Zofia Dzieniszewska - zapiski
S³oñce sta³o ju¿ wysoko na niebie. Ptaszki æwierka³y weso³o pod oknem mieszkania na Ulicy Pok±tnej, gdzie mieszka³y od wczoraj Narcissa i Bellatrix Black. Blondynka ani my¶la³a wyj¶æ spod ko³dry. Wewn±trz pali³ j± wstyd. Co ona sobie wczoraj wyobra¿a³a. Spi³a siê niczym jaka¶ niedojrza³a panienka i przystawia³a do swojego eks. Wstyd i hañba. Z mocnym postanowieniem przespania ca³ego dzisiejszego dnia, zagrzeba³a siê g³êbiej pod ko³dr±. D³ugo jednak tak nie wytrzyma³a. Aromatyczny zapach kawy dobieg³ j± z kuchni. Namy¶laj±c siê przez minutê odkry³a twarz. Zaczerpnê³a ¶wie¿ego powietrza i zmru¿ywszy oczy, znów siê schowa³a.
- S³oñce moje kochane przynie¶ mi tego nektaru bogów, który parzysz w kuchni!- krzyknê³a do Bellatrix.
D³ugo nie musia³a czekaæ. Wci±¿ wegetuj±c pod ko³dr± us³ysza³a jak siostra otwiera drzwi i siadaj±c na brzegu ³ó¿ka, k³adzie co¶ na stoliku nocnym. Aromat kawy pog³êbi³ siê.
- Kiedy¶ zabijê tego blondasa, mówiê ci Bell. Nawet sobie nie wyobra¿asz, ale to on mnie tak wczoraj schla³. Wprosi³ siê nam do mieszkania i co najlepsze, okaza³o siê, ¿e mieszka obok.- opowiada³a Cissa siostrze.
- Wydawa³o mi siê, ¿e sama siêga³a¶ po kolejne kieliszki...
Blondynka szybko otworzy³a oczy.
- O kurwa, co ty tu robisz?- zdziwi³a siê dziewczyna- Gdzie jest moja siostra i dlaczego siedzisz na moim ³ó¿ku z tym swoim parszywym u¶mieszkiem?
- Po pierwsze Cisso, sama mnie zawo³a³a¶ s³owami, cytujê "s³oñce moje kochane", wiêc by³em pewien i wci±¿ jestem, ¿e chodzi³o o mnie, po drugie wczoraj w nocy sama zaproponowa³a¶, abym z tob± zosta³, bo, cytujê "boisz siê sama spaæ w nowym miejscu.
Dziewczyna ³ypa³a to na ch³opaka to na ko³drê, pod któr± le¿a³a w samej tylko jedwabnej koszulce nocnej. Podci±gnê³a brzeg ko³dry nieco wy¿ej, aby zakryæ piersi.
- K³amiesz.- odpar³a szybko.
- Jeste¶ tego pewna?
U¶miechn±³ siê tajemniczo i siêgn±³ po kubek na stoliku.
- Prosi³a¶ chyba o kawê...
Niechêtnie siêgnê³a po niego.
- Co zamierzasz teraz robiæ?- spyta³a niepewnie.
- Poczekam a¿ siê trochê ogarniesz, po czym zabiorê ciê na ¶niadanie.
Popatrzy³a na ch³opaka uwa¿nie. Czy co¶ zasz³o miêdzy nimi tej nocy? Nie by³a pewna. Nie pamiêta³a nic od wydarzenia z nieszczêsnym dywanem, który... teraz wygl±da³ zupe³nie jak nowy! Popatrzy³a, jak Lucjusz, wci±¿ z u¶miechem na ustach wstaje i wychodz±c za drzwi, zamyka je za sob±. Le¿a³a jeszcze chwilê w ³ó¿ku dopijaj±c kawê i gor±czkowo siê zastanawiaj±c. Co teraz? Ubraæ siê i pos³usznie daæ siê zaprosiæ na ¶niadanie? A mo¿e by tak wstaæ i go st±d wywaliæ? Przecie¿ to ona tu mieszka, to jej mieszkanie! Tak... Nie mo¿e pozwoliæ, aby ten blond drañ wchodzi³ jej na g³owê!
Postawi³a nogi na pod³odze. Oj... ¦wiat lekko zakrêci³ jej siê w oczach. Poczeka³a, a¿ to wra¿enie ustanie, po czym wysz³a z pokoju. Znalaz³a go w pokoju dziennym. Siedzia³ na skórzanej kanapie naro¿nej i czyta³ gazetê. Najwyra¼niej dobrze siê ju¿ tu rozgo¶ci³, bo przed nim sta³ kubek z kaw± i popielniczka. Miêdzy palcami trzyma³ papierosa.
- Nie za dobrze ci tu?- zapyta³a gniewnie. Podniós³ g³owê i zalotnie spojrza³ na jej ubranie.
- Wybacz s³oñce, ale w tym stroju nigdzie ciê nie puszczê. Wiem, jak bardzo lubisz ods³aniaæ swoje ponêtne cia³o, ale to ju¿ przesada.
Spojrza³a na swój strój w lustrze, które widzia³a z przedpokoju. Jasna cholera! Ca³kiem zapomnia³a o tej kusej koszulce nocnej, która koñczy³a siê grubo powy¿ej ud.
- Och zamknij siê ty przem±drza³y padalcu!- Jêknê³a i chwyci³a z kanapy koc, którym szybko siê nakry³a.- Co ty sobie wyobra¿asz? Powiniene¶ ju¿ dawno st±d wyj¶æ i zostawiæ mnie w spokoju.
Ch³opak zgasi³ papierosa i zamkn±wszy gazetê g³o¶no westchn±³.
- Pamiêtasz, jak...
- W³a¶nie o to chodzi, ¿e nic nie pamiêtam! NIC! Wczorajsza noc to dla mnie zwyk³a pustka. Kompletne zero w pamiêci. Byæ mo¿e mnie zgwa³ci³e¶ w moim w³asnym ³ó¿ku. Byæ mo¿e u¶pi³e¶ mnie jakim¶ eliksirem dodanym do wina. Nie wiem! Wiem tylko tyle, ¿e powiniene¶ ju¿ st±d i¶æ.
Patrzy³ na ni± wielkimi oczami. Widaæ by³o, ¿e chce co¶ powiedzieæ, lecz nie do koñca wiedzia³ co. Zszokowa³a go. Jej s³owa wadzi³y w sercu. Chcia³ tylko jej pomóc.
- Rozumiem o co ci chodzi...
Po czym wsta³, za³o¿y³ swoj± kurtkê i trzaskaj±c drzwiami wyszed³.
Cisza. W ca³ym mieszkaniu zapad³a niewyobra¿alna cisza. Panna Black wci±¿ sta³a w miejscu, gdzie jeszcze przed paroma sekundami naskoczy³a na Malfoya. Ona te¿ by³a w szoku. Przyzwyczai³a siê, ¿e w szkole gdy na niego nakrzycza³a nie pozostawa³ jej d³u¿ny. Tu sta³o siê co¶ dziwnego. Czy¿by Lucjusz Malfoy naprawdê zm±drza³ i wydoro¶la³? A co z Narcyz±? Wci±¿ g³upiutka uczennica pragn±ca jedynie dobrej zabawy. Nie przejmuj±ca siê jutrzejszym dniem. Nie przejmuj±ca siê nikim innym, poza sam± sob±. Co siê u diab³a sta³o??
Tak jak sta³a, w przykrótkiej koszulce na rami±czka wysz³a na korytarz. Po obu stronach na korytarzu mie¶ci³o siê po jednym mieszkaniu. Grzeba³a w pamiêci, czy czasem Lucjusz nie poda³ jej numeru mieszkania. Nic, pustka. Postanowi³a zadzwoniæ do drzwi po prawej stronie. Po krótkiej chwili otworzy³ jej starszawy mê¿czyzna z wielkim brzuchem wystaj±cym spod bawe³nianej koszulki. U¶miechn±³ siê rubasznie na jej widok. Zaskoczona sw± pomy³k± wyduka³a krótkie "pomy³ka", po czym podbieg³a do drzwi po lewej. Odetchnê³a szybko i b³aga³a w duchu, aby dobrze trafiæ. Drzwi sta³y zamkniête. Albo mieszka tu Lucjusz, albo po prostu nikogo nie ma w domu. Szarpnê³a za klamkê, jednak drzwi nie ust±pi³y.
- Lucjusz proszê ciê, nie gniewaj siê na mnie...- powiedzia³a tul±c siê policzkiem do drzwi.- Tak na prawdê wcale tak nie my¶la³am. Wiesz jaka potrafiê byæ wredna i g³upia. Lucjuszu proszê ciê, otwórz.- sw± ma³± pi±stk± uderzy³a w drzwi, jednak us³ysza³a tylko pusty d¼wiêk. Za drzwiami wci±¿ by³o cicho.- Tak naprawdê by³o mi bardzo mi³o, ¿e przyszed³e¶ i zosta³e¶ ze mn± mimo tego, ¿e zachowywa³am siê jak dwunastoletnia siksa. Przy tobie czujê siê taka bezpieczna i...- umilk³a na chwilê nie wiedz±c, czy wyjawiæ na g³os to, co czu³a od rana- i kochana.
Po raz kolejny nacisnê³a klamkê, lecz nic to nie da³o. Mieszkanie Lucjusza wci±¿ by³o zamkniête.
- Chyba wci±¿ ciê kocham ty g³upku...- wyduka³a ze ³zami w oczach tak cicho, jak tylko pozwoli³o jej na to serce i rozum.
- Wystarczy³o zwyk³e przepraszam.- rozleg³ siê wyrazisty g³os tu¿ za jej plecami. Odwróci³a siê szybko i wci±¿ z za³zawionymi oczami rzuci³a siê w ramiona ch³opaka.
- Och wybacz mi, proszê. Jestem g³upi±, durn± i szurniêt± dziewczyn±, która nie zas³uguje na takiego przyjaciela jak ty.
- Poszed³em tylko po ¶niadanie do baru obok.- Powiedzia³ podnosz±c do góry papierow± torbê, z której unosi³ siê zapach ¶wie¿ych i wci±¿ gor±cych przysmaków.- Mo¿emy wej¶æ do ¶rodka?
- T..tak- wyb±ka³a panna Black puszczaj±c jego szyjê i grzecznie wchodz±c do swojego mieszkania.
Po piêtnastu minutach siedzieli oboje w jej pokoju na ³ó¿ku. Nic nie mówi±c, pa³aszowali wci±¿ gor±ce ¶niadanie, popijaj±c cappucino na wynos. Wielokrotnie dziewczyna chcia³a siê odezwaæ, jednak ch³opak nie pozwala³ jej, pokazuj±c, aby skoñczy³a je¶æ. Wed³ug niego na kaca najlepsze by³o porz±dne ¶niadanie i du¿a dawka kawy oraz wody mineralnej. Kiedy talerze zosta³y opró¿nione, Lucjusz wsta³ i skierowa³ siê ku drzwiom.
- Proszê, nie wychod¼. Na prawdê chcê, aby¶ ze mn± zosta³.
- Ciss moja droga, ja tylko idê do kuchni wynie¶æ talerze.
Przyjê³a jego s³owa milczeniem.
- Tak naprawdê to nie wiem co we mnie wst±pi³o.
- Nie przejmuj siê tym, po prostu mia³a¶ kaca, kto¶ krêci³ ci siê po domu i niezbyt ci to odpowiada³o. Proste?
Kiwnê³a krótko g³ow±. Wpatrywa³a siê jak pali przy oknie papierosa. Jego usta zamkniête na filtrze wygl±da³y dla niej wyj±tkowo ponêtnie. Przez chwilê znów mia³a ochotê do niego podej¶æ, tak jak wczoraj. Stan±æ przed tym olbrzymem o blond w³osach i poczekaæ a¿ schyli sw± g³owê do poca³unku. Kiedy¶, w szkole, uwielbia³a czuæ na swych ustach jego. Delikatny dotyk, poczuæ zapach jego skóry, oddech na policzku. Wszystko siê zmieni³o, kiedy zaczêli ze sob± chodziæ. Codzienne k³ótnie przyprawia³y j± o intensywne bóle g³owy. Wci±¿ nie mog³a uwierzyæ, jak to by³o mo¿liwe, ¿e gdy byli razem, dzia³o siê tak ¼le, natomiast kiedy oficjalnie nie byli par±, mogli przebywaæ ze sob± godzinami w zupe³nej zgodzie.
Wstydzi³a siê tego, co powiedzia³a na korytarzu. Policzki wci±¿ pali³y j± ¿ywym ogniem. Lucjusz jednak nic nie mówi³. Tak jak go poprosi³a, po prostu z ni± by³. W te niedzielne popo³udnie nie robili nic nadzwyczajnego, ot, siedzieli w jej pokoju i patrzyli na siebie ukradkiem.
To musia³o siê w koñcu jako¶ skoñczyæ...
Lucjusz podszed³ do radia ustawionego na pó³ce i w³±czy³ je. Szybko znalaz³ stacjê radiow±, gdzie grane by³y ballady. Sta³ chwilê i ws³uchiwa³ siê w muzykê. W koñcu podszed³ do dziewczyny siedz±cej na ³ó¿ku i wyci±gn±³ doñ rêkê. Z delikatnym, niewinnym u¶miechem u¶cisnê³a j±. Podniós³ j± delikatnie i otaczaj±c swymi umiê¶nionymi ramionami, poprowadzi³ delikatnie w tañcu. Muzyka gra³a cichutko, piosenkarz ¶piewa³ swym aksamitnym g³osem o niespe³nionej mi³o¶ci. Wpatrywali siê w siebie milcz±c. Bali siê zrobiæ kolejny krok. Oboje pamiêtali czasy szkolne, czasy, kiedy byli par±. Dziewczyna wspomina³a je jako "Z³y czas", on nigdy siê na ten temat nie wypowiada³. Strach parali¿owa³ ich. Czu³a ciep³o na plecach, gdzie po³o¿y³ sw± siln± d³oñ. Zawsze chcia³ byæ dla niej dobry. Wtuli³a sw± g³owê w jego pier¶. S³ysza³a ciche bicie jego serca. Dla obojga czas stan±³ w miejscu, zegar w przedpokoju przesta³ wybijaæ minuty, muzyka po prostu p³ynê³a z g³o¶ników.
Za zamkniêtymi oczami Narcyza nie widzia³a nic. Nie pamiêta³a ju¿ o "z³ym czasie' w szkole, ani o porannej napa¶ci na ch³opaka. Odda³a mu siê dobrowolnie. Po prostu ws³uchiwa³a siê w bicie jego serca i pozwoli³a poprowadziæ. Nie zauwa¿y³a nawet jak delikatnie musn±³ ustami jej czo³o. U¶miech pojawi³ siê na jej twarzy. Trwali tak jeszcze przez chwilê, tañcz±c na ¶rodku pokoju, na puszystym, bia³ym dywanie.
Kiedy piosenka skoñczy³a siê, ch³opak szepn±³ dziewczynie do ucha, ¿e zawsze mo¿e na niego liczyæ i nigdy, przenigdy jej nie zostawi samej. Kiwnê³a delikatnie g³ow± na znak zgody. W radiu zaczê³a siê druga piosenka. Ko³ysz±c siê w rytm melodii nie zda³a sobie sprawy, ¿e jej usta powêdrowa³y do jego szyi. Obsypa³a go maleñkimi poca³unkami, potajemnie zapamiêtuj±c zapach ch³opaka. Obj±³ j± mocniej i nachyliwszy g³owê, odnalaz³ jej usta swoimi. Wszystko by³o tak bajecznie proste, tak nienaturalnie piêkne, ¿e obojgu wydawa³o siê, ¿e nic nie mo¿e ju¿ tego zepsuæ. Kompletnie nic...
- Cze¶æ Ciss! Przyjecha³am z rodzicami! Zaraz przyjd± na górê, tylko tata zaparkuje i wniesie moje wali....- Bellatrix umilk³a wchodz±c do pokoju i widz±c tul±c± siê parê. Jeszcze jej nie zauwa¿yli. Byli zbyt zajêci sob±, aby zareagowaæ na to, co dzieje siê wokó³.
Bellatrix zamknê³a cicho drzwi za sob±, zostawiaj±c zakochanych samych. W jej g³owie przesz³a jeszcze krótka my¶l, ¿e rodzice siê uciesz±...
CDN.
Hym.. Kurde no, tak siê próbuje zebraæ w sobie, ale trudno mi siê ogarn±æ po przeczytaniu tej notki ^^ A to wszystko dlatego, ¿e ca³kowicie mnie kole¿anka Karota zaskoczy³a! Tak czyta³am t± notkê i czyta³am i czeka³am a¿ sielanka siê skoñczy - zw³aszcza przy koñcówce - no wiesz, typowe zakoñczenie sceny Narcyza-Lucjusz = wielka k³ótnia, afera, itp ;D A tu nic.. nie ma! SZOK ^^ Tak jak Cyzie zreszt± zaskoczy³a mnie ta sytuacja, gdy na niego naskoczy³a w kuchni, a tamten nie odparowa³ - to te¿ takie nie w jego stylu! Mo¿e rzeczywi¶cie ch³opak dorós³ i siê ogarn±³ i w sumie wygl±da na to, ¿e Cyzia dziêki niemu te¿, bo kiedy on jej nie "skontrowa³" to zrozumia³a, ¿e ¼le zrobi³a - dobra taktyka! ^^ A ten fragment jak siê przytula³a do drzwi i mówi³a te wszystkie rzeczy mnie rozwali³ totalnie
Nie mówi±c ju¿ o scenie koñcowej! Ale swoj± drog± nie wierze, ¿eby ta sielanka mia³a ju¿ tak po prostu trwaæ, pewnie zaraz im co¶ zgotujesz niemi³ego ;p W ka¿dym razie widaæ progres i ciekawa jestem jak to siê rozwinie dalej!
P.S. "Po pierwsze Cisso, sama mnie zawo³a³a¶ s³owami, cytujê "s³oñce moje kochane", wiêc by³em pewien i wci±¿ jestem, ¿e chodzi³o o mnie(...)" - Lucek rullezzzz
dnia Wto 18:04, 26 Cze 2012, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljaciekrece.xlx.pl