Zofia Dzieniszewska - zapiski
Spotka³em siê kiedy¶ z opini± (bardzo moim zdaniem trafion±, chocia¿ nie pamiêtam przez kogo wyra¿on±), ¿e pocz±tkuj±cy pisarz, który pisze wiêcej ni¿ czyta, mo¿e byæ co najwy¿ej grafomanem. Osobi¶cie nie wyobra¿am sobie by pisaæ wiêcej ni¿ czytam, a ostatnio wstyd siê przyznaæ, ale czytam do¶æ ma³o. Jednak widzê wyra¼n± korelacjê miêdzy czytaniem ksi±¿ek, a ich pisaniem. Z pewno¶ci± im wiêcej siê czyta, tym ³atwiej wypracowaæ w³asny styl i "szlifowaæ" warsztat.
Jak to jest u Was? Czy przyk³adacie du¿± wagê do lektury cudzych dzie³, staraj±c siê w jaki¶ sposób podpatrzyæ tu czy tam to i owo? Jak w ogóle du¿o czytacie?
Pocz±tkuj±cy to ja ju¿ raczej nie jestem (choæ nie wyda³em nic, od razu mówiê), ale jest to faktycznie dylemat.
Osobi¶cie, kiedy piszê, to nie czytam, albo czytam tyle, co kot nap³aka³, i sam pó¼niej p³aczê, ¿e tyle ksi±¿ek le¿y od³ogiem i kwiczy ¿a³o¶nie... Ale je¶li mam dwie godziny czasu i rozkrêcony tekst na warsztacie, to prêdzej usi±dê w³a¶nie do niego, ni¿ do aktualnie niby czytanej ksi±¿ki.
Czyli reasumuj±c: a) zawsze mam co¶ otwartego i uznawanego za lekturê aktualn±; b) czêsto pisanie bierze górê. Ale potem nadrabiam, zw³aszcza jak czas nie pozwala usi±¶æ nad w³asnym na d³u¿ej.
Faktycznie przychylam siê: czytanie na pierwszym etapie mo¿e byæ wa¿niejsze. Jêzyk i bieg³o¶æ sk±d¶ trzeba braæ, albo z czym¶ konfrontowaæ. Najlepiej napisaæ, potem pobiec do mistrza/ mistrzyni i daæ siê skarciæ i oczarowaæ, a potem wróciæ do swojego i od nowa. Ta konfrontacja wiele daje, bo z³ego pisania wokó³ mnóstwo.
A mistrzowie, którzy nie przeczytaj± naszych w³asnych tekstów s± z jednej strony bardziej niedostêpni, a z drugiej... bardziej cierpliwi.
(Chyba w³a¶nie napisa³em, ¿e monolog ze sceny jest w tym wypadku lepsz± form± dialogu. Hm.)
To podziel siê: kto ciê inspiruje/ inspirowa³? Albo, mniej inwazyjnie, kogo z autorów cenisz i za co?
Spotka³am kiedy¶ poetê, który twierdzi³, ¿e on nie czyta poezji, bo wtedy by pod¶wiadomie zgapia³ styl/tematy/itp., a nie znaj±c innych tekstów, ma tê pewno¶æ, ¿e jego twórczo¶æ jest... no... wy³±cznie JEGO, oryginalna i niepowtarzalna. Sukcesy jakie¶ chyba mia³, bo by³ nominowany do nagrody Europejskiego Poety Wolno¶ci czy jako¶ tak.
Có¿ - wtedy wydawa³o mi siê to g³upie i teraz nadal siê takie wydaje. xD
Choæ na pytanie, kto mnie inspiruje czy u kogo podpatrujê jakie¶ elementy warsztatu, nie umia³abym odpowiedzieæ. To siê chyba nie odbywa a¿ tak ¶wiadomie. Raczej jak utrwalanie sobie zasad ortografii czy interpunkcji - czytanie pomaga bez w±tpienia, ale nie jest tak, ¿e mogê powiedzieæ: "a pisania nie z przymiotnikami nauczy³am siê dziêki lekturze Pamiêtników Tatusia Muminka" czy co¶ takiego.
Inspirowanie siê nie jest takie z³e je¶li chodzi o autora, który dopiero krystalizuje swoje koncepcje i nie do koñca jeszcze wie, co chce przekazaæ swoim czytelnikom. Moim zdaniem to te¿ jest wa¿ne. Tre¶ci powinny nie¶æ jaki¶ przekaz, nie bêd±c tylko nat³okiem zdañ i akapitów, nawet najpiêkniej zbudowanych. Ten przekaz nie musi dotyczyæ rzeczy wznios³ych czy filozoficznych my¶li godnych Coelho. Chodzi mi raczej o ogólny sens tego co napiszemy - by tekst mia³ jasny koncept, a nie traktowa³ "o niczym".
Z drugiej strony w literaturze powiedziano ju¿ w³a¶ciwie wszystko. I to dosyæ dawno temu. Po Gilgameszu i Odysei ka¿de dzie³o literackie jest w jaki¶ sposób wtórne, bo traktuje o tych samych fundamentalnych sprawach dotycz±cych cz³owieka i jego egzystencji. Obecnie mo¿emy tylko operowaæ ró¿nymi wariantami schematów, dostosowuj±c je do aktualnego systemu spo³ecznego czy poziomu techniki. Dlatego czytanie jak najwiêkszej ilo¶ci ksi±¿ek nie powinno byæ traktowane jako co¶, co nas "skazi" cudzymi koncepcjami, ale raczej jako przygotowanie sobie sk³adników, z których sami przygotujemy co¶ w³asnego. Z tego punktu widzenia koncepcje innych autorów nas mog± ubogaciæ. To takie modne s³owo ostatnio jest - uwielbiam je
.
Je¶li chodzi o autorów, ceniê sobie:
Czechowa - za fenomenalny jêzyk pobudzaj±cy wyobra¼niê
Lema - za intryguj±ce pomys³y i fachowo¶æ, a tak¿e urocz± archaiczn± retorykê, jakiej dzisiaj ju¿ nie u¶wiadczysz
Verne'a - za drobiazgowo¶æ i upodobanie szczegó³ów technicznych, a tak¿e edukacyjny styl narracji
Clarke'a - za realizm fabularny i opieranie siê na fundamencie nauk ¶cis³ych
Asimova i Herberta - Za rozmach w kreowaniu ¶wiata
Dukaja - za odwa¿ne koncepcje, przez które dla wielu jest niestrawny
Hollanka - za to, ¿e jest autorem mojej pierwszej ksi±¿ki SF któr± przeczyta³em w wieku 7 lat, niemal nic z niej nie rozumiej±c, ale bêd±c ni± zachwycony.
Natomiast w zupe³no¶ci nie ceniê:
Pilipiuka - za masówkê, niejednokrotnie objawiaj±c± siê siermiê¿nym warsztatem i naiwn± fabu³±
Sapkowskiego - Za nieudolne czynienie z Fantasy pastiszu naszej rzeczywisto¶ci oraz ra¿±c± wtórno¶æ fabularn±.
Pana X - za grafomañstwo przy równoczesnym pozowaniu na "wielkiego pisarza"
Spotka³em siê kiedy¶ z opini± (bardzo moim zdaniem trafion±, chocia¿ nie pamiêtam przez kogo wyra¿on±), ¿e pocz±tkuj±cy pisarz, który pisze wiêcej ni¿ czyta, mo¿e byæ co najwy¿ej grafomanem. Z drugiej strony w literaturze powiedziano ju¿ w³a¶ciwie wszystko. I to dosyæ dawno temu. Po Gilgameszu i Odysei ka¿de dzie³o literackie jest w jaki¶ sposób wtórne, bo traktuje o tych samych fundamentalnych sprawach dotycz±cych cz³owieka i jego egzystencji. No ale w³a¶nie to jest cel literatury chyba... I patrzenie na to z punktu widzenia, ¿e ju¿ raz zosta³o co¶ powiedziane i powtarzaæ nie trzeba kojarzy mi siê z francuskim ruchem oporu w Allo Allo. To jest zabawne jakby nie patrzeæ. Ostatecznie cz³owiek ju¿ raz sobie wyewoluowa³ do ca³kiem sensownej formy, wiêc po co robiæ wiêcej ludzi... te¿ s± przecie¿ mieszank± wcze¶niejszych konceptów ;P
Mnie osobi¶cie ci±gle od nowa zdumiewa aktualno¶æ, ponadczasowo¶æ w literaturze. Fakt, ¿e kto¶ napisa³ co¶ dwie¶cie czy tysi±c lat temu i spokojnie widzê te same cechy charakteru w ludziach mi wspó³czesnych jest pora¿aj±cy. Fakt, ¿e ci±gle o pewnych rzeczach trzeba rozmawiaæ, bo cz³owiek raz, ¿e ma zatrwa¿aj±co krótk± pamiêæ, a dwa, ¿e ci±gle o pewnych rzeczach chce s³yszeæ i dyskutowaæ, jest tak naprawdê ca³kiem pozytywny i nas jako ludzi pisaniem zainteresowanych powinien podnie¶æ na duchu, ale oczywi¶cie nie znaczy, ¿e nale¿y produkowaæ jak od sztancy kopie kopii, bo przecie¿ to samo mo¿na powiedzieæ na tysi±c ró¿nych sposobów i to "jak" ma tak¿e swoj± warto¶æ. Zgadzam siê z Tob± w tej kwestii, ¿e dobrze je¶li tekst o czym¶ traktuje. My¶lê, ¿e tre¶ci do ksi±¿ek mo¿na szukaæ wszêdzie - literatura to tylko czê¶æ naszego ¶wiata. A je¶li chodzi o jêzyk - ten siê ci±gle zmienia i nasz styl jest wypadkow± wielu ró¿nych wp³ywów, to co czytamy mo¿e go poprawiæ, mo¿e zepsuæ, ale jako¶ fundamentalnie go nie naruszy, chyba, ¿e kto¶ faktycznie mocno siê wkrêci i zacznie niemal kopiowaæ czyj¶ styl, ale to te¿ z czasem minie, albo siê jako¶ wyrówna.
Z drugiej strony, czy mo¿na powiedzieæ z absolutnym przekonaniem, ¿e kto¶ kto do tej pory nie przeczyta³ ani jednej ksi±¿ki, nie napisze czego¶ warto¶ciowego? Albo, ¿e ka¿dy filolog czy mól ksi±¿kowy napisze proporcjonalnie lepszy utwór od m³odzika, który w ¿yciu przeczyta³ raptem kilka lektur i dwa komiksy? Czerpanie pomys³ów to akurat wg mnie najmniej istotna czê¶æ - jasne, mo¿na podpatrzeæ [...] ale dla mnie chyba bardziej istotne jest to, ¿e im wiêcej czytam, tym szerszy robi siê przede mn± horyzont, tym lepiej widzê, co dla mnie osobi¶cie jest wa¿ne w literaturze a co nie i mogê z tej perspektywy lepiej oceniaæ moje pisanie. Mo¿na powiedzieæ, ¿e czytaj±c wyrabiamy sobie smak, a to ju¿ wp³ywa na nasze pisanie choæby tak, ¿e nasz wewnêtrzny samokrytyk zostaje zaktualizowany. No i czytanie wybitnych utworów uczy pokory, Z tym zgadzam siê tak bardzo, ¿e ju¿ bardziej nie mogê.
I dotyczy to równie¿ dalszego fragmentu o powtarzaniu motywów. W postscriptum od siebie dorzucê, ¿e mnie osobi¶cie wydaje siê, ¿e argument o wtórno¶ci jest zwykle argumentem wyg³aszanym przez kolegów Narratywistów i kole¿anki Narratywistki i tylko w ich ustach brzmi on autentycznie. Styli¶ci i Stylistki maj± zupe³nie co innego na uwadze i dla nich brzmi on, powiedzmy, co najmniej nieprzekonuj±co. I sam w sobie ten fenomen jest do¶æ ciekawy.
TM_Lucidus:
Dobra lista. Po stwierdzeniu o Czechowie stwierdzam, nale¿ycie siê rumieni±c, ¿e mam ty³y. A to o Hollanku te¿ mogê powiedzieæ, tylko bohater inny. Piêkne uczucie
S³owo krytyczne o Sapkowskim trafia siê rzadko, wiêc doceniam choæby z tego wzglêdu. A kim jest Pan X?
TM_Lucidus:
S³owo krytyczne o Sapkowskim trafia siê rzadko, wiêc doceniam choæby z tego wzglêdu. A kim jest Pan X?
____
Edit: Chyba pó³kretyñskie pytanie zada³em. Je¶li Pan X okre¶lony jest jako Pan X, to znaczy, ¿e zagadk± (przynajmniej póki co) pozostaæ musi: sam twój gest ukrycia nazwiska tyle sugeruje.
Mo¿e inaczej: to Wróg Osobisty? czy taki zwyk³y, oddalony, prosta zaka³a cechu?
____ Moja wypowied¼ dotyczy³a subiektywnej oceny warsztatu wspomnianego autora w kontek¶cie kreowanego przez niego wizerunku. Nie ma tu nic osobistego. Persona do¶æ znana i wzbudzaj±ca w wielu osobach odczucia zbli¿one do moich.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljaciekrece.xlx.pl