ka¿dej chwili. Poprzedniej nocy pu¶ci³y mu hamulce, a ona ci±gle trajkota³a o tym, jaki to by³ wspania³y i ¿e by siê nie spodziewa³a, ¿e taki m³ody, a taki wprawny w tych sprawach. Postawiwszy na stole dwa kubki usiad³a naprzeciw niego.
-Wiêc… Masz dziewczynê?- spyta³a. Krótko odpar³, ¿e tak.
-Szczê¶ciara z niej.- mruknê³a.
- Ona chyba tak nie uwa¿a. Raczej rzadko siê widujemy.
-Ooo… To musisz byæ samotny.
Poczu³ jej stopê ocieraj±c± siê o jego ³ydkê.
-Chocia¿ je¶li jest wiêcej takich jak ja w Twoim ¿yciu. –doda³a natychmiast. Na te s³owa w Lennona wst±pi³a jego zwyk³a z³o¶liwo¶æ. Skrzywi³ siê okropnie i rzuci³ w jej stronê:
-Samotnych, zbli¿aj±cych siê do czterdziestki napalonych mamusiek? Nie bardzo, ale je¶li ma pani córkê, to chêtnie skosztujê. - odsun±³ siê nieco od stolika, tak, ¿eby Judy nie mia³a mo¿liwo¶ci na ¿aden fizyczny kontakt, ale to go pogr±¿y³o jeszcze bardziej. Pani Roberts wsta³a z krzes³a i podesz³a do niego. Poca³owa³a go namiêtnie, poczu³ w ustach gorzki posmak kawy, któr± pi³a jeszcze kilka minut temu. Zaczê³a rozpinaæ mu ko³nierzyk, po chwili zjecha³a rêk± ni¿ej.
-Nie. - powiedzia³ stanowczo odpychaj±c j±, ale, jak siê wkrótce okaza³o, nie on dyktowa³ warunki. Dotyk d³oni, któr± wsunê³a pomiêdzy jego nogi by³ równie gor±cy co jej poca³unki. John przesta³ opieraæ siê kobiecie. W³a¶nie kiedy siêga³ rêk± by rozpi±æ pasek spodni obydwoje us³yszeli mêski g³os dochodz±cy od strony drzwi.
-Kochanie, wróci³em wcze¶niej!
-Kochanie, wróci³ wcze¶niej.- szepn±³ ch³opiec z ironi±.
-Bo¿e, to mój m±¿. - syknê³a. Lennon nie wiedzia³, ¿e podniecenie mo¿e cz³owiekowi przej¶æ tak szybko. ‘No… to ju¿ by by³o na tyle. Ale po¿y³em sobie przynajmniej z ile? Dwadzie¶cia dwa lata? Mi³o by³o, szkoda tylko, ¿e tak krótko.’ – przemknê³o mu przez my¶l. Rozejrza³ siê… i ku swemu przera¿eniu spostrzeg³, ¿e pani Roberts nigdzie nie ma. Panika. Rzuci³ siê do okna, a ono jak raz musia³o siê zaci±æ. Szarpa³ siê z zawiasami do momentu, kiedy próg kuchennych drzwi przekroczy³ Oswald Roberts. Pan Oswald Roberts. ‘Nooo to piêknie.’ –pomy¶la³ John. Star³ resztki szminki z twarzy i odwróci³ siê. Nie sposób stwierdziæ który z nich zrobi³ na widok tego drugiego g³upsz± minê, wygl±dali podobnie. I nagle, Lennon dziêkowa³ pó¼niej za to niebiosom, wbieg³a pani Roberts. Ale nie taka roznegli¿owana, tylko w gustownej be¿owej sukience z p³yt±, p³yt± Beatlesów, pod pach±.
-Och! Witaj skarbie! - rzuci³a na widok mê¿a, po czym poca³owa³a go w policzek. I zanim biedak zd±¿y³ cokolwiek powiedzieæ zaczê³a go zagadywaæ, ¿e niby znajomy znajomego da³ jej numer Johna, a ona zadzwoni³a, bo chcia³a, ¿eby jej podpisa³ p³ytê. Potem wcisnê³a mu w rêkê d³ugopis wraz z p³yt± i poprosi³a, by napisa³ jej co¶ stosownego. Pan Roberts ³ykn±³ tê bajeczkê. Chwilê potem Lennon og³osi³, ¿e ma tego dnia bardzo napiêty harmonogram i ¿e musi ju¿ i¶æ. Pan Roberts poklepa³ go po ramieniu.
-Dobry z ciebie ch³opak. – powiedzia³. – I dziêki za uszczê¶liwienie mojej ¿ony. – mrugn±³ do niego. Johnny natychmiast zrobi³ siê bardziej bia³y ni¿ ten sufit, w który wpatrywa³ siê zaraz po przebudzeniu. Chwiejnym krokiem poszed³ do drzwi wyj¶ciowych, zaraz za nim posz³a pani Roberts. Przymknê³a drzwi tak, ¿eby jej m±¿ nic nie zauwa¿y³ i poca³owa³a Lennona namiêtnie. Ch³opiec szybko wyrwa³ siê z jej objêæ.
-Niech pani nie przesadza. – poradzi³ jej, po czym oddali³ siê w bli¿ej nieznanym kierunku. Judy wpatrywa³a siê w jego sylwetkê mijaj±c± zakrêt na koñcu ulicy. Szybko jednak jej obserwacja zosta³a przerwana.
-Co to ma znaczyæ?! – us³ysza³a wrzask Oswalda. Natychmiast pobieg³a do domu i od czerwonego z w¶ciek³o¶ci mê¿a odebra³a p³ytê z dedykacj±: ,,By³a¶ mokra jak Niagara, têskni za Tob± moja fujara.” dnia Nie 14:40, 07 Sie 2011, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz


To by³o, to by³o... taaaakie faaajnee...
Ale jednak koniec wymiata xD Tzn. ta "dedykacja"
Stara³am siê oddaæ styl literacki Johna


Uda³o ci siê
Kolejny sukces ¿yciowy

UWIELBIAM
Tu jest raczej kiepski opis seksu. Lepsze mi wychodz± jak chodzi o Johna i Paula, b±d¼ Paula i jak±¶ dziewczynê.
Chyba nie ¿yjê.
Ja ju¿ nie bêdê czytaæ, co wy wypisujecie pod moimi opowiadaniami, bo wychodzi na to, ¿e ja was mordujê.
......Dobra, dosz³am do siebie Jak mo¿na w ogóle wymy¶liæ co¶ takiego? ;P Chocia¿ po opowiadaniach JOHN+PAUL nie powinnam siê ju¿ dziwiæ
A ja my¶la³am, ¿e to raczej normalniejsze jest od gejostwa, którym siê zazwyczaj zajmujê...
No mo¿e jest. Jako¶ tak wole gejowskie, chocia¿ mam po ich przeczytaniu strasznie wyrzuty sumienia
Zmieni³am zdanie. Jednak ¿yjê. Jestem jeszcze taka m³oda, jeszcze tyle opowiadañ mam przed sob±. dnia Pon 14:15, 08 Sie 2011, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Uff... To jednak morderc± nie jestem.
¶wiat³o¶æ widzê, ¶wiat³o¶æ
LittleKoala zrobi³as cos takiego z moim mózgiem xd
dedykacja wymiata

Zajebiste.
Ja nadal uwa¿am, ¿e to jest s³abe opowiadanie.
Mi tam siê podoba, ale ja siê nie znam.
Dedykacja wymiata, co¶ w stylu Dariuszka z Trudnych Spraw.
Tylko nie Trudne Sprawy...
No tak, nie ma to jak zboczone (g³upie s³owo) opowiadania. ;) Dedykacja rzeczywi¶cie w stylu Johna.
Jednak zabrak³o mi tu pewnej formy seksu, któr± John, z tego, co mi wiadomo, z tego, co wyczyta³am o nim w Life i z piosenki Please Please Me, bardzo lubi³.
Jakiej
Francuska odmiana mi³o¶ci fizycznej (choæ w tym przypadku ciê¿ko mówiæ o mi³o¶ci;) ;)
Uhmmm... a w please please me jest co¶ o tym? dnia Pon 15:13, 12 Wrz 2011, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Pewien dziennikarz muzyczny stwierdzi³, ¿e to pierwsza piosenka pop o takiej tematyce. Poza tym wyczyta³am gdzie¶, ¿e piosenka jest zaadresowana do Cynthii, która podobno brzydzi³a siê tego. ;) A ile w tym prawdy, nie mam pojêcia.
O, dziêki za info. Chyba pierwotna wersja tego opowiadania co John i Paul siê... eee... pod prysznicem by³a zakoñczona mi³o¶ci± francusk± w wykonaniu Paula. Mia³am czuja
S³uchaj±c teraz please please me uwa¿am, ze rzeczywi¶cie co¶ w tym jest ;p
John to jeden, wielki podtekst
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jaciekrece.xlx.pl