Zofia Dzieniszewska - zapiski
Jedziemy elektryczka na Izjum. W Gor³owce pusto, dopiero w Nikitowce przybywa pasazerów i handlarzy. Wreszcie s± pierozki- i to jeszcze jaki wybór: z kartoszka, z kapusta, z miêsem i z dynia. Z dynia jemy po raz pierwszy i zdecydowanie s± najlepsze!
Ciekawy jest dziadek handlujacy tajemniczymi ziolami z Abchazji. Ziola s± popakowane we wiêksze i mniejsze woreczki, koloru od jasnej zieleni, przez br±z, szaro¶æ az do czerni (nie wiem jakie ziola przypominaj± pokruszony wêgiel drzewny). Ceny tez zróznicowane, wahaja siê kilku hrywien do kilkudziesieciu. Zainteresowanie ziolami jest spore, zw³aszcza przyciagaja wzrok miejscowych woreczki zwane „rabaj”. Ktos obok sprzedaje ksiazki o medycynie ludowej, hydroterpii czy wspomnienia zakonnika, który zyl 116 lat. Sprzedawca najbardziej poleca ksiazke „Rozumna milosc”- czyli „poradnik dla waszych dzieci i wnukow, które jeszcze nie wyszly za m±¿”
Roznosi siê zapach ryb: wêdzonych, suszonych , rozwieszonych na drucianym kó³eczku albo swiezych, prosto z wiaderka.
Jest tez chlopak z harmoszk±, który dwa razy odwiedza nasz wagon.
Przygodzi tez facet ze sporym magnetofonem, w³±cza muzyke i zaczyna do niej spiewac. Pyta nas pozniej czy siê nam podobala piosenka. Nie wiem co odpowiedziec bo ¾ slow nie zrozumialam, wiêc mowie, ze podobala nam siê melodia. Facet opowiada , ze ow przeboj u³o¿yl jego kolega z Nowego Jorku, ale nie trafila jeszcze do lokalnego radia bo tam mafia siedzi i nie dopuszcza prawdziwych artystow. Ale jest przekonany , ze piosenka zrobi kariere i pozna j± caly swiat. Co dziwne jak na elektriczkowego grajka- facet nie chce od nikogo pieniedzy- jego spiew ma na celu jedynie „promocje tego przeboju”. Po skonczonym wystepie wdaje siê tez z nami w dluzsza rozmowe. Cieszy siê naszym widokiem, mowi, ze bardzo lubi Polaków. Mial nawet kiedys dziewczyne z Polski. Mimo, ze minelo ju¿ sporo lat nadal za nia teskni i ¿a³uje, ze tak potoczyl siê los.
Atmosfera w elektriczce jest na tyle wciagajaca, ze prawie wogole nie mam czasu patrzec za okno. A równie¿ jest na co. Mijamy szyby kopalni soli, zarówno dzia³ajace jak i opuszczone. W koncu bardzo niedaleko stad jest Soliedar, ponoc to taka ukrainska Wieliczka, ale niestety brakuje czasu by siê tam wybrac. Jedziemy tez przez przepastne (jak na Ukraine
) lasy sosnowe. Krêci siê w nich sporo ludzi z siatkami, koszykami- wygl±da to na grzybobranie. Koszyki jednak zawieraja bardzo ma³o grzybów, czêsciej wystaje z nich szyjka jakiejs butelki, serwetka lub bochenek chleba. Albo grzyby nie obrodzily w tym roku albo „ukrainskie grzybobranie”ma cos wspolnego z „rosyjskim polowaniem”
Od czasu do czasu las siê przerzedza, pojawiaja siê malenkie wioski, czasem wrecz osady po kilka cha³up zgromadzone przy jakiejs stacyjce czy nastawni. W lasy odchodza piaszczyste drogi, gdzie samochody grzêzna po osie. Widoki miejscami bardziej przypominaj± Polesie ni¿ Donbas.
W Swiatogorsku nie wiedziec czemu biora nas za Anglików i nie chca wpuscic do marszrutki, ze niby „plecaki za duze” i doradzaja taksówke do miasta. Gdy mowimy, ze my z Polski, to wpuszczaja nas od razu, nawet pomagaja wnie¶c plecaki, bo „my sasiedzi” i„my Euro razem robimy”
Nocujemy w domku-baraczku u babuszki. Mo¿emy zostaæ tylko na dwie noce bo "potem bedzie wesele".
Oprowadza nas po pokoju, tu talerze, tu ³yzki. Prezentuje tez ma³y stakañczyk wymownie patrz±c na toperza i szepcz±c mi na ucho „zeby mu¿yk czul siê tu jak w domu”
Babuszka martwi siê, ze mo¿e byæ nam zimno. Pokazuje jak w³±czyc kaloryfer, przynosi puchow± ko³dre. Ma tez kilka porad dodatkowych jak siê rozgrzewaæ gdy inne sposoby zawiod±
Ruszamy ochoczo w stronê „gór”, pamietaj±c z wielu relacji opisy licznych atrakcji czekajacych tu na turyste. Zastanawiamy siê czy dwa dni nam starcz± aby to wszystko zwiedzic? A mo¿e trzeba bêdzie zostaæ d³uzej.
Przechodzimy przez rzekê Doniec, znad której ladnie widac tutejsz± skaln± ³awrê.
Na kompleks sk³ada siê chyba dwie albo trzy cerkwie, zabudowania klasztorne oraz kilkaset metrów podziemnych korytarzy, które mo¿na zwiedzac tylko ze zorganizowan± wycieczk± i chyba nie codziennie.
Latem rzeka Doniec jest miejscem k±pielowym dla okolicznych mieszkanców i ponoc t³umnie przybywaj±cych tu turystów z ca³ego Donbasu. Jednak nie wolno siê k±pac w rzece naprzeciwko cerkwi- o czym przypominj± liczne tabliczki straszace mandatami
Wchodzimy betonow± alej± na „grzbiet” tzw ¦wiêtych Gór. Mijamy drewniany monastyrek o wielu wie¿yczkach , kopu³kach i wycinanych piêknie zdobieniach. Przypomina mi cerkiewki z dalekiej, rosyjskiej pó³nocy, takie jak np. na wyspie Ki¿i.
Kawa³ek dalej, na szczycie jednej z gór stoi monumentalny komunistyczny pomnik rewolucjonisty Artioma.
Widac go z kazdego miejsca w tym miasteczku. Równie¿ spod ³awry
Obok Artioma znajduje siê ca³y kompleks pomników, p³yt pamiatkowych i wznios³ych hase³ ku pamiêci ¿o³nierzy walczacych i poleg³ych w „Wielkiej Wojnie Ojczy¼nianej”.
Z pomnikowego wzgórza rozciaga siê piekny widok na skalne monastyry i dolinê rzeki Doniec... Ech.. zeby dzi¶ by³ sloneczny dzien..
I tym samym w dwie albo trzy godziny zwiedzilismy wszystkie polecane turystom atrakcje Swiatogorska
Przeszlismy spory kawa³ek tutejszych górek, by³a ³awra, Artiom, pomniki, drewniana cerkiewka, „d±b Kamyszewa”, most na rzece, park, widok na miasto ze ska³ek.. Jakos to wszystko zgromadzone by³o na strasznie ma³ej przestrzeni...eeeeee, to co my bêdziemy robic jutro??
Wieczorem idziemy do cerkwi, mimo d³ugich, szerokich spodni karz± owin±c mi siê jak±¶ szmat±. Jaki w tym jest cel?
Kobiety w spódnicach nawet przed kolano mog± wchodzic bez szmaty...
Zawsze w takich momentach przypomina mi siê kolezanka, której nie chcieli wpuscic do jakiegos monastyru „bo nie ma przykrytej glowy”. Sprytna kumpela zdjê³a z siebie koszulkê, zawi±za³a na glowie i posz³a dalej zwiedzac w staniku. Stra¿nik z wra¿enia zakrztusi³ siê, os³upia³ i zaniemówi³, a gdy odzyska³ mowe to my zapewne by³ysmy ju¿ daleko
W cerkwi trafiamy nie na msze tylko na jakie¶ „odczyty”, wiêc siedzimy, siedzimy i czekamy az w koncu zaczn± spiewac. Atmosfera ogolnie bardzo klimatyczna, pe³gaja swiece oswietlaj±c migocz±cym swiat³em powazne twarze ¶wiêtych, w powietrzu unosi siê zapach kadzide³ek, co chwile przemknie jaki¶ przystojny zakonnik. ( z tego co slyszalam prawos³awni mnisi i ksiê¿a maja nakaz zapuszczania w³osów i brody- wiêc prawie kazdy siê ³adnie prezentuje
)
Czasem przewinie sie osoba porz±dkuj±ca swieczki, albo musimy sie przesi±¶æ w inne miejsce bo nastêpuje "czas okadzania"- brodaty pop przechadza sie z buchaj±ca wonnymi dymami lampka na d³ugich ³ancuchach.
Dwie rzeczy z „cerkiewnego zycia” robia na nas wra¿enie. Co chwile chodzi zakonnik i myje ob¶linione obrazy. Jest tu zwyczaj aby po skonczonej modlitwie poca³owac obraz- w porzadku, ale dlaczego od razu tak ¿eby po nim sp³ywa³o? Gdyby nie zamontowane szklane szybki to by chyba ju¿ dawno wierni zjedli farbê... Drugim ciekawym obrazkiem s± babuszki. Przychodz± nieraz z laseczka, noga za nog±, siadaj± na ³awkach z widocznym trudem. A chwile pózniej k³aniaj± siê przed ikonami do ziemi, dotykaj±c rêk± podlogi, bez zginania nóg. Potrafia zrobic raz po raz kilkanascie takich sk³onów.
Kolejnego dnia ³azimy troche w¶ród pensjonatów, których jest sporo a powstaje jeszcze wiêcej. Na slupach reklamuj± siê dwu i trzytygodniowe turnusy wakacyjne. Co mo¿na tu robic przez 3 tygodnie???
Odwiedzamy polecane wszedzie „Bezdenne jezioro”. Mamy szczescie, ze jest po sezonie bo latem samo podejscie do tego „cuda” jest platne, wisi tez cennik korzystania z wiat, palenia ogniska itp.
Samo jeziorko przypomina najmniejsze z bytomskich stawow w miechowickim lesie w czasie niskiego stanu wody
Gdzie¶ na uboczu mijamy domek z przepieknie rze¼bionymi balkonikami, framugami okiennymi, okapami i balustradami. Musi tam mieszkac jaki¶ artysta majacy du¿o czasu. Wszystkie ozdoby s± drewniane a wygladaj± jak koronka
Wychodzi wreszcie s³once a my idziemy pospacerowac nad rzek± Doniec.
Ciezko idzie siê wybrzezem bo ci±gle przegradzaja droge jakie¶ p³oty. Sprytni miejscowi jednak powycinali w nich dziury wiêc nie trzeba przechodzic góra.
Ide sprawdzic czy otwarta jest mi³a na oko knajpka. Niestety wisi k³ódka. Gdy wracam dwóch brodatych d³ugow³osych go¶ci gada z toperzem. Zagadali go bior±c za „swojego”
Nasi nowi znajomi to Siergiej – batiuszka cerkiewny z Charkowa oraz jego pomocnik Wiktor.
Jest z nimi jeszcze Pasza, równie¿ cerkiewny pomocnik, który czyta ¶wiete ksiegi. Pasza obecnie czeka w aucie i jest w najmniej imprezowym nastroju , gdy¿ losowanie wybralo go kierowc±
Ca³a trójka przyjecha³a do Swiatogorska niebieskim ¿iguli aby pomodlic siê w skalnej ³awrze. Dowiadujemy siê, ze w monastyrze mo¿na spac za darmo dwie noce. Jest tam noclegownia, w salach wieloosobowych, osobno mê¿czyzni, osobno kobiety. Jest tez mozliwosc otrzymania darmowego posilku po mszy. Kurcze, to jednak dobrze zrozumia³am babke z hoteliku w Gor³owce. Mówila mi, ze „w Swiatogorsku mo¿na nocowac za darmo ale tylko 2 dni”. Wyda³o mi siê to tak nieprawdopodobne , ze uzna³am, ze ¼le zrozumia³am albo babka mnie wkrêca.
Nasi nowi znajomi równie¿ chcieli tam zanocowac, ale ich nie wpu¶cili bo byli za bardzo pijani
Ostatecznie spali w samochodzie. Dzi¶ rozpoczêli dzien od mszy w ³awrze a potem nasta³ czas k±pieli w chlodnych nurtach rzeki Doniec. Kapali siê ponoc pod samym monastyrem. Twierdz±, ze zimna woda im nie straszna. K±pi± siê nawet zima w przerêblach. Jednak po dzisiejszej kapieli musieli siê rozgrzac wódeczka aby nie dopuscic do ciala chorób i zlych duchów.
Gdy ich spotykamy w³a¶nie wracaja do auta. Rozmowa troche niebezpiecznie schodzi na temat wiary. Pocz±tkowo biora nas za prawos³awnych, pewnie przez mój krzy¿yk z Kercza, który niezmiernie im siê podoba. Siergiej nawet pokazuje swój krzy¿yk i chce siê zamienic, ale mi mój tez siê bardziej podoba
Próbujemy prostowaæ, ze u nas prawoslawie nierozpowszechnione, wiêc my nie mamy z nim nic wspólnego, tzn bardzo lubimy chodzic do cerkwi bo pieknie spiewaj±. A wogóle to Bóg jest jeden i sztuczny jest podzia³ na jakie¶ religijne od³amy. Chyba siê z nami nie zgadzaja i zmieniaja temat. O podrózach siê zaraz lepiej gada! Na przyk³ad o Krymie. Naszym „mnichom” najbardziej siê uda³ Sudak. Siergiej prawie sciaga gacie, aby nam zaprezentowac swoja piêkna tegoroczna, krymska opalenizne
Jako, ze dobrze siê rozmawia idziemy do zaparkowanego auta gdzie czeka Pasza. Wiktor biegnie do sklepu po flaszke. Siergiej probuje nas przekonac, zeby pojechac j± wypic gdzies w lesie, bo „na parkingu tak nieprzytulnie”. My protestujemy, bo na taka impreze to by trzeba kupic 3 flaszki i impreza by siê przed switem nie skonczyla
Poza tym co z biednym Pasz±, który jest kierowca? Ostatecznie zostajemy na parkingu. Siergiej zapoznaje nas z ró¿nymi zasadami wiary np. o koniecznosci powtrzymywania siê od kontaktów „damsko-mêskich” w pi±tki (post z racji smierci Chrystusa), ¶rody (zdrada Judasza) oraz w niedziele przed msz±. Mówie, ze teraz wreszcie rozumiem, czemu niektórzy chodz± na mszê o 6 rano. Nigdy nie moglam pojac jak mo¿na w wolny dzien siê tak o ¶wicie zrywac. Widac u nas na osiedlu du¿o poboznych ludzi mieszka
Naszym „mnichom” niezmiernie siê podoba przytoczony przeze mnie przyk³ad.
Siergiej przykrywa nas kocem, bo dzisiejszy wieczór ch³odny. Najpierw dokladnie obw±chuje koc czy na pewno jest czysty (ca³a noc mam wrazenie, ze mnie jednak cos oblazlo z tego koca
)
A potem nam puszcza z komórki cerkiewne ¶piewy.
Opowiadaja tez o swoich rodzinach. Siergiej ma fajna ¿onê i dwie córeczki,ale marzy o ch³opcu. Mówi, ze bêdzie próbowa³ dalej to mo¿e w koñcu „Bóg siê zlituje nad wiernym s³ug±” i da mu syna. Wiktor ma mniej szczescia w ¿yciu. Rozszed³ siê z ¿ona, która utrudnia mu kontakt z dziecmi. Szuka wiêc nowej dziewczyny ju¿ od paru lat, ale twierdzi, ze widac ma za duze wymagania jak na ukrainskie warunki. Chce, zeby dziewczyna by³a wierz±ca, znala dobrze Pismo ¶w ,lubila stare samochody, podró¿e, imprezy i noclegi w polowych warunkach. Wiêkszosc kobiet jakie pozna³ to tylko za pieniedzmi patrzyly: nowy dom, samochód, modne ciuchy, drogie kosmetyki.. Sprawy duchowe ich nie interesowa³y
Toperz dowiaduje siê od Paszy kilku ciekawych rzeczy
Jedna z nich jest rozwiazanie zagadki piek³a. Ponoc rosyjscy naukowcy robili kiedys g³êboki odwiert wg³±b ziemi. Przy tej okazji wpuscili w dól odwiertu sonde, która zarejestrowala dwie minuty ludzkich g³osów. By³y to g³osy dusz potêpionych! Jak na razie Rosjanie jako jedyni maja niezbity dowód na istnienie piek³a
Pasza przedstawia toperzowi równie¿ szanse na „posade anio³a”. Jak wiadomo anio³ów by³a okreslona ilosc, ale niektóre siê zbuntowa³y i zostaly str±cone do piekla jako diab³y. Wiêc tym samym zosta³y wolne miejsca do wziecia, które mog± zape³nic ludzie o ile beda siê za zycia dobrze prowadzic. Pewnie niejeden bardzo chetnie by przyholubi³ ciep³± posadke anio³a
Siergiej chce koniecznie nauczyc toperza „odpoczynku po rosyjsku”- ogolnie to sprowadza siê do tego , ze trzeba wiêcej i szybciej piæ
W naszym przypadku jest to koniak czterogwiazkowy zakupiony przez Wiktora. Kosztowal chyba tyle co 4 inne dobre flaszki, ale ch³opaki twierdza, ze „go¶ci trzeba dobrze przyj±c”. Pijemy z czerwonego plastikowego kubeczka z uszkiem. Zak±szamy chlebem, kie³basa, pasztetem, wêdzonym serem i nie wiedziec czemu cytryn±, która Wiktor prawie wpycha nam do buzi. Przewin±l siê tez jaki¶ arbuz, ale ja go nie jad³am
Zostajê tez namaszczona ¶wiêtym olejkiem z Jeruzalem o mi³ym zapachu starego drewna. Wiktor smaruje mi nim skronie, nos i czo³o. Olejek ma mnie ochronic przed chorob± i z³ymi mocami. W buteleczce zosta³o ju¿ ma³o, wiêc Wiktor wpada na pomysl by w pobliskim sklepie kupic olej rzepakowy, wlaæ do niego kroplê tego „¶wietego” i zebym tym wynalazkiem natar³a calego toperza.. Jakos zaraz rozmowa schodzi jednak na inne tory i zakup oleju nie dochodzi do skutku.
Wiktor jest S³owakiem z U¿gorodu. I podobnie jak my nie darzy sympati± zakarpackich Cyganów z taboru w Wielkim Bereznym
Parê razy siê z nimi „zapozna³” za czasów szkolnych lat. ¯ali siê tez na charkowskich chuliganów- dwa tygodnie temu napadli go wieczorem na ulicy i podpalili zapalniczka brodê... A mia³ ju¿ ponoc prawie do pasa..
Nasi „mnisi” zaczepiaja równie¿ roznych miejscowych przechodniów mówiac, ze do Swiatogorska przyjechali turysci z Polski , ale jakos nikt nie chce siê przy³aczyc do biesiady.
Ostatecznie widzimy, ze Pasza chce ju¿ wracac. Mówi, ze jest coraz bardziej zmêczony, przed nimi d³uga droga do Charkowa a nie chce usn±c za kierownica.. ¯egnamy siê wiêc, wymieniaj±c numery telefonów i maile. Niebieska ³ada odje¿dza gdzies w ciemn± dal a my uk³adamy siê do snu, bo jutro znów trzeba wstac jakos o swicie.
Ze Swiatogorska mamy autobus do S³owiañska..W S³owiañsku na dworcu autobusowym panuje burdel totalny. Nikt nic nie wie. Wed³ug na¶ciennego rozkladu jada tylko dwa poranne bezposrednie autobusy do £ugañska. Ide do informacji, która jest za pancerna szyb±, bez wyciêtej dziury czy g³osniczka , do którego mo¿na mówic. Oczywiscie babka nie rozumiem przez szybe co do niej mówie. Piszê wiêc na kartce „£ugañsk, autobus, po 12:00” i przytykam do szyby. Babka mowi, ze ona o £ugañsku nic nie wie i stad tam ¿adne autobusy na pewno nie jezdza.. Jak nie jezdza skoro dwa wisz± w rozkladzie!!! Babka siê denerwuje, ze skoro ja lepiej wiem , ze jezdza- to po co j± glupio pytam. Jaki¶ facet siedz±cy obok chce byæ milszy. Wyci±ga mape i wodzi po niej palcem w poszukiwaniu £ugañska. Czy oni s± jakimis debilami? Albo jaja sobie ze mnie robi±? Nie pytam siê o jakas wie¶! To jest wojewódzkie miasto! Stolica s±siedniego województwa! Po chwili uradowany facet podchodzi i pokazuje mi na mapie, ze znalazl £ugañsk.. No super... Ale ja przyszlam siê zapytac jak tam dojechac.. Facet siê zasêpia, drapie za uchem, wpatruje w mape.. Po chwili radosnie oznajmia, ze pewnie siê da przez Donieck i tam nam na pewno cos doradz±. Jasne, przez Kijow pewnie tez siê da..
Pytam w kasie czy mo¿na dojechac do £ugañska z jak±¶ przesiadka.. Podsuwam mapê.. Mila nawet babka z rozbrajaj±cym usmiechem oznajmia, ze ona jest tylko kasjerk± i na geografii siê kompletnie nie zna.. Pytam zatem czy jakikolwiek autobus bêdzie dzi¶ jecha³ przez Debalcewo. Babka wpisuje po literce w komputer z mojej mapy. Komputer wyswietla „b³±d”.. Takie miasto nie istnieje.. Tak.... Mam ukrainski atlas a oni tu pewnie maja komputery ustawione na jêzyk rosyjski. Pewnie jedna literka w nazwie miejscowosci siê rózni. Kolejka do kasy chce mnie ju¿ zlinczowac
Jedynie babka opiekujaca siê kibelkiem jest chetna do pomocy. Wymienia mi z dum± p³ynnie wszystkie przystanki po¶rednie trasy Mariupol- Donieck, bo tylko ta trasa czasami jezdzi.. O £ugañsku oczywiscie slysza³a bo...tu ¶cisza g³os i rozgl±da siê wko³o.. bo jej syn kibicuje Zarii £ugañsk.
Do kibelka tez nie mogê siê dostac. Ktos chyba siê zabarykadowa³ w srodku i zasn±³. Mija 15 min. Babka dobija siê, ale bezskutecznie. Mówi, ze musi wezwaæ pomoc do wywa¿enia drzwi, a tymczasem daje mi klucz do s³u¿bowego przybytku na piêtrze. Dobrze, ze mam górskie buty. Ca³e pietro dworca jest zalane, stoi woda po kostki. Nie wiem czy jakas rura wywali³a czy dach przecieka. S±dz±c po zapachu wody na pewno przecieka kibel..
D³ugo studiujac mape i ¶cienny rozk³ad decydujemy siê jechac do Jenakijewa. Zawsze to trochê w interesujaca nas stronê. A i miasto ciekawe wiêc nie bêdzie nieszczescia jak tam utkniemy. Autobus ma na szybie tabliczke, ze jedzie przez Debalcewo. No to siê udalo. W Debalcewie sprawnie przesiadamy siê na autobus do £ugañska.
W £ugañsku dworzec autobusowy oczywiscie le¿y daleko od kolejowego. Jedziemy na kolejowy marszrutk± z kierowc± o 10 rêkach. Jednoczesnie prowadzi auto, pali papierosa, pisze smsy, wybiera muzykê , liczy pieni±dze i ¿ywo gestykuluje rozmawiajac z koleg±. Aby pokazaæ obur±cz jakie cos by³o du¿e, odklada telefon, a peta wciska w k±cik ust. Prêdko¶æ na liczniku rzadko spada poni¿ej 60 km/h
Nocujemy w dworcowych „komnatach oddycha” na siódmym pietrze wie¿owca o dwóch windach. Jedna je¼dzi na trasie 1-6, a druga 6-8. Schody s± zamkniete na klucz. Wszystko po to aby musiec siê przewin±c przez szóste pietro gdzie jest recepcja.
Zwraca uwage tutejszy, uniwersalny kibelek. Kszta³t kibelkowej muszli wiele razy staje siê tematem dyskusji. Czy lepsza jest klasyczna „europejska” muszla do siedzenia, czy mo¿e kibel typu „narciarz” tez ma swoje zalety? Ja osobiscie w toaletach publicznych wole rozwiazanie typu „dziura w ziemi” bo uwazam je za wygodniejsze i bardziej higieniczne. Niektorzy nasi rodacy umieraja prawie z rozpaczy jak musz± ze wschodniego kibelka skorzystac. Slyszalam nawet barwna historie o grupie, która wynajê³a taksówke we Lwowie z pro¶ba „proszê nas zawie¼æ do normalnego kibla, cena nie gra roli”.
A w £ugañsku znale¼æ mozna kompromis- „dla kazdego co¶ mi³ego”
W £ugañsku uderza ogromna ilo¶æ komunistycznych pomników- jest ich chyba z kilkadziesi±t! Przedstawiaj± zarówno znane, zas³u¿one dla rewolucji postacie, anonimowych ¿o³nierzy róznych formacji, ch³oporobotnika przy pracy, elementy uzbrojenia: ró¿niste czo³gi, armaty,samoloty, tablice przywo³ujace pamiêæ ró¿nych wydarzeñ jak równie¿ mniej lub bardziej udane próby poetyckie- rozwiane kobiece w³osy czy „dusze zaklête w ¿urawie”.
Zwraca nasz± uwagê jeden pomnik- kobieta w podartym ubraniu i twarzy pe³nej emocji biegnie przed siebie. Za ni± zwartym szeregiem pod±¿aj± ¿o³nierze Armii Czerwonej. Wiele razy s³ysza³am z opowie¶ci o wojnie, ze jak sz³y rosyjskie wojska w stronê wsi, to baby nawiewa³y gdzie popadnie, w panice chowa³y siê po piwnicach czy beczkach na kapuste, bo ponoæ ¿o³nierze tej formacji znani byli z „duzej wra¿liwo¶ci na niewie¶cie wdziêki” wiêc nawet ma³ym dziewczynkom czy staruszkom nie przepuscili.(ciekawe czy owce tez nawiewa³y?
) Czy w³a¶nie to autor pomnika chcia³ wyraziæ?
W mie¶cie prawie na ka¿dym s³upie, bloku wisz± stadami megafony. Czê¶æ wyglada nawet na nowe i u¿ywane. Nie wiem czy czasem muzyczkê puszczaj± czy jak± agitacje przeprowadzaj± ale ich ilosæ jest wrêcz przyt³aczaj±ca. „Uszami wyobrazni” wrêcz slyszê p³yn±ca z nich melodie „Miêdzynarodówki” albo nawo³ywanie do kolejnego czynu spo³ecznego
Miasto obfituje równie¿ w tabuny bia³o udekorowanych panien m³odych, które ob³apuj± siê ze swoimi wybrankami na pomnikach z sierpem i m³otem, przybieraj±c rózne kokieteryjne pozy, ku rado¶ci swoich rodzin, znajomych i fotografów. Tylko Lenin traktuje to z obojêtno¶ci±, trzyma swoj± czapeczke w d³oni jak trzyma³ i zadumany patrzy gdzies w dal..
Na pomnikach nie brak równie¿ amatorek innych zdjêæ. Odpowiednio ubranych, umalowanych , w ponêtnych pozach. Nie wiemy czy zdjêcia trafi± na portale spo³ecznosciowe czy do CV w poszukiwaniu odpowiedniej pracy
Przemierzamy tez bazar, w którego koncowej czê¶ci sprzedaj± zwierzeta. Psy z kuferków wygl±daja zupelnie jak sztuczne. Mo¿na kupic kota z klatki, acz identycznego mo¿na sobie z³apac za darmo na kazdym osiedlu.. Przygladamy siê futrzakom, a tu nagle w tle przez skwerek przebiega w galopie dziewczyna na koniu. Tak nagle, w srodku miasta... Totalnie surrealistyczna scena..
Odwiedzamy tak¿e ciekaw± dzielnice zwana Ostra Mogi³a. Robi wrazenie dawnej wojskowej jednostki, gdzie by³y lotnicze szkoly, uczelnie, koszary. Czê¶æ popad³a w ruinê, czê¶æ jakby dzia³ala lub pelni dzi¶ inne funkcje np. zwyklego cywilnego osiedla... Jest tu chyba jaki¶ koci raj, bo pluszaki s± wszedzie! Piekne, dorodne, odpasione, kolorowo umaszczone i puszyte, niektore wygl±dajace wrêcz jak poduszki.
Widac ludzie je tu ochoczo dokarmiaj±, wszedzie le¿a miseczki, spodeczki okupowane przez puchate kulki. Czasem spotkamy kocie oczy wbite w jakie¶ okno, z którego zaraz wyleci rybka lub co najmniej parówka. M±dre zwierzaki grzêja siê tez na rurach.
Czêsto na ³aweczce przysi±dzie babcia, we¼mie mrucz±cego kota na kolana, podrapie za uchem. Okienka piwniczne s± wszêdzie pootwierane, a nawet jak zabezpieczone krata czy dykt± to zawsze jest ma³e wej¶cie dla kota.
Zwraca uwagê „kot-menel”. Odpowiednia mina i spojrzenie. Wokó³ rozrzucone pety. Kicia na nas patrzy i mruczy, jakby chciala powiedziec: „albo dajecie na flaszke albo wpier***”
Miêdzy domami wszedzie drzewa, krzewy, bluszcze. Gdzie¶ ³opocze na wietrze rozwieszone miêdzy domami pranie, pod nogami szeleszcza kolorowe li¶cie. Co chwile mijamy zbite domow± metoda stoliki i ³aweczki, ustawione w cienistych zakamarkach albo miejsca idealnie nadajace siê na ognisko.
Blizej dawnego lotniska mijamy radary i dziwne wartownie
W koncu docieramy do „muzeum awiacionnej techniki”. Ju¿ u bram wita nas ciekawy pomnik
W muzeum na wolnym powietrzu zgromadzono sporo samolotów, helikopterów i ma³ych rakiet. Szkoda tylko, ze nie mo¿na wchodziæ do ¶rodka maszyn, wszystkie drzwi szczelnie zaspawane (w necie pisalo, ze mo¿na wchodzic..) Mnie najbardziej przypada do gustu wielki wodolot
a toperzowi bojowy samolot osi±gaj±cy prêdko¶æ 2500km/h, robiacy wra¿enie jakby prze³amanego wpó³
Fajne s± tez helikoptery z podwónym ¶mig³em
W Ostrej Mogile zwraca te¿ uwage barako-cerkiewka.
Zawsze jak odbieram klucz do komnat to w pokoju-recepcji trwa uczta, rozesmiane babki siedz± przy stole i siê od¿ywiaj±. Pachn± parówki, ziemniaczki, surówki. Zapach apetycznej sto³óki niesie siê po korytarzach.
Kolejnego dnia odwiedzamy stadion Zarii £ugañsk gdzie zakupujemy dla siebie i znajomych pi³karskie pamiatki. Na scianach zachowa³y siê ciekawe mozaiki.
Rozochoceni znalezieniem ciekawego miejsca wyszukujemy na mapie drugi stadion. Mo¿e kupimy Grzesiowi drugi kufelek? Pytamy o niego miejscowych, ale tylko wzruszaj± ramionami lub krêc± glow±. Nie znaja "drugiego stadionu"
Faktycznie..Tam jednak s± tylko dwa zapomniane boiska z pogiêtymi bramkami
Odkrywamy, ze i tu maj± „wiejskie tarmwaje” a w¶ród malenkich domków buduje siê imponujacych gabarytów cerkiew. Babka ze sklepiku z ikonami pyta mnie jak podoba mi siê cerkiew. Mowie, ze bardzo ³adna ale po co az taka ogromna ta budowla?. „Bo Bóg te¿ jest taki wielki” - pada odpowied¼...
A jutro zacznie siê smutny czas powrotu.. Wiem, ze jezdza pociagi £ugañsk- Lwów. Ale naoko³o i zakosami- zawsze ciekawiej!!
CDN
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pljaciekrece.xlx.pl