Salon masa¿u 

Zofia Dzieniszewska - zapiski

Nudne popo³udnie w pokoju hotelowym; brak okazji na przespanie siê z kimkolwiek; t³um rozwrzeszczanych fanek waruj±cych pod balkonem ucich³. Chrapanie Ringo doskonale komponuje siê z szumami dochodz±cymi z korytarza.
- Co piszesz? - chc±c rozpocz±æ rozmowê Paul odezwa³ siê do Johna.
- Yyy... - zdezorientowany John w tym momencie by³ w stanie jedynie be³kotaæ - Pio, piosenkê... - Paul na tê wiadomo¶æ gwa³townie podniós³ siê z fotela i omijaj±c le¿±cego na ziemi George'a, zajêtego ogl±daniem go³ych bab w Playboy'u, podszed³ do Johna i wyrwa³ mu kartkê.
- Ej, oddawaj to! - McCartney nie zareagowa³ na s³owa Johna i zacz±³ czytaæ
- "¦nieg topnieje na trawniku, mam na g³owie kukuryku..." Co to jest?! "To ja, samobójczy ba³wan, ¿yletk± guziki tnê, oh yeah, yeah, yeah" O Bo¿e! - Paul swoim krzykiem wyrwa³ George'a z zamy¶lenia nad pewn± roznegli¿owan± blondynk±.
- Co jest? Pali siê?!
- Przeczytaj - Paul poda³ kartkê Harrisonowi.
- Nie! - broni³ swojego dzie³a John, ale i tak nikt go nie s³ucha³. George wybuchn±³ ¶miechem.
- To by³by hit... Gdyby¶my byli tylko satanistyczn± grup± heavy metalow±, odprawiaj±c± jakie¶ sadomasochistyczne akty na koncertach, chodz±c± w skórzanych wdziankach z æwiekami.
- To nie jest wcale taki z³y pomys³... - powiedzia³ Paul. John odebra³ swoj± w³asno¶æ z r±k Geroge'a i swoj± min± zawiadomi³ przyjació³, ¿e siê focha.
- I na co siê obra¿asz? To ty co¶ takiego napisa³e¶ i...
- I jest moje! - John nie pozwoli³ dokoñczyæ George'owi swojej wypowiedzi.
- Wzi±³by¶ siê za co¶ przydatnego, a nie...
- O, tu... Taaak! Aach, bejbe... - Ringo gada³ przez sen i zatacza³ siê po kanapie, a¿ w koñcu spad³.
- Aaa!... A³a. Kochanie, gdzie jeste¶? - pyta³ Starr, my¶l±c, ¿e jeszcze siê nie obudzi³.
- Twojego kochania tu nie ma, posz³o sobie. - odpowiedzia³ perkusi¶cie Paul.
- Yyy, co to za kartka, któr± tam trzymacie? - spyta³ ciekawski Ringo.
- To jest piosen...
- Nic! Kompletnie nic! Rozumiesz? Nic!! - John zgniót³ kartkê i przechodz±c przez stos pisemek George'a podszed³ do drzwi balkonowych. Otworzy³ je i wyrzuci³ kartkê za barierkê na pastwê fanek.
- Bo tam by³...
- Nic! - pozostawa³ przy swoim zdaniu John po raz kolejny przerywaj±c George'owi.
- Zajêliby¶cie siê czym¶, a nie obijacie siê ci±gle. - do pokoju niepostrze¿enie wszed³ Brian. Muszê wyjechaæ do chorej babci...
- Hurra! - Beatlesi najwyra¼niej siê ucieszyli.
- ... ale nie zostaniecie sami.
- Eee...
- To jest Ridge. - przedstawi³ im umiê¶nionego, nieudolnie farbowanego mê¿czyznê o ciemnej karnacji.
- Cze¶æ, Ridge! - John ucieszy³ siê ze spotkania - Jak ci siê uk³ada z Brooke?
- John, nie ogl±daj ju¿ tego lepiej. Ridge bêdzie mia³ was na oku podczas mojej nieobecno¶ci. Poznajcie siê, zostawiam was samych. - jak powiedzia³, tak zrobi³. Wyszed³ z pokoju, a Ridge ze ¶mierci± w oczach przygl±da³ siê ch³opakom.
- Coli? - zapyta³ grzecznie Ringo.
- Ekhm... - odchrz±kn±³ Ridge - My siê jeszcze spotkamy... - pos³a³ tajemnicze spojrzenie i wyszed³ z pokoju.
- Dziwny go¶ciu - skomentowa³ Paul.
- Ju¿ wiem, kto bêdzie bohaterem moich kolejnych koszmarów nocnych... - powiedzia³ Ringo i wzi±³ jedn± z gazet ze stosu George'a. John i Paul usiedli obok niego chc±c poogl±daæ z nim.
- O, widzisz t±! - Paul wskaza³ na pewn± pani±, maj±c± na sobie jedynie szpilki.
- Mmm, a jakie ma cycuszki! - skomentowa³ Ringo.
- Mam pomys³a! - og³osi³ John.
- Znów chcesz zwiedziæ budynek hotelu jad±c na odkurzaczu, czy skonstruowaæ rakietê ze s³oików d¿emu? - zapyta³ George.
- Nie, to ju¿ przedawnione. Ta pani na rozk³adówce natchnê³a mnie do stworzenia tu salonu masa¿u. Wyobra¼cie sobie: przychodzi taka mi³a pani, a ty macasz i macasz, i macasz... To znaczy ja macam, ale du¿o klientek bêdzie, to wy te¿ bêdziecie mogli.
- Haha! Teraz to pojecha³e¶! - wybuchn±³ ¶miechem George.
- To nie jest ¶mieszne! To jest najlepszy z moich dotychczasowych pomys³ów.
- Zawsze tak mówisz.
- Ale teraz mam pewno¶æ. Pos³uchajcie, wywiesimy na balkonie plakat z zawiadomieniem o naszym przedsiêwziêciu, reklama d¼wigni± handlu. Zajumamy telefon z recepcji, ¿eby panienki mog³y siê zapisywaæ... Uda siê!
- Ja z Paulem jeste¶my za - odezwa³ siê Ringo.
- Ale ty jeste¶ g³upi, John... - powiedzia³ George pod nosem - Dobra, wchodzê w to. - John wsta³ i zatacza³ siê po pokoju w poszukiwaniu jakiej¶ w miarê du¿ej kartki. Znalaz³ ¿ó³ty, du¿y, prostok±tny kawa³ek materia³u, pomy¶la³, ¿e siê nada.
- Ma kto¶ kawa³ek markera? Napis musi byæ widoczny...
- Je¶li mo¿e byæ ca³y, to le¿y tam, na stole - wskaza³ Paul. John wzi±³ pisak i roz³o¿y³ tkaninê na pod³odze.
- Salon masarzu "U Rzóka" zaprasza! - mówi³, kre¶l±c du¿y napis - Otwarty przes ca³om dobe, kjedy tylko zehcerz! - poda³ jeszcze numer telefonu i dorysowa³ w rogu u¶miechniêt± bu¼kê. Zacz±³ rozgl±daæ siê po pokoju.
- Ta¶ma le¿y obok radia, je¶li o to ci chodzi - powiedzia³ George.
- Widzê przecie¿... - John podniós³ siê, wzi±³ plakat z pod³ogi i pomaszerowa³ w kierunku miejsca, gdzie znajdowa³a siê ta¶ma. Bior±c tak¿e j±, wyszed³ na balkon i powiesi³ swoje dzie³o.
- Teraz tylko czekaæ na telefony.
- Najpierw trzeba go ukra¶æ - u¶wiadomi³ Johna Ringo.
- O, kurde... jacy wy jeste¶cie g³upiutcy, no przecie¿... - Beatlesi opu¶cili pokój. Id±c korytarzem John przedstawia³ przyjacio³om plan, który, wed³ug niego, jest niezbêdny do kradzie¿y telefonu.
- Paul, ty zagadasz recepcjonistkê tak, ¿eby musia³a i¶æ po co¶ na zaplecze, a ja wtedy...
- Niby jak?
- Nie wiem, przeleæ j±.
- Hiee, tak to ja mogê... - na twarzy Paula malowa³ siê szczery u¶miech, a raczej szczerz.
- Nigdzie nie idziecie! - szorstki g³os przerwa³ ich konwersacjê.
- Ale my... - John nieudolnie próbowa³ omin±æ stoj±cego przed nim Ridge'a.
- Briana nie ma i ja tu rz±dzê. Do pokoju, piosenki pisaæ! - rozkaza³ im. Jego spojrzenie mówi³o: "Je¶li zaraz nie znikniecie mi z oczu to wam nogi ko³o samej dupy pourywam!". Beatlesi pomimo chêci zrealizowania swoich marzeñ o salonie masa¿u musieli siê wycofaæ, przynajmniej na chwilê. Zawrócili i udali siê w stronê swojego pokoju.
- Debil. - podsumowa³ zaistnia³± sytuacjê Paul.
- Mi to te¿ zaczyna siê nie podobaæ... - stwierdzi³ George.
- Pozostaje nam jedynie jedno... - zacz±³ John - zrobimy podkop.
- To jest najg³upszy z twoich najg³upszych pomys³ów! - zbulwersowa³ siê Harrison.
- A chcesz pomacaæ fajne dupcie?
- Chcieæ, to bym chcia³, ale...
- ¯adnego ale!
- ... ale zawsze mo¿emy ukra¶æ telefon z pokoju Briana...
- Mówi³em tak ju¿ wcze¶niej, tylko wymy¶lili¶cie jaki¶ durny podkop!
- Debil... - powiedzia³ pod nosem George.
- Dobra, to pó¼niej, Moda na Sukces zaraz bêdzie. - zabra³ g³os Lennon - Odnoszê wra¿enie, ¿e Ridge jednak rozstanie siê z Brooke i wróci do Taylor. Rick dzia³a na Brooke i próbuje jej, oraz ca³emu ¶wiatu, u¶wiadomiæ, ¿e Ridge to z³y cz³owiek, a ona to ch³onie. W sumie to dobrze, bo Ridge bardziej pasuje do Taylor. Mam nadziejê, ¿e Eric znowu bêdzie z Donn±, mam uraz do Stephanie. Z Donn± by³by szczê¶liwy, jak przedtem, przed jego chorob±. My¶la³em wtedy, ¿e on na prawdê umrze, nie wiem, co bym wtedy...
- Zamknij siê.

- Kochasz mnie, Ridge?
- Tak, Brooke.
- Powiedz mi to.
- Kocham ciê, Brooke.
John wpatrywa³ siê w telewizor jak w obrazek, ws³uchuj±c siê uwa¿nie w dialogi miêdzy bohaterami serialu. Pozostali cz³onkowie zespo³u zajêli siê przegl±daniem czasopism o wiadomej tre¶ci. Leniwe oczekiwanie na koniec odcinka mydlanej opery i rozwiniêcie przedsiêwziêcia z salonem masa¿u przerwa³o pukanie do drzwi.
- Kto otworzy? - spyta³ Ringo
- John zawsze to robi z my¶l±, ¿e przynie¶li ¿arcie, ale teraz on nawet nie zareaguje, jakbym powiedzia³: O, jaka fajna dupcia!
- Rzeczywi¶cie, to ty id¼, George. - Harrison pos³usznie podniós³ siê z krzes³a i uda³ w stronê drzwi.
- Dzieñ dobry - ich go¶ciem okaza³a siê pewna szczup³a dziewczyna w obcis³ej spódnicy do kolan - Zlecono mi przynie¶æ wam chleb i wodê, zap³aci³ za to jaki¶ Ridge, gdzie postawiæ?
- Yyy..., tam. - George wskaza³ stó³, przy którym siedzia³ John. Kelnerka wesz³a do pokoju, a Harrison wykorzysta³ tê sytuacjê dla interesu zespo³u.
- Ch³opaki, chod¼cie tu! Mam zak³adnika!
- Co?! - zdezorientowana dziewczyna nie wiedzia³a, co siê dzieje.
- Spokojnie, nic ci nie zrobimy, jak bêdziesz grzeczna...
- Czego wy ode mnie chcecie?!
- Dobre pytanie. Ukradniesz dla nas telefon z recepcji.
- To przez was ci±gle do hotelu dzwoni± ludzie z my¶l±, ¿e to salon masa¿u!
- ¦wietny pomys³, co nie? - odezwa³ siê Paul
- Tsaa, a teraz pozwólcie mi wyj¶æ.
- O, co to, to nie! Mia³a¶ byæ grzeczna, nie pamiêtasz? - zabra³ g³os Ringo - ukradniesz ten telefon i bêdzie po sprawie. - Przera¿ona dziewczyna zapyta³a tylko kiedy ma to zrobiæ i o ewentualny wymiar kary dla niej.
- Wolisz nie wiedzieæ, z³otko - George pos³a³ jej zalotne spojrzenie - To na co jeszcze czekasz? Id¼. - Przestraszona dziewczyna opu¶ci³a powoli pokój. Harrison, McCartney i Starr próbowali u¶wiadomiæ Lennonowi, ¿e ich plan na pewno siê uda; zmagania z tym trwa³y ponad 15 minut, do koñca odcinka serialu, kiedy John obudzi³ siê z transu i spu¶ci³ wzrok z kolorowego pud³a.
- Ach, Ridge i Brooke stanowi± ¶wietn± parê. Szkoda tylko, ¿e pan Forrester jest rozdarty miêdzy ni± a Taylor, z któr± równie¿ móg³by mieæ wspania³e ¿ycie. Rick oskar¿a go o popsucie jego zwi±zku z Taylor, wiêc by³o do przewidzenia, ¿e miêdzy nimi dojdzie to sprzeczki. Do tej pory nie wiedzia³em, ¿e Ridge potrafi byæ taki agresywny. Mimo, ¿e to Rick zacz±³ ca³± k³ótniê szkoda mi go. Z jego punktu widzenia to on powinien byæ z Taylor, Brooke z Erickiem, a Ridge nie ¿yæ. Sytuacja u Loganów... - Johna i tak nikt nie s³ucha³. W tym momencie jego monologu do pokoju wesz³a zak³adniczka Beatlesów, trzymaj±c w prawej rêce telefon. Niepewnym krokiem kierowa³a siê do przodu, czekaj±c, a¿ kto¶ j± zauwa¿y.
- Ooo... - odezwa³ siê George, przenosz±c wzrok z Johna na dziewczynê.
- Co? - spyta³ Lennon koñcz±c swoj± wypowied¼ na temat serialu.
- Oto nasze plany siê zi¶ci³y! - wyja¶ni³ mu Harrison i kontynuowa³ swoj± wypowied¼ - Daj to ustrojstwo.
Dziewczyna nie opiera³a siê, nie mia³a innego wyj¶cia. Wzrok George'a przeszy³ j± do szpiku ko¶ci tak, ¿e nawet ba³a mu siê spojrzeæ w oczy. Po³o¿y³a sprzêt na stole i kierowa³a siê do wyj¶cia.
- Po¿a³ujecie... - powiedzia³a cicho i zamknê³a za sob± drzwi.
Chc±c przygotowaæ salon z prawdziwego zdarzenia ch³opcy przynie¶li ze schowka na miot³y wysok± ³awê i nakryli j± kocem; w przedpokoju zrobili poczekalniê ustawiaj±c tam parê krzese³; pozbyli siê gratów najmuj±cych najpotrzebniejsz± im teraz przestrzeñ do manewrów nad klientkami; kabel od telefonu zosta³ wetkniêty w ¶cianê - rozpoczêli dzia³alno¶æ.
- Ale ja pierwszy macam - odezwa³ siê John, sprawdzaj±c, czy le¿anka jest odpowiednio wygodna.
- Chyba sobie jaja robisz - odpowiedzia³ na stwierdzenie Johna George - Ja za³atwi³em telefon, ja mam pierwszeñstwo.
- A kto to wszystko wymy¶li³, aa?
- Ty jedynie chcesz macaæ, ja w tym widzê swoj± przysz³o¶æ!
- Niby w czym? - wtr±ci³ siê do ich rozmowy Paul - W macaniu?
- Nie wyklu... - Harrison nie dokoñczy³ swojej wypowiedzi z powodu charakterystycznego d¼wiêku dochodz±cego z telefonu.
- Kto¶ dzwoni - stwierdzi³ Ringo.
- Haha, Ale¶ ty m±dry... - powiedzia³ z ironi± John.
- Odbierze który¶ wreszcie?! - zbulwersowa³ siê McCartney.
- Salon masa¿u "U ¯uka" czynny ca³± dobê, s³ucham? - George podniós³ s³uchawkê i wystrzeli³ z siebie te s³owa, jak karabin maszynowy - Nie, nie hotel, salon... Niech siê pan nie denerwuje... - Harrison próbowa³ uspokoiæ najprawdopodobniej zdenerwowanego mê¿czyznê próbuj±cego zarezerwowaæ pokój w hotelu - Eee, roz³±czy³ siê.
Z korytarza dochodzi³y szmery rozmów. Beatlesi zainteresowani, co siê tam dzieje skierowali wzrok na drzwi. Klamka zaskrzypia³a i powoli porusza³a siê w dó³. Do pomieszczenie wszed³ Ridge, Brian i pewna starsza pani. Mê¿czy¼ni mieli bardzo wyra¼nie wypisane szczê¶cie na twarzach. Ch³opcy byli pewni, ¿e nie wiedz± o ich przedsiêwziêciu i dlatego s± tacy szczê¶liwi.
- Mam dla was pierwsz± klientkê - wskaza³ na tê starsz± pani± - Moja babcia skar¿y siê na ból krêgos³upa, masa¿ dobrze jej zrobi.
- Wiesz co, George? Zmieni³em zdanie - zwróci³ siê do Harrisona Lennon - Mo¿esz byæ pierwszy.
- Jaa? Nie, nie. Id¼, John. Ul¿yj babuni w bólu.


Jak tak to czytam, to mam wra¿enie, ¿e John swoj± mentalno¶ci± przypomina Ciebie. Te genialne pomys³y, wypowiedzi, Moda na Sukces... :P

A czy ta piosenka w pierwotnej wersji nie wygl±da³a inaczej?
Super! Najbardziej rozwali³ mnie tekst
" - Hurra! - Beatlesi najwyra¼niej siê ucieszyli.
- ... ale nie zostaniecie sami.
- Eee... "
To "Eee" s³ysz± moi rodzice nad wyraz czêsto ;p i to o kawa³ku markera. Mam kole¿ankê, która tak mówi. Nigdy nie mogê siê powstrzymaæ od ¶miechu, a ona siê w tedy na mnie obra¿a

A czy ta piosenka w pierwotnej wersji nie wygl±da³a inaczej?
Tak, ale wyda³a mi siê za bardzo obsceniczna a do tego nie by³a mojego autorstwa...


z fotela i omijaj±c le¿±cego na ziemi George'a, zajêtego ogl±daniem go³ych bab w Playboy'u,- O, tu... Taaak! Aach, bejbe... - Ringo gada³ przez sen i zatacza³ siê po kanapie, a¿ w koñcu spad³.
- Aaa!... A³a. Kochanie, gdzie jeste¶? - pyta³ Starr, my¶l±c, ¿e jeszcze siê nie obudzi³.
- To jest Ridge. - przedstawi³ im umiê¶nionego, nieudolnie farbowanego mê¿czyznê o ciemnej karnacji.
- Cze¶æ, Ridge! - John ucieszy³ siê ze spotkania - Jak ci siê uk³ada z Brooke?

Zajebiste opowiadanie :).
Brak s³ów...John fanatyk mody na sukces to chyba za duzo jak dla mnie
Eee tam, ,,Moda na sukces". Motyw z Ridgem by³ genialny. Aczkolwiek ca³y pomys³ z salonem masa¿u ciut mi przypomina pewien serial, ale poza tym ¶wietnie, naprawdê, bêdê to musia³a przebiæ
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jaciekrece.xlx.pl